Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi leszczyk z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 25967.53 kilometrów w tym 2450.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2019

button stats bikestats.pl

2018

button stats bikestats.pl

2017

button stats bikestats.pl

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy leszczyk.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2015

Dystans całkowity:759.24 km (w terenie 71.00 km; 9.35%)
Czas w ruchu:34:30
Średnia prędkość:22.01 km/h
Maksymalna prędkość:52.20 km/h
Suma podjazdów:3138 m
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:54.23 km i 2h 27m
Więcej statystyk
  • DST 55.56km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 22.22km/h
  • VMAX 42.40km/h
  • Podjazdy 164m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 63 - do wykopu # 31, powrót przez Jasienicę

Wtorek, 30 czerwca 2015 · dodano: 30.06.2015 | Komentarze 4

Dzisiaj w planie było przejechanie 50 km, do pracy bez wielkich kombinacji. Potem wybór padł na Police , mimo przeciwnego wiatru. Ciepło, jazda na krótko, od razu lepiej się kręci. Nie pędzę, cieszę się jazdą - o ile na trasie do Polic można się nią w jakiś szczególny sposób cieszyć, dzieląc ulicę z tramwajem i mnóstwem aut. Uwieczniam smaczki, na które zawsze brakowało czasu....


Heja Pogoń !!!

Na Sławomira resztki niemieckiego napisu - prawdopodobnie mieściła się tu filia obozu pracy przey zakładach metalowych, tj. Ausbildungswerkstätte für Eisen und Metal – Herrenwiesenstr. 16-18 .



Kawałek dalej na Lipowej resztki dawnej chwały dzielnicy "wycieczkowej", ładna willa z zegarem słonecznym na elewacji.


Która godzina ? Słońca ni ma ....

Jadę przez Stołczyn i Skolwin do Polic, kontynuuję do Jasienicy - to da mi zaplanowany dystans. Powrót przez Tatynię i Tanowo , lokalne klekoty pochowały się przede mną. Dalej ścieżka na Pilchowo, Głębokie, Wojska, hala AA i dom. Nie dokręcałem na siłę do 60ki. Potem jeszcze komunikacyjnie do teściów, już bez rejestracji :-)

Jazda pod wiatr miała tą dobrą stronę, że dużą część trasy pokonywałem w niesamowitym zapachu lip niesionym wiatrem, rewelacja :-)




  • DST 117.68km
  • Teren 3.00km
  • Czas 05:10
  • VAVG 22.78km/h
  • VMAX 44.40km/h
  • Podjazdy 433m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 62 - przejazdem przez Pasewalk

Niedziela, 28 czerwca 2015 · dodano: 28.06.2015 | Komentarze 15

W ramach przedimieninowego prezentu dostałem dziś wolne 6 godzin !!! Mimo wiatru ruszyłem zmierzyć się z dystansem stravowego Gran Fondo 115 i udało się :-)
Z braku czasu relacja i fotki jutro wieczorem.

Na fotkach nie zobaczycie napotkanych trupów :
- lisa
- jenota
- srebrnej gadziny
- nietoperza
- prawdopodobnie małego dzika oskubanego przez nieznanych sprawców 

Nie zobaczycie też Pasewalku, bo nie miałem czasu na zwiedzanie.

A oto wyczekiwana przez Was z wielkim napięciem relacja :

Budzik na 07:00 - za oknem wiatr. Wpakowałem w siebie WĘGLOWODANOWE (podkreślenie dla James77) śniadanie i ... zbierałem się kolejne dwie godziny... Wyruszyłem z mocnym postanowieniem przejechania 115 km, czy to wiatr czy deszcz. Do Loecknitz szło w miarę dobrze. Na chwilkę stanąłem w centrum pogadać z Żelaznym. Powiedział mi w zaufaniu, ze ma już dosyć stania w tym miejscu i też chce popedałować w dal. Nie zdziwcie się zatem, jeżeli go nie zastaniecie.


Może byś tak Żelazny wpadł popedałować ?

Koło Netto w lewo na Brussow, od Wollschow już centralnie wmordęwind aż do Pasewalku... Normalnie płaczę i kwękam, a i grubsze słowo się wyrwie, ale nie dziś, dziś mam zadanie do wykonania. W Brussow czycha na mnie kot-samobójca, ciskał sie jak Żyd po pustym sklepie i w końcu chciał zginąć pod kołem Przecinaka, ale go wymanewrowałem w ostatniej chwili. Od wyjazdu z Brussow zaczęła się terra incognita. Pierwsza wiocha - Fahrenwalde. Wjazd dziurawym asfaltem, obejścia jak na Niemcy dosyć nędzne, założyłem szybki przelot. A jednak - mądrzy ludzie mówią - nie oceniaj książki po okładce. Okazało się, że wiocha zasłużyła aż na 4 fotostrzały ...


