Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi leszczyk z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 25967.53 kilometrów w tym 2450.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2019

button stats bikestats.pl

2018

button stats bikestats.pl

2017

button stats bikestats.pl

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy leszczyk.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2016

Dystans całkowity:648.83 km (w terenie 62.00 km; 9.56%)
Czas w ruchu:28:37
Średnia prędkość:22.67 km/h
Maksymalna prędkość:54.10 km/h
Suma podjazdów:3188 m
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:64.88 km i 2h 51m
Więcej statystyk
  • DST 80.39km
  • Teren 2.00km
  • Czas 03:12
  • VAVG 25.12km/h
  • VMAX 42.20km/h
  • Podjazdy 252m
  • Sprzęt Pieron alias Puszczalska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 33 - fitnesowo do Trzebieży

Sobota, 30 kwietnia 2016 · dodano: 30.04.2016 | Komentarze 9

Dzisiaj w końcu kończymy kwiecień na rowerze. Obowiązki pracowe i popracowe oraz okrutny ziąb nie dały szansy na nabicie kilometrów w tygodniu. Ale dzisiaj to był zupełnie inny dzień. Przyszykowałem szosę i zapragnąłem pojechać do Trzebieży. Najgorszy odcinek, tj. beznadziejną ścieżkę od Polic do zakładów ominąłem kawałkiem pętli industrialnej w wylotem w Jasienicy. Ruch na szosie rano niewielki, wiatr w plecy pomagał, zwiastując tym samym kłopoty w drodze powrotnej. W Trzebieży na polu kampingowym szykuje się zlot pojazdów militarnych, pływający pomost już zwodowano, ale na razie nie ma nawet gdzie kupić izotonika...


Das ist mein Strand ...

Nie było po co tam siedzieć, to dopiero 30ty kilometr. Ruszyłem przez piekło Trzebieży (trylinkę do drogi wyjazdowej) w stronę Myśliborza. Mimo jazdy na szosie droga nr 18 daje szansę przejazdu przez las, trochę trzęsie, ale co tam. Nie może być nic lepszego od takiej przejażdżki. Polecam każdemu te dwie drogi , nr 18 (Zalesie/Piaski/asfalt Trzebież - Myślibórz) oraz 14 (Zalesie/Trzebież - z końcówką terenową)   


Od Zalesia - w lewo 18tka, w prawo 14ka

Do Zalesia przygoda z dwoma samochodami, jeden dostawczy, drugi kombi PZL. Wqrwia mnie takie coś, przecież wyraźnie znaki mówią o zakazie wjazdu na drogę za wyjątkiem pojazdów straży leśnej. Ale to Polska, to pierdoli się każde prawo, stąd nic dziwnego, ze konstytucja ma moc papieru toaletowego. 

W Zalesiu przerwa na banana i serię ćwiczeń fitnesowych. Bo obserwuję bloga Jamesa77 i widzę, ze popełnia on karygodne błędy. Korzysta z usług trenerki, która pewnie ogląda blogi oszustek fitnesowych jak Chodakoska albo Lewandoska , co to każą zjeść liścia sałaty i popić wodą albo innym jogurtem. Ja wybrałem inną metodę przygotowań, mój kołcz #JanuszStrzałatrenerpersonalny zalecił mi odbudowanie organizmu po wielkim poście za pomocą tłuszczów, cukrów i proteinów. Teraz jestem na finiszu tego programu, przyświeca mi hasło "Najpierw brzuchy, potem klata, wyrzeźbimy się do lata". Rano jajecznica na boczku z kiełbaso, natura, kiełbasa zerwana prosto z drzewa. Do tego dwie kromy chleba suto okraszone masłem. Tak to można jechać.


Wschód słońca w wykonaniu fit-dzika 

Niestety, zamiast pęta jałowcowej wsadziłem do kieszeni nędznego banana, przez co jadąc przez Stolec do Dobrej pod wiatr srodze osłabłem. Więcej nie popełnię tego błędu. Grzesiek - jeszcze jest czas na korektę planu, ratuj się, zmień kołcza.

