Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi leszczyk z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 25967.53 kilometrów w tym 2450.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2019

button stats bikestats.pl

2018

button stats bikestats.pl

2017

button stats bikestats.pl

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy leszczyk.bikestats.pl
  • DST 41.55km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:06
  • VAVG 19.79km/h
  • VMAX 51.70km/h
  • Podjazdy 346m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 43 - wykop#19, powrót przez Zagórskiego

Wtorek, 12 maja 2015 · dodano: 12.05.2015 | Komentarze 6

Dziś spokojny dojazd do wykopu przez park, miasto i Bulwar Gdański. Trafiam na fajny moment na Jasnych Błoniach, platany rozwijają liście, jest słonecznie i pusto...


Jadąc platanową aleją....

Po odmachaniu łopatą roboczogodzin powrót z zadaniem nabicia kilku metrów do Climbing Challenge. Po raz pierwszy w tym roku jadę na krótko, na golasa :-) Jest ciepło, ale wiatr zatrzymuje w miejscu albo jako boczny obala. Mam okazję obserwować nasz statek cumujący przy naszym terminalu - duma ? Czemu nie, firma buja się na rynku już 25 lat ...


Witaj w domu, "Fast Jef"

Kieruję się na Świętojańską, kręcę 4 pętle z coraz większym niepokojem obserwując ciemniejące od północnego zachodu niebo. Wiatr się wzmaga, koniec ćwiczeń, pędzimy do domu - wg norweskiej prognozy od 18:00 ma lać... Kieruję się Pokoju w stronę Ostoi-Zagórskiego i tam wjeżdżam w teren. Na dole przy strumyku widzę dużego psa... Hej, to nie pies ! Wpadam centralnie w stadko dziczej wyrośniętej młodzieży rozpruwającej worki ze śmieciami, pryskają na boki, ale nie uciekają. Nie chcę sprawdzać, czy pozwolą mi zrobić fotkę, kręcę po kocich łbach w górę :-) Droga nędzna , zdecydowanie na klockową oponę 2.0 ... Oczywiście muszę uczciwie przyznać, że moja technika szybkiej jazdy w terenie pozostawia wiele do życzenia, ze dwie podpórki zaliczyłem... Pora na Podbórzańską i czym prędzej Miodową w dół, jest mnóstwo cyklistów, ale jednostka burzowa rozbudowuje się, dziś się nie wspinam więcej. Ile sił w nogach Wojska/hala AA i Litewska. Nawigując pomiędzy pierwszymi kroplami deszczu docieram do domu. Teraz może już sobie lać :-)

Muzycznie moja ulubiona deszczowa piosenka...


Tradycyjnie mapka z powrotu.




  • DST 55.42km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:40
  • VAVG 20.78km/h
  • VMAX 38.40km/h
  • Podjazdy 535m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 42 - wykop#18 powrót wspinaczkowo

Poniedziałek, 11 maja 2015 · dodano: 12.05.2015 | Komentarze 7

Dzisiaj do pracy przez Trasę Zamkową dla dodania 2 km. Bytomska koło straży pożarnej bez przejazdu po piątkowym przejeździe wywroty z podniesionym kiprem pod ciepłociągiem. Ale nie dla roweru :-) Po pracy szukanie metrów w ramach Climbing Challenge, długość, tfuuu wysokość ma jednak znaczenie ;-) Przedostałem się na nieodległą od pracy Świętojańską, ca 20m mniej niż Miodowa, ale ruch znacznie mniej dotkliwy. Powspinałem się 4 razy i udałem się w stronę domu przez Robotniczą/Żelazną/Hożą. Tam odbiłem w stronę Przyjaciół Żołnierza i wjechałem Warcisława/Kormoranów do Łącznej, zjazd tą samą trasą i podjazd Duńską. Dalej do Andersena i Miodową w dół, no i skusiłem się na jeden Miodowy podjazd :-) Potem rutynowy powrót przez Wojska/halę AA i Litewską.

Świętojańska wydaje się być dobrą popołudniową alternatywą dla Miodowej z uwagi na mniejszy ruch aut, mimo, ze Miodową lubię bardziej. 