Denkmal z Fahrenwalde 

Ostatnie nazwiska z obelisku datują się na 1919 - czyżby Powstanie Wielkopolskie, albo 1sze Śląskie ?


Kościół Fahrenwalde


Kombajn do zbierania kur po wioskach
 

Wiatrak z Fahrenwalde

Jadę landówką, a nie zalecanym szlakiem rowerowym, czyli kolejna miejscowość to Brollin. Tam jest tzw.Schloss, ale okazuje się nie być zamkiem, a bardzo zgrabnie pomyślanym majątkiem, przekształconym w niemiecko-polski ośrodek sztuki. Do majątku należał tez kościół z kamienia polnego, a jak kościół to i cmentarzyk przy nim się znajdzie...


Kościół w Brollin

Imponujący betonowy nagrobek z mieczem i dębowymi liśćmi musi kryć pod sobą grób poległego za kajzera i vaterland.
Niestety, inskrypcje zatarł czas i deszcz, moja ciekawość pozostaje niezaspokojona....
Na podstawie krzyża pyszni się betonowa róża - może ostatni podarunek od narzeczonej ....


Kwatera przy kościele w Brollin


Ośrodek Schloss Brollin

Mknę przez Pasewalk, na zwiedzanie powrócę następną razą. Wiatr redukuje opcje wycieczki - ze wstrętem odrzucam orginalny plan Jatznik-Torgelow-Viereck, walę od razu na tą ostatnią miejscówkę. Po drodze robię sobie pit-stop na przystanku, gdzie na wycieczce z Arkiem złapałem kac-bombę i ledwo do domu wróciłem. Dziś nie ma o tym mowy - wciągam banana i batona i żwawo jadę dalej. W Viereck zaplanowałem wizytę przy kościele - jeżeli jest tam denkmal, to musi być właśnie tam. Bingo, cherklaku szolmsie :-)


Kościół w Viereck


Viereckowy denkmal

Przez pola pakujemy w stronę Glashutte. Z kalkulacji kilometrowej wynika, ze muszę jechać przez Dobieszczyn. Na granicy robię sobie kolejny pit-stop i pierwszy raz wciągam żela. Błeeee, niedobry ... Ale chyba działa, cisnę naprawdę dobrze do Tanowa, dwa razy mijam grupę niemiłych dziadków, którzy mnie nie pozdrawiali. Dwa razy - bo wymieniałem jeszcze baterie w garniaku :-) W Bartoszewie notuję 100 na liczniku , mózg elektronowy dokonuje niezbędnych obliczeń - muszę pojechać przez Dobrą. Robię to trochę niechętnie bo nie lubię tej trasy, po drodze pokrzepiając się snickersem. Nie jest źle, dobrzanie i wołczkowianie ZPL chyba akurat spożywają obiady , ruch nie jest uciążliwy. Dalej standard - Głębokie, Wojska, Hala AA, Litewska i dom.

Pora  na celebrację, może być i na czarno...




  • DST 33.15km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:19
  • VAVG 25.18km/h
  • VMAX 45.50km/h
  • Podjazdy 176m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 61 - Aleją Smrodu w mżawce aka rekord w jeździe godzinnej

Sobota, 27 czerwca 2015 · dodano: 27.06.2015 | Komentarze 4

Od czwartku nie jestem do końca panem swojego czasu - teściowa jest w szpitalu po operacji, trzeba pomagać. Zamiast zapachów lip i akcji wącham szpitalny smród, zamiast Gran Fondów ćwiczymy trasę dom szpital dom. Takie życie. Dzisiaj trafiłem na krótkie wolne okienko po południu, z radością wskoczyłem na Przecinaka i mimo mżawki pomknąłem na półtoragodzinną przejażdżkę. Tutułowa mżawka nie była uciążliwa, dwa razy zmokłem i wyschłem, motywacja do jazdy była dzięki temu spora. Wybrałem drogę na Police, wysypisko tym razem przyczaiło się ze swoim smrodem, bardziej uciążliwe były auta ZPL. W Policach napotkałem wesołe babcie chórzystki , bardzo sobie cenię pogodnych starszych ludzi, którzy fajnie spędzają czas :-)


Piejo kury piejo, nie majo koguta ;-)  

Jechałem w stronę Tanowa - i to tak dobrze, że udało mi się w Pilchowie pobić rekord jazdy godzinnej - całe 25,7 km :-) Przegoniłem nawet parę szoszonów, dla samca było to trudne przeżycie, ale nie zostawił samicy, żeby mnie poskromić :-)
Czy Sir Bradley powinien zacząć się bać ?
Przy wyjeździe z Pilchowa w stronę Głębokiego spotykam wycieczkową grupę Siwobrodego, przy pozdrawianiu mało nie wywinąłem orła na śliskim bruku :-)
Powrót nietypowo, bo przez las i Arkonkę, gdzie chciałem trochę poszaleć na fali euforii, ale tłumy rolkoślizgaczy wymagały uwagi.
Szafera, Litewska i dom. Czy jutro dostanę wolne, żeby skompletować Gran Fondo 115 ?