Jadąc powoli, a może po Pradze (licencja poetica sufa) zmierzałem do domu wizualizując pęto kabanosów oraz izochmielatory zgromadzone w lodówce....
W tygodniu byłem na koncercie Kayah.
Polecam genialne wykonanie mojego ukochanego "Ajde Jano"




  • DST 28.72km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:41
  • VAVG 17.06km/h
  • VMAX 41.50km/h
  • Podjazdy 353m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 32 - krótko po lesie

Niedziela, 24 kwietnia 2016 · dodano: 24.04.2016 | Komentarze 8

Krótka przepustka w celu odparowania cytrynówki spożywanej ochoczo na urodzinach kolegi - wykorzystana na przejażdżkę po okolicznych kniejach. Lasek Arkoński to plątanina ścieżek, ciągle odkrywam coś nowego, jadąc kompletnie na tzw.pałę. Pomęczyłem się troszeczkę na podjazdach, pocieszyłem się na zjazdach. Były singlowe podjazdy, na których obawiałem się czołówki z endurakami, ale w niedzielę rano chyba jeszcze spali. Jeden zjazd z konkretnym przeciwstokiem odpuściłem z powodu tchórz... wróć, braku techniki.
Po dotarciu do Pilchowa pokazały się ołowiane chmury, nie byłem dzisiaj gotowy psychicznie i odzieżowo na deszcz, uciekłem zatem do domu przez Głębokie, z odbiciem w górę przez Młynówkę i potem w Osowską. Okazała się być w dalszej części fajnym singlem, zakończonym konkretnym kopytem, podjechanym kunktatorsko z młynka.


Stromo ....

Dwie kompletnie nieudane fotki dla zachęcenia Michała do odwiedzin tych okolic....





Dzisiaj odbył się pogrzeb z udziałem władz państwowych majora "Łupaszki". Powoli Rzeczpospolita spłaca swoje honorowe długi.


  • DST 80.39km
  • Teren 1.00km
  • Czas 03:17
  • VAVG 24.48km/h
  • VMAX 47.60km/h
  • Podjazdy 370m
  • Sprzęt Pieron alias Puszczalska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 31 - patrolowo przez pogranicze

Sobota, 23 kwietnia 2016 · dodano: 23.04.2016 | Komentarze 14

Dzisiaj miałem zamiar pojechać na 07:00 na Plac Grunwaldzki, żeby pożegnać peleton śmiałków ruszających na 300 Zalew. Ale przegrałem z ciepłą kołderką ;-) Wybrałem się z kolegą, który jeździ na moim poziomie na przejażdżkę szosową w celu przetestowania pleców. Plecy okazują się być w porządku, będziem zatem jeździć częściej. Umówiliśmy się na stacji w Lubieszynie, skąd ruszyliśmy na Loecknitz. Krótki postój przy kocie.


Picia jedzie... Nie może być, na Kocie ? 

Stamtąd jedziemy przez Rothenklempenow w stronę granicy - miasteczko rozorane, szosowe przygody z szutrem i trawą, na szczęscie bez kiepskich konsekwencji. Popas bananowo-jabłokowo-batonowy na granicy, potem skręcamy ze 115ki na Stolec. Wjeżdżając na ścieżkę  do Blankensee/Buk napotykamy na pasach stworzenie Boże ...



Wstrzymuję ruch samochodowy i pomagam tej mendzie, syczącej i próbującej mnie ukąsić, przejść bezpiecznie. Żmija bezpiecznie znika na polu, jedziemy zatem dalej. Rozstajemy się z kolegą na rozjeździe do Dobrej, ja pakuję do domu przez Wołczkowo i Głębokie.
Znakomity wyjazd, cieszyłem się każdą chwilą.
Choć żal, że nie spotkałem się z bohaterami Zalew 300....