Tym razem bez zdjęć, nic ciekawego nie dostrzegłem, skupiłem się na treningu :-)

Mapka z powrotu


  • DST 65.29km
  • Teren 2.00km
  • Czas 03:15
  • VAVG 20.09km/h
  • VMAX 56.80km/h
  • Podjazdy 920m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 41 - Miodowa x 12

Sobota, 9 maja 2015 · dodano: 10.05.2015 | Komentarze 10

Pewnego razu w odmiennym stanie świadomości klinkąłem na "May Strava Climbing Challenge" ... Uuuups, 6 tys przewyższenia od 09/05 do końca Giro d'Italia - chyba błąd, bo do tej pory zaliczyłem w miesiącu połowę tego... Trudno, co robić, honorowo zmierzę się z tematem. Nie ma tu co wydziwiać z ortodoksyjnym niepowtarzaniem ulic, tu kurna trzeba podjeżdzać i jakoś to pogodzić z dystansem planu miesięcznego ;-) Miodowa blisko, w sobotę rano zaczynamy. Rano pobudka przed 06:00 - przywitam się z kolegami startującymi z Głębokiego na objazd Zalewu. Zaraz spotykam Adama, po chwili przychodzi się przywitać Mirek, zapewne poznał mnie po wyrzeźbionej łydzie ;-) Humory dopisują, organizacja bardzo dobra, 200 masek ogarniętych - a nich sobie jadą :-)


Zbiórka zalewowiczów na Głębokim

Zostaję sam na sam z Miodową, na razie pustą... Czy te dwa drinki wieczorem były potrzebne ? Wkrótce się okaże, czy A. szkodzi zdrowiu ;-) Chciałem tego dnia zaliczyć 1000 m, wyliczyłem sobie 12 kółek, jak się potem okazało o 2 za mało. W słuchawkach musi być coś żwawego, na początek AC/DC. Monotonna jazda góra - dół urozmaicana obserwacjami socjologicznymi przechodniów (poranne zakupy panów - chleb, mielonka, czteropak), wymianą paru warknięć z lokalnym macho, któremu obejście mojego roweru podczas przerwy na nawodnienie na Andersena wydawało się nadludzkim wysiłkiem ... 
Batonikowa przerwa po 7 wjeździe koło kościoła, vis a vis pomnika poległych mieszkańców dzielnicy. Można dostrzec orginalnie ryty żelazny krzyż...


Osowski denkmal

Z biegem czasu ruch narasta, robi się z tego highway to hell. Idziemy zatem ostrzej, Metallica pomaga zapomnieć o przemykających autach. Ostatni podjazd staram się pokonać jak najszybciej, nie muszę już oszczędzać sił. Podczas zjazdu podziękowanie dla Madonny z Miodowej - uchroniła od blachosmrodów, a Św.Bernard nie poskąpił "mocy" w nodze ;-)


Madonna z Miodowallo 

Powrót przez Wojska / halę AA i Litewską z tradycyjnym sprintem z tradycyjnym wynikiem :-)
Ogólnie nie było tak źle, tylko jak jeździć na Miodowej w tygodniu ? Na myśl o samochodach robi się słabo...

Odrzucę lęki, gwałt niech się gwałtem odciska ...

Pasjonująca i jakże zaskakująca mapka w załączeniu ;-)




  • DST 42.48km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:59
  • VAVG 21.42km/h
  • VMAX 49.10km/h
  • Podjazdy 245m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 40 - wykop #17 , powrót via Głębokie

Środa, 6 maja 2015 · dodano: 06.05.2015 | Komentarze 9

Dzisiaj wykorzystanie pogody na dojazd do wykopu - jutro ma padać. Trasa przez park i miasto do Bosmańskiej Strzały, tam chwila na zapoznanie z nowym rezydentem tamtego rejonu ...


Panie Ludku, pan rzuci okiem na Przecinaka.... 