Byłem dziś "szybki jak błyskawica", więc chciałem sobie zadedykować "Thunderstruck" AC/DC , ale wybieram coś w hołdzie dla sympatycznych pań z Polic :-)
 Mapka z dzisiejszej pętelki



  • DST 32.11km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:29
  • VAVG 21.65km/h
  • VMAX 43.90km/h
  • Podjazdy 128m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 60 - wykop #30, mokry powrót przez Arkonkę

Środa, 24 czerwca 2015 · dodano: 24.06.2015 | Komentarze 2

Dzisiaj typowo komunikacyjnie, bez szaleństw. Mimo podwójnego jubileuszu (60 jazda, 30ty raz do pracy) nie było jak się rozpędzić. Podczas wyjazdu z pracy zaczęło padać - odziałem się w deszczową kurteczkę, plecak obciągnąłem kondonem mu przynależnym. Tylko zielona trenerka wydawała się być zadowolona i wyrechotała, że bez 30km nie ma się po co w domu meldować. Podróż przez deszczowe miasto przerywana telefonami z pracy była irytująca. Wpadłem na pomysł dokręcenia kilometrów na rundkach wokół Arkonki. Miarowe tempo, z każdym okrążeniem było przyjemniej, poziom endorfin rósł w oczach. Trenerka kazała trzymać stałe tempo i kadencję, wyjście z wirażu z dokrętką - starałem się. Potem przez Szafera i Litewską do domku.

Muzycznie cały czas katuję Mumford & Sons ...
 

Mapka z powrotu


  • DST 26.45km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:17
  • VAVG 20.61km/h
  • VMAX 40.70km/h
  • Podjazdy 90m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 59 - do wykopu # 29, powrót przez Mierzyn

Poniedziałek, 22 czerwca 2015 · dodano: 22.06.2015 | Komentarze 3

Dzisiaj deszcz ścigał mnie do pracy, ale nie zdążył. Nie dlatego, żebym jakoś wybitnie pędził, po prostu tym razem on zaspał. Po robocie miałem szybciutko dojechać do chaty, żeby zdążyć przed kolejną falą opadów - dziś ot tak, przejazdżkowo, bo prognozy na kolejne dni są fatalne. O 16:00 byłem w gotowości , dzwoni telefon - klient odpowiada na ofertę, 30 minut klaruje mi, ze jest ona niezwykle droga i nie może z niej skorzystać. Ja rozumiem, ale dlaczego aż 30 minut ? Nie zmieniłem stanowiska negocjacyjnego - nie stać cię na 5 euro ? To jutro będzie 6 ....  Ględził całe 30 minut !!! Normalnie 10 km poszłooo jak psu w budę ... Z lekka zagotowany udałem się w stronę Owocowej, ale nogi dzisiaj nie niosły, Majka tylko prychnęła pogardliwie ... Toczyłem się do domu koło cmentarza, odbiłem na Mierzyn do Topolowej, tam przez chwilę rozważałem przeskok przez Bezrzecze i Wołczkowo na Głębokie, ale deszcz miał padać, no i zwizualizowałem sobie pojazdy z rejestracjami ZPL... Żyzna, obok Hali AA do Wojska, mały szpurt na "Szafera małe hill" i Litewska, gdzie nie mogę się poprawić. Trzeba wrócić na pagóry i nabijać w odnóża :-)

Do domu niosło dzisiaj Mumford & Sons

Mapka z powrotu
 


  • DST 50.61km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:11
  • VAVG 23.18km/h
  • VMAX 51.10km/h
  • Podjazdy 156m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 58 - pętla Dobra-Dołuje z trenerem osobistym

Niedziela, 21 czerwca 2015 · dodano: 21.06.2015 | Komentarze 11

W sobotę dotarła do mnie osobista trenerka. Podesłana do mnie zapewne przez Ulę, daleka kuzynka naszego super kolarza, niejaka Majka. Obejrzała z politowaniem mojego rumaka i stwierdziła, ze OK, skoro już jest , to da mi szansę. Ze skupieniem szykowałem się do Gran Fondo 115km, trasa została pieczołowicie zaplanowana. Rano - deszcz ... Zapał opadł razem z jego kroplami, ale śniadanie makaronowe zostało wchłonięte, oby udało się wykorzystać dostawę węglowodorów ...Okno pogodowe otwarło się koło 12:00, usadowiłem Majkę na miejscu, coś tam brzęczała, ale wytłumaczyłem, ze dzięki mostkowi na łeb jej nie będzie padać i ruszyliśmy ...