Muzycznie snake, czyli Snake Plisken :-)



  • DST 42.18km
  • Teren 27.00km
  • Czas 02:16
  • VAVG 18.61km/h
  • VMAX 54.10km/h
  • Podjazdy 526m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 30 - las jest piękny :-)

Czwartek, 21 kwietnia 2016 · dodano: 21.04.2016 | Komentarze 9

Naaaareszcie, po kłopotach z przewianymi plecami , wracam na rower. Po pracy, spontanicznie, testowo w teren, albo dysk wyleci, albo ból puści ;-) Na szczęście był ten drugi wariant. Pojeździłem sobie po lesie na czuja, tak jak Krzysiek i Jarek po Bukowej. Zaciekawił mnie jakiś podjazd - jedziemy, jakiś ledwie widoczny singielek, proszszsz... Jazda w terenie w moim wykonaniu to taniec paralityka, zero techniki, no i watolina zamiast mięśni też nie pomaga. Zapędziłem się pod schody na Quistorpa i jak zwykle na pierwszych metrach koń stanął dęba. Muszę zobaczyć, jak to podjeżdża jakaś dzieciarnia z gimnazjum, to może chwycę patenta. 
Było bardzo fajnie, góra / dół , jeszcze nie ma gęstej zieleni i można dostrzec ciekawostki, np. coś takiego :



Dojeżdżając do mostku mało się nie wyglebiłem, dupkę trzeba było mocniej do tyłu wysunąć. 

Wróciłem do domu przez Leśno, podjeżdżając od Siedlic lasem na Podbórz, potem Gubałówka - Głębokie i łyk Miodu po asfalcie na deser.

Było przepięknie, cudowna młoda zieleń, doskonałe do artystycznych fotografii światło, a ptasie radio nadawało wiosenny hit pt "Ruchałbym".


Młodziutka paproć
Wieczór byłby doskonały, ale po powrocie dowiedziałem się, że umarł ON ...


  • DST 50.85km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 20.34km/h
  • VMAX 43.40km/h
  • Podjazdy 309m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 29 - do wykopu#8 , powrót przez Police

Czwartek, 14 kwietnia 2016 · dodano: 14.04.2016 | Komentarze 5

Dziś po raz kolejny do pracy rowerem - pogoda zachęca, choć dziś zapowiadało się ma wietrzne popołudnie.

Szychta minęła jak z piczy strzelił.


Nowe zbiorniki na paliwo klecone metodą chałupniczą ;-)

Powrót przez Police , świadomie pod wiatr. O trasie nie ma co się rozwodzić, każdy zna. Dziś po znakiem zamkniętych przejazdów kolejowych. Glinki udało się jeszcze przejechać, ale potem od Snopu wszystkie były zamkniete. Ten na Skolwinie ominąłem wybierając wariant wspinaczkowy na Inwalidzką i potem z powrotem Artyleryjską. Tam nie ma szlabanu, wystarczy rozum :-) Mostek w Mścięcinie był zajęty przez obcego rowerzystę, skandal - jechałem więc bez dalszych postojów. Wiosna jest to doskonały produkt siły wyższej, część roślin już kwitnie, część dopiero wypuszcza listki, a część jeszcze czeka na swój czas - trzeba cieszyć oczy i zachowywać te doskonałe w swoim pięknie chwile w pamięci.  Wiatr dzisiaj męczył w sumie na całej trasie. Z obserwacji - zastanawiam się, dlaczego bydło demoluje wiaty przystankowe - przecież to właśnie taki jeden z drugim jełop później w niej zmarznie i zmoknie....


Sąsiadowe magnolie

Za dzisiejsze sponiewieranie Sejmu Reczpospolitej wręczam solidarnie 460 karnych kutasów. A idźcie wy wszyscy w ch*j.
Nie wyrażam zgody na podobne zachowania...


  • DST 20.94km
  • Teren 4.00km
  • Czas 01:06
  • VAVG 19.04km/h
  • VMAX 39.30km/h
  • Podjazdy 86m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 28 - do wykopu #7 , powrót przez park

Środa, 13 kwietnia 2016 · dodano: 13.04.2016 | Komentarze 6

Dzisiaj tylko dojazdowo do pracy - w końcu na lekko, jeszcze nie na krótko, ale już bez kilkuwarstwowej zbroi.

Szychta minęła, jak z piczy strzelił.

Po pracy jadę przez miasto, w końcu i ja chcę mieć zdjęcie szaszłyka. Ktoś stara się go posklejać. Co to za badziewie, jak mozna było na coś takiego wydać publiczne pieniądze ???