Kontynuacja do najsłodszego z wykopów przez Bulwar Gdański. Telefony hausgestapo do pracy rozwiały nadzieję na dłuższy powrót - mam być w domu przed 18:00. Ruszam przez Hryniewieckiego i do miasta walę Trasą Zamkową. Wśród sznurów aut kierunek Police, na Łady mijam wiele pojazdów czekających na zielone światło chodnikiem. Funduję sobie wspinaczkę na Strzałowską - oj cieżka ta ścianka, cały czas uczy pokory. Dalej strach w oczach na Bogumińskiej, ruch aut bardzo uciążliwy. W końcu ucieczka brukowanym skrótem z Ostrowskiej do Hożej. Tam z łatwością mijam dwóch wspinających się cyklistów, dotychczasowa wspinaczka nie idzie jednak w las :-)
Kontynuuję do Podbórzańskiej , z Miodowej odbijam w las w poszukiwaniu kilometrów, ale ciągle kontrolując pozostały do dyspozycji czas. Las wita zapachem wiosny po deszczu i światłem filtrowanym przez delikatną dziewiczą zieleń. Zjeżdzam drogą 7miu Młynów i mogę sobie pozwolić na objazd Głebokiego. Tym razem były tylko 2 tyraliery na szerokość ścieżki - panie kijarki i grupa staruszków na spacerze. Ci ostatni mnie rozczulili - po dłuższym dzwonieniu minąłem ich z boku, na co jeden powiedział, że trzeba było zadzwonić, toby mnie przepuścili :-) No i jak tu się na takich gniewać :-) Potem standardowo przez las do Wojska, Wojska do hali AA, kolejna bezowocna spina na Litewskiej i dom...

Muzycznie dzisiaj jechałem z Depeche Mode, utwór oddaje ulgę ucieczki z szosy ...



Mapka z powrotu


  • DST 49.97km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:21
  • VAVG 21.26km/h
  • VMAX 42.60km/h
  • Podjazdy 199m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 39 - do wykopu #16, pęka 2000 km

Poniedziałek, 4 maja 2015 · dodano: 04.05.2015 | Komentarze 6

Jest pogoda, jest czas po pracy - trzeba jechać :-) Ruszam zaraz po deszczu, trochę się pochlapałem z powodu braku błotników (fatalnie wyglądają do "cienkiego" koła 1,7) , trzeba było też uważać na chodnikach i szynach. Strzeliłem fotkę Coleoniemu, na nim deszcz nie wywarł żadnego wrażenia, sprawiał nawet wrażenie zadowolonego z obmycia zbroi...


Pomnik Coleoniego, plac Lotników

Potem postanowiłem zrobić nawrotkę przez Bosmańską Strzałę, dzięki czemu nie czekałem na światłach. Bulwar Gdański, Bytomska i ukochane miejsce machania łopatą.Po pracy mimo nieprzyjemnego wiatru decyduję się na przejazd przez Police. Oj , po majówce kierowcy nie mieli najlepszej formy, miałem trzy bliskie spotkania, po prostu non-stop trzeba w mieście uważać... Uciążliwy ruch aż do samych Polic, z ulgą wjechałem na ścieżkę rowerową w stronę Tanowa, mimo konieczności jazdy pod wiatr. Odpocząłem na baton-brejku w wiacie przystanku w Tanowie i potoczyłem się w stronę domu normalna trasą via Pilchowo / Głebokie / halę AA. Spina na Litewskiej, tylko wyrównałem swój wynik, Diabeł dalej poza zasięgiem :-) Unii w trakcie asfaltowania, czyli powrót przez Szenwalda i Ostrawicką.

Mapka z powrotu.


  • DST 51.34km
  • Teren 12.00km
  • Czas 02:20
  • VAVG 22.00km/h
  • VMAX 41.60km/h
  • Podjazdy 239m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 38 - popołudniowa ucieczka do lasu

Niedziela, 3 maja 2015 · dodano: 04.05.2015 | Komentarze 6

Miałem dziś apetyt na setkę, fiszbułę albo niemieckiego kebaba. (Nie)stety poległem w starciu z rozpoczęciem sezonu grillowego w Dobrej. Kumpel nie dał szans, przyjechał po nas no i nie wypadało uchybić takiej gościnności ... W efekcie wybrałem się tylko na popołudniowe przewietrzenie, za to pierwszy raz w tym roku w letnim uniformie :-) Potrzebuję pilnie teleportu do granicy, z mojej miejscówki w ciepłe dni wyjazdy są masakryczne, tłum na ścieżkach, tłumy kopcące ogniska na polankach, generalnie tłumy.
Powolutku lawirowałem między głuchymi na dzwonek spacerowiczami i rowerzystami, aż dotoczyłem się do Miodowej. Nie przypuszczałem, ze ucieszę się z towarzystwa aut...  Skok na Podbórz i stamtąd downhillem do Sielic, z dwoma hamowaniami spowodowanymi przez spacerowiczów. Przez Police jak najszybciej w stronę "Rurowej" i tam dopiero zaczęła mnie odpuszczać kurwica. Pusto, cisza, spokój - toczymy się przez ZCH do Jasienicy, tam kierunek leśnostrada nr 27, moja ukochana. Na szczęście mimo prac wycinkowych po zimie nawierzchnia w stanie przyzwoitym. Przejazd tych 5 km to zawsze największa radość na trasie.
Zapachy, kolory - polecam wybrać się tam w słoneczne popołudnie, kiedy światło dodaje dodatkowego smaku ...