Majka na stanowisku dowodzenia 

Trenerka zaskoczyła mnie od samego początku - szarpnij się na "Ordynatora Hill" ! Jak to - bez rozgrzewki ? "Mięczaku - chcesz rozgrzewać się do podjazdu 2% ? To chowaj rower do garażu i nie zawracaj mi głowy "... Cóż było robić, pocisnąłem. Trenerka długo rechotała, po czym surowo stwierdziła - jak nie zrobisz trasy ze średnią 23 km/h, to podziękujemy sobie za współpracę. Gdzie tu jechać ? W mieście "Masa Cykliczna" - naturalnym odruchem jest jechać w przeciwpołożną ... No to pchamy przez Głębokie na Dobrą, tam chwila wahania - Police czy Blankensee ? Jednak ścieżka do granicy - koło Łęgów spotykam kolegę z pracy z małżonką, jadą do Loecknitz. Walimy falbanką na Bismarck, zarzucamy gadulca do skrętu na Ploewen gdzie się rozstajemy. W Bismarck mimo ponagleń trenerki zajeżdżam pod miejscowy kościółek. Są 2 ciekawe groby - jeden to coś w rodzaju "nieznanego żołnierza" ...


Grób nieznanego żołnierza w Bismarck

Jest też grób rodziców i syna, który oddał życie za fuhrera we Włoszech - takie małe elementy tworzą światową historię i ukazują beznadzieję losu jednostki wrzuconej w młyny czasu ... Pozostaje wierzyć, ze nie był to jedynak... Musiała to być szanowana rodzina gospodarzy/bauerów - obok jest żeliwny krzyż przodków ... Data wskazuje, ze na pewno nie zginął od polskiej kuli.


Grób przy kościele w Bismarck

Drogę powrotną wybieram przez płytówkę z Gellin do Neu Grambow, skręcam w lewo w bruk na Kościno, jeszcze tamtędy nie jechałem. W Kościnie oglądam dom weselny, w którym spodziewam się zaliczyć 2 knock-outy na weselu w lipcu :-)  Opodal jest niewielka kapliczka.


Msza w niedzielę o 11:00 gdyby kto pytał...

Stamtąd asfaltowo na Dołuje i naturalną koleją na Stobno, aby uniknąć ruchu na głównej drodze. Potem przez Mierzyn w stronę Topolowej i dalej via Żyzna do Hali AA. Tradycyjna spinka na Litewskiej z tradycyjnie marnym wynikiem i w dobrej formie docieramy do domu. Trenerka sugeruje szmaciarski wynik, ja jej, ze przytrytkuję ją twarzą do mostka i rozstajemy się szorstko. Współpraca będzie kontynuowana, w końcu średnia w granicach przyzwoitości jak na mnie oczywiście. Ponoć trenerka lepsza jest w temacie podjazdów - zobaczymy...

Muzycznie korzystałem z pomocy 2 brodaczy i pana Brody bez brody. Marzyłem, żeby jechać za takimi łydami, ale w sumie lepiej uważać na swoje marzenia - co będzie jak się spełnią ;-) ? Czyż lata 80te nie były cudownie kiczowate ?

PS - Może zamiast głupawego lansu w Szczecinie Masa Kretyńska mogłaby zablokować w przyszłym roku dojazd do Dobrej ze wszystkich stron na parę godzin ?  Deklaruję udział w takim przedsięwzięciu, mimo odruchu wymiotnego na widok entuzjastycznego tłumu ...

Mapka z trasy




  • DST 38.80km
  • Teren 4.00km
  • Czas 01:59
  • VAVG 19.56km/h
  • VMAX 43.70km/h
  • Podjazdy 239m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 57 - wykop#28, skok w bok na Miodową

Środa, 17 czerwca 2015 · dodano: 17.06.2015 | Komentarze 5

Przed spodziewanymi pod koniec tygodnia deszczami chwytamy się okazji do pedałowania. Do pracy banalnie zgraną trasą, ale jak się grzebie do ostatniej chwili, to nie ma potem czasu na eksplorację nowych dróg... Po pracy nieco zniechęcający wiatr - ale nie wrócę bez 30ki na liczniku (i oczywiście nie chodzi o prędkość). Najpierw wizyta na Łasztowni - zobaczmy co rośnie w ogrodzie społecznym.
 

Ogród społeczny koło Starej Rzeźni

Otóż na razie najlepiej rośnie tam trawa, a niewielu robotników wyszło na żniwo ...
Znad kei widać maszty, znaczy nie wszystkie jachty umknęły przede mną. Przy kei stoi brygantyna "Baltic Beauty".
Czy to piękność - rzecz gustu, pewnie sporo zyskuje na pełnych żaglach.