Klejenie szaszłyka....

Teraz Wojska Polskiego i spotkanie z moimi ulubionymi magnoliami....




Symbol Szczecina ....

Uwielbiam te prymitywne w swojej budowie kwiaty, które oglądały jeszcze żyjące dinozaury. Będą one kwitły, jak i nasz gatunek przeniesie się do lamusa. 
Potem podjechałem na Jasne Błonia i wydzwoniłem żonę, która czuwała nad teściową po operacji w szpitalu wojskowym. Chwilę pogadaliśmy, żeby choć trochę dać jej oddechu. Módlmy się, żeby nasi bliscy nie trafili do instytucji szpitalnych. Cenę zdrowia docenia się zwłaszcza teraz, gdy wiosna bezlitośnie każe puszczać roślinom pędy, pąki i liście , pyszniące się najpiękniejszymi kolorami...

Na dziś odechciało mi się jeździć... Byle do jutra.

Dziś rocznica śmierci Mieczysława Dziemieszkiewicza "Roja" , poległego w 1951 r.




 


  • DST 120.87km
  • Teren 2.00km
  • Czas 04:51
  • VAVG 24.92km/h
  • VMAX 41.20km/h
  • Podjazdy 239m
  • Sprzęt Pieron alias Puszczalska
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Etap 27 - Scheldeprijs 2016

Sobota, 9 kwietnia 2016 · dodano: 10.04.2016 | Komentarze 11

Odbyła się kolejna odsłona amatorskiego przejazdu trasą najstarszego flandryjskiego klasyka "Scheldeprijs", w tym roku profi ścigali się już po raz 104. Centrala naszej firmy z Antwerpii postanowiła skorzystać z okazji budowania "team-spirit" i juz po raz drugi zaprosiła nas do udziału. W zeszłym roku walczyłem na poczciwym hardtailu 29' i nie był to najlepszy pomysł, ugotowalem się kilka razy próbując dotrzymać kroku szosom. Tym razem towarzyszył mi Pieron , zwany również Puszczalską, więc byłem pewny, że zabawa będzie lepsza. No i była. Pierwszy w życiu przejazd z grupą około 25 kolarzy udowodnił mi, jak na siłę i morale wpływa moc peletonu :-) A nie byli to jacyś koksiarze. Była ładna pogoda, dobre towarzystwo, jazda prawie bez wypadków.

Wyruszamy z hotelu o 08:15, docieramy rowerami na miejsce zbiórki w Schoten, odbiór numerów, wlepki z mapką i innych kwitów.
Oraz obowiązkowe grupowe foto ....


FAST to dla zmylenia przeciwników, taka psychologiczna zagrywka ;-)

Cały czas coś się dzieje, ktoś przyjeżdża, ktoś wyjeżdża, impreza na kilka tysięcy osób.... Nie ma to nic wspólnego z wyścigiem, każda grupa ma tylko wyznaczoną godzinę startu i jedzie na trasę 95 lub 155 km, żeby popedałować w gronie przyjaciół.


Zbiórka przed wyruszeniem na trasę

Nieśmiało sugerowaliśmy 155km, ale szefostwo z uwagi na różny wiek i stopień wytrenowania uczestników wybrało 95km z dewiacją do domu koleżanki na dodatkowy popas przy ciastkach i belgijskich izotonikach.

Parę minut po 09:00 bomba poszła w górę. I od razu na liczniku wysokie dwudziestki - ale w tym roku to nie budziło już mojego przerażenia, koń szedł równym, dobrym tempem. Trasa fajnie oznakowana, kluczowe skrzyżowania obstawione przez policję i wolontariuszy zatrzymujących ruch. Od czasu do czasu wyprzedzamy inne grupy i singlistów. Gdzieś na 45km na czoło wychodzą Arek i Krzysiek, z tempa 27-29 km/h robi się 32 km/h i peleton po chwili pęka na 2 grupy, mi udało sie dospawać. Krzyczę, żeby polskie konie zwolniły, ale gdzie tam dopiero bufet na 51 km zatrzymuje ucieczkę :-)