Leśnostrada nr 27

Drogą 115 jadę w kierunku leśnostrady nr 36 , nie zapominałem odnaleźć leśnego grobu koło drogi nr 26, który odkrywam tym razem bez trudu, dzięki precyzyjnym wskazówkom nieocenionego Janusza.


Grób leśniczego    

Potem 36ką na Tanowo, przed dojazdem do 115ki obserwuje podniebny taniec bociana i dużej kani, chyba chcą zapolować na to samo.
Nie zdążyłem złapać tego aparatem, obraz został zapisany tylko na moim twardym dysku :-)

Pozostaje powrót przez Pilchowo i Głębokie, gdzie od czasu do czasu kogoś wyprzedzę. Dojazd przez Wojska / halę AA i Litewską, Unii Lubelskiej ciągle czeka na ostatnią warstwę asfaltu (odcinek w stronę Wojska).



  • DST 59.74km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:38
  • VAVG 22.69km/h
  • VMAX 40.90km/h
  • Podjazdy 239m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 37 -pętelka przez Loecknitz

Sobota, 2 maja 2015 · dodano: 04.05.2015 | Komentarze 3

Po pierwszomajowych rodzinnych obowiązkach, kiedy to pozostało mi tylko czekać na wpisy znajomych walczących z "Zębami Gryfa",
w Dniu Flagi wyruszyłem na rower mając do dyspozycji +/- 3 godziny. Przez dwa wyjazdowe weekendy nazbierało się domowych spraw , które oczywiście nie mogą zaczekać na jakiś deszczowy dzień ;-). Udałem się przez Bezrzecze , Redlicę i Wąwelnicę do Lubieszyna. Po drodze zapragnąłem zdjęcia z rzepakiem, ale z efektu nie jestem zadowolony, brak żółtej perspektywy.
Postaram sie udoskonalić ujęcie :-)


Buszujący w rzepaku ;-)

W Lubieszynie sznur niemieckich aut ciągnących na zakupy, ja kieruję się na Grambow i potem na Ramin. Tam chwilkę kręcę się po podwórzu kościoła i ruszam dalej w stronę Loecknitz szlakiem rowerowym.


Denkmal z Ramin 


Ramin - kościół ewangelicki

Po drodze udaje mi się ustrzelić bociana, na tyle, ile mój aparat pozwolił :-) Następny spacerował na łące przy podjazdowym zakręcie przed Loecknitz, ale był pod słońce...


Niemiecki bociek

Z ruchliwej landówki skręcam na leśny trakt prowadzący do 1000letniego dębu i przy plaży wyjeżdżam na drogę do miasta.
Koło plaży stoi duży denkmal, w sumie lokalizacja dobra, plażowicze mogą się zadumać nad kruchością ludzkiego losu.


Denkmal z Loecknitz

Przez Loecknitz tniemy stałą trasą w kierunku Boock i Blankensee. Tam wybieram drogę nową ścieżką na Buk i dalej przez Dobrą i Wołczkowo w stronę Głębokiego. Ruch samochodowy uciążliwy, ale co robić, taka sytuacja... Przejazd przez Wojska i koło hali AA, tradycyjna spinka na Litewskiej, ale nie mogę się tam poprawić ... Dojazd do domu przez Szenwalda i Ostrawicką. 