Polskie koksy po bananach i gofrach planują kolejne ruchy ;-)

Bufet sponsorowany przez Liedla i Etixx, można się napchać pierwsza klasa. Po uzgodnieniu, ze jedziemy szybko, ale wspólnie z zezwoleniem sportowej walki od bruków na 8 km przed metą ruszamy dalej. Po kolejnych 30km odbijamy na umówiony piknik u koleżanki. Tam biedny Arek odkrywa, że gdzieś przy ostrym hamowaniu jego tylna opona się przetarła. Tam dla niego eskapada się kończy, wóz techniczny zawiezie go na metę .... My pokrzepiamy się cukrami i napojami , po czym ruszamy w dalszą drogę.


Dosyć piknikowania, pora na ściganie ;-)

Zostałem z tyłu, żeby porobić fotki grupy, ale za bardzo trzęsło na szutrze, a potem już było znowu konkretne tempo, za duże jak na wyczyny paparazzi z siodełka.


Grupetto w lesie....

Meta coraz bliżej, to i mnie włączył się sportowy instynkt. Przemieściłem się bliżej czoła i na bruk wpadłem na 5-6 pozycji. Szybko zostaliśmy w trójkę, Flamandowie dobrze szli, ale nagle jednemu wypadła pompka, moment zawahania i już prowadzenia nie oddałem :-)

Wyprzedzili mnie przy głównej drodze, teraz ja z kolei zawahałem się, czy czekać na grupę, czy nie i jeden odskoczył za daleko. Szybko ruszyłem w stronę mety - błąd, ze nie po ulicy, ale po kiepskiej ścieżce i to pełnej słabnących kolarzy, których trudno się wyprzedzało. Doszedłem w końcu drugiego z kolegów, końcówka w zawrotnym dla mnie tempie około 40 km/h kręconych z blatu, przez co jedyne, co mi się udało, to przytrzymanie koła, ale poprawić nie było już z czego - za mało Miodowej w tym roku ;-)

Na mecie był zatem powód do uśmiechu :-)


Jeździec i koń zadowoleni :-)

Spagetti, izotonik, rozmowy i powrót do hotelu. Wieczorne spotkanie i związane z nim atrakcje pozostają słodką tajemnicą uczestników.
Op de vriendschap !

Mapka z trasy głównego przejazdu, dystans zawiera także dojazd i powrót do hotelu.Muzycznie dedykacja dla Arka, nie wiem dlaczego nie chciał w samochodzie słuchać proponowanego hitu wyjazdu, szkoda, noga sama chodziła, a ręce same rwały się do tańca ;-)




  • DST 35.68km
  • Czas 01:29
  • VAVG 24.05km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Podjazdy 130m
  • Sprzęt Pieron alias Puszczalska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 26 - rozjazd w towarzystwie braci B. :-)

Niedziela, 3 kwietnia 2016 · dodano: 03.04.2016 | Komentarze 5

Dzisiaj miał być szlaban na rower za wczorajszy cały dzień urlopowy. Ale ponieważ żonka postanowiła wybrać się na jakieś wyprzedaże, no to wytargowałem rano czas do 10:30, bo nie ma nic za darmo ;-)

Na Głębokim woła mnie biker - to Marek, brat Jurka, fajnie poznać :-) . Namawia na wspólną z Jurkiem jazdę, ale wymawiam się, ze nie mam tyle czasu. W Pilchowie znajoma postać - to Jurek - brat Marka :-) Śmieję się, że Marek czeka na Głębokim. Ale zaraz przyjeżdża, no to rezygnuję z objazdu Polic i jadę z chłopakami przez Tanowo i dalej w stronę Dobieszczyna. Po prostu zawrócę w odpowiednim momencie. Przy pogawędkach czas mija szybko, na liczniku wysokie 20ki :-)  Doganiamy grupkę 3 kolarzy , wyprzedzamy, ale łapią koło. Potem dowiedziałem się, że bracia z nimi pociągnęli do Eggesin,a panowie są w wieku emerytalnym wg Platformy O. No to szacun , też tak chcę :-)

Kawałek za grobem zawracam i już spokojniej kręcę pod nieduży wiatr do domu. Dużo dzisiaj ruszyło się kolarskiej braci, praktycznie cały czas ktoś jechał. 