 


  • DST 38.81km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:54
  • VAVG 20.43km/h
  • VMAX 58.70km/h
  • Podjazdy 178m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 36 - wykop #15 , polowanie na magnolie

Czwartek, 30 kwietnia 2015 · dodano: 30.04.2015 | Komentarze 7

Dzisiaj zabrałem się do pracy w celu wykonania plany wycieczek, w kwietniu miało być 9 wyjazdów i jest, mimo praktycznie straconych dwóch weekendów. Do pracy jak wczoraj, przez Trasę Zamkową. Na Różance nie wytrzymałem i pociągnąłem ile fabryka dała - na stravie jest nieźle :-) Potem na Gdańskiej przy przejściu dla pieszych przy elektrowni pewna pani weszła na ścieżkę i odtańczyła tam taniec zorby na mój widok, prawo-lewo-przód -tył i pisk , na szczęście udało mi się ją wyminąć, przeprosiła... Przez Bytomską dotarłem do pracy. Prognoza była średnia, godzinę wcześniej profilaktycznie ewakuowałem się. Celem był dom przed deszczem, zatem postanowiłem zrobić kilka zdjęć pięknym szczecińskim magnoliom. najpierw przejazd Trasą Zamkową, dobrze się cisnęło. Na Wałach Chrobrego zacumował "Zawisza Czarny", młodzież wróciła do domu ...


Welcome home, Zawisza...

Potem wspinaczka brukiem Admiralskiej, na wirażu przestraszyłem się uślizgu, wynik mógłby być nieco lepszy...
Zaraz w Parku Żeromskiego widzę pięknego migdałka ...


Migdałek z parku Żeromskiego

Dalej ciśniemy przez miasto, masakra, kolejne magnolie na placu Lotników...


Magnolie z placu Lotników

Dalej na Wojska Polskiego, do najpiękniejszych w mieście magnolii ...


Poniemieckie magnolie z Wojska Polskiego

Ciupkę za późno, już kwiaty opadły... Wracam na Jasne Błonia.


Migdałek na tle Bartłomiejki

Potem przez park Kasprowicza, nie wytrzymuję i przez Bułgarską (nie widziałem stadionu Lecha) pakuję wspinaczkowo na Wszystkich Świętych (Diabeł, możesz mi pedały wypolerować ) i Duńską do Andersena. Na Miodowej pędzę ile fabryka dała, ale szykuję się na segment stravowy Głębokie-za tor , wypluwam płuca i jestem drugi za Diabłem... Na Litewskiej nie daję rady zagrozić Diabłowi, jadę dalej Szenwalda, Przybyszewskiego i Bałuckiego. Na placu Jakuba Wujka piękna magnolia przy ślicznej wilii Fundacji Ochrony Środowiska, chyba wszyscy chcielibyśmy tam pracować....


Magnolia na pl.Jakuba Wujka

Potem jazda po bruku - jak ktoś chce poczuć klimat Paris-Roubaix zapraszam na ul.Siemiradzkiego.

Mapka z powrotu


  • DST 40.42km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:58
  • VAVG 20.55km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Podjazdy 115m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Etap 35 - wykop #14 , powrót przez Stobno

Środa, 29 kwietnia 2015 · dodano: 30.04.2015 | Komentarze 3

Po bardzo niezdrowym i wyczerpującym weekendzie na Śląsku we wtorek dosiadłem mego wiernego Przecinaka, aby gonić założony plan. Na szczęście planowany kwietniowy dystans był lekko śmieszny, zrealizowałem go już dojazdem do pracy, który tym razem przebiegał z dorzutką około 3 km po Trasie Zamkowej i powrocie z elektrowni do bramy wjazdowej do portu na Bytomskiej.
Powrót wyobraziłem sobie przez Police, ale miałem być w domu na 18:00, a grzebałem się do 16:30 - brakłoby 20-30 minut. Avanti domowe przed majówka nie było mi potrzebne, korzystam zatem z towarzystwa Arka i ruszamy w jego warzymickie strony. Pokazuje mi na Bosmańskiej strzale miejsce wypadku Grześka (pozdrawiam, wracaj do zdrowia) , aż nie chce się wierzyć...
Czas na Owocową, dostałem tam niezłej korby i okazało się, że wykręciłem czas lepszy od moich "teamowych" koksów - mała rzecz, a cieszy :-) Zwłaszcza, ze znając ambicję Arka i Krzyśka ta radość długo nie potrwa. Potem kręcimy w stronę cmentarza, skracamy drogę do Mieszka przez urocze alejki cmentarne. Na Redzie proszę Arka o jazdę przez Bronowicką, nigdy tamtędy nie jechałem. Docieramy do pustego cmentarza, wielu "klientów" nie ma ... Za siatką opuszczone betonowe fundamenty jakiegoś budynku, ale nie mam pojęcia co to mogłoby być.  


Funeralna piramida ???

Kierunek Przecław i dalej, Rajkowo via Ostoja do Przylepu. Tam przejmuję liderowanie i cisnę aby poprawić sobie wynik na segmencie Przylep-Stobno :-) Na rozstaju dróg żegnam Arka i kontynuuję do Topolowej i standardowo via Żyzna do Modrej, hala AA i Litewska. Tam chce szarpnąć , ale manewry parkujących aut nie dały mi szans na dobry przejazd. Z uwagi na prace przy asfalcie na Unii jadę do domu przez Szenwalda i Ostrawicką.
Wizyty w terenie będą wymagać zmiany opony , ta moja "wyścigówka" wymaga wiele uwagi na popiaszczonych zakrętach...
Nic to, będziem ćwiczyć zmiany, zawsze to się przydaje w boju.

Dziś ilustracyjnie korzystam z fotki autorstwa Arka, dziękuję. 


Ta seksi nóżka dobrze podawała na Owocowej :-)

Mapka z powrotu 


  • DST 64.49km
  • Teren 8.00km
  • Czas 03:05
  • VAVG 20.92km/h
  • VMAX 40.80km/h
  • Podjazdy 247m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 34 - do wykopu # 13 z niemieckim akcentem

Środa, 22 kwietnia 2015 · dodano: 22.04.2015 | Komentarze 6

Miało być słonecznie, ale jakoś nie było. Ważne, że nie padało i że wiatr nie był dokuczliwy. po standardowym dojeździe do pracy standardowo nie miałem sprecyzowanego planu na powrót. Miałem dziś możliwość pojeżdżenia godzinę dłużej,z czego oczywiście skorzystałem. Gdyby było słońce, to podziwiałbym je w Trzebieży, a tak wybrałem drogę przez Wyspę Pucką w stronę Kołbaskowa. 
Na wyspie wytrząsłem niemiłosiernie D.ostojną U.P.Ę na płytówce, jest w fatalnym stanie, polecam wał. Przez AutoKrygiera przedostałem się przejściem dla pieszych a i to nie od razu. Mały postój foto i na włączenie muzyki na przeprawie przez Regalicę.


Mosty kolejowe na Regalicy

Przyszła kolej na spinkę na Nasypowej - udało mi się wyprzedzić Jarro, nad koksami jeszcze popracuję :-)
Potoczyłem się via Ustowo i Kurowo w stronę Siadła Górnego, po drodze aplikując wirusowi góralstwa pigułkę w postaci podjazdu z Siadła Dolnego. W Siadle Górnym tradycyjna w naszych stronach przeróbka denkmalu.


Denkmal maryjny

Szło mi dobrze, więc postanowiłem zbadać drogę za torem crossowym do Neu Rossow, wskazaną przez znawcę tamtych terenów, czyli Arka. Na góralu przejezdna, potem przeskoczyłem z rowerem przez rów i wtargnąłem do Niemiec. Ależ tam się jeździ, spokój, tylko ja, Przecinak i Coma :-) Kieruję się przez Rossow do Nadrensee, gdzie przypominam sobie jak biegnie droga do Ladenthina. Po drodze istny zwierzyniec, ale albo żurawie i sarny są pod słońce, albo stwory zmykają na mój widok, jak na przykład lis, który najwyraźniej liczył, że jedzie Tunia. Zające i bażanty też nie dały mi szansy na fotostrzał. Do Ladenthina tradycyjnie trzeba trochę się powspinać. Potem wybrałem drogę przez Schwennentz do Bobolina, z kontynuacją przez Stobno do Topolowej. Tam powrót do samochodowej rzeczywistości, wracam przez Żniwną / halę AA i Litewską do domu. Na Unii rwą asfalt, w sumie nie wyglądał źle... Przebijam się chodnikiem, dobrze mieć górala na Pogodnie, jak nie kocie łby, to dziurawe chodniki :-)

Achtung, achtung - 04/05/15 wychodzi nowa płyta "Mumford and Sons", nie ma banjo, ale też jest nieźle :-)


Tradycyjnie mapka z powrotu.