Za mało czasu dziś było na fotkę, no to jeszcze jedna ze Schwedt :-)


Cegła i pruski mur - dobre połączenie :-) 


  • DST 126.23km
  • Teren 2.00km
  • Czas 05:35
  • VAVG 22.61km/h
  • VMAX 39.70km/h
  • Podjazdy 581m
  • Sprzęt Pieron alias Puszczalska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 25 - towarzysko do Schwedt

Sobota, 2 kwietnia 2016 · dodano: 02.04.2016 | Komentarze 15

Dzisiaj kolega chciał przetestować swoją nową szosówkę, chętnie umówiłem się z nim na trasę do Schwedt, bo chciałem pokręcić ca 120 km. Dostałem od małżonki cały wolny dzień, więc nie musieliśmy się śpieszyć. Ruszyliśmy z Mierzyna koło 11:00, do Kołbaskowa dojechaliśmy przez Barnisław. Od tego momentu wiatr nie był naszym sprzymierzeńcem, ale wiedziałem o tym przed wyjazdem. Do Oder-Neise dotarliśmy przez Neurochlitz i Mescherin. Po przejeździe pierwszego (najgorszego infrastrukturalnie) odcinka, zrobiliśmy sobie przerwę w Gartz. Słońce przyjemnie przygrzewało, ruszyliśmy dalej, kolega był w szoku - jak chyba każdy z nas, kto jechał Oder-Neisse po raz pierwszy. Byłem antywiatrowym parawanem i lokomotywą naszego składu. Dociągnąłem nas bez przygód do Schwedt.

Tam zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę na izotoniki i pogawędkę.


Bez izo nie ma jazdy w Niemcach ....


Led Zeppelin ?

Powrót nieco inną trasą, przez Vierraden/Gatow , znowu na trasę Oder-Neisse. No i wiej, wietrze , wiej, prosto w plecy :-) Tak do Gartz, tam kolejna wizyta na kawce i lodach w znanej wszystkim kawiarni na rogu. Potem już landówką do granicy, odprowadzam słabnącego kolegę do domu - pierwszy raz w życiu pokonał 115 km ! Brawo on !  No i do domu - może czeka na mnie kolacja ? Nie, nie czeka.... 

Dziś jazda bez muzyki, jak to w towarzystwie.
Wczoraj nie mogłem być na koncercie, na który ostrzyłem sobie zęby...





  • DST 62.58km
  • Czas 02:40
  • VAVG 23.47km/h
  • VMAX 41.10km/h
  • Podjazdy 342m
  • Sprzęt Pieron alias Puszczalska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 24 - wiosna, słońce, radość :-)

Piątek, 1 kwietnia 2016 · dodano: 01.04.2016 | Komentarze 6

Dziś wstępnie planowałem Schwedt, ale zadzwonił kolega, czy nie pojechalibyśmy w sobotę - czemu nie ? Zatem dzisiejsze założenie - jazda dla czystej przyjemności. Przyjemnością jest zjazd z Ladenthin do Lebhen po płytach. Uwaga - kawałek ścieżki w Lebhen od wjazdu do pałacu jest rozryty. Udałem się asfaltowym skrótem przez pola do Glasow, a potem do Retzin, gdzie wcześniej nie byłem, a chciałem obejrzeć kościoły.


Kościół w Glasow


Kościół w Retzin

Odcinek Glasow - Retzin jest przykry, bo to droga na Loecknitz, wąsko, a ruch spory. W Retzin odbijam na Ramin i stamtąd na Schmagerow, dalej Bismark. Kolej na puściutką o tej porze drogę do Blankensee, przy granicy duże stado żurawi. Ja robię sobie słoneczną przerwę przy polanie dębów, niezmiennie budzą one mój podziw. Zadowolony, uśmiechnięty jadę sobie przez Dobrą i Wołczkowo do domu, nawet kierowcy jacyś grzeczniejsi dzisiaj. Coraz więcej wiosny wkoło nas, cieszmy się i korzystajmy z pogody :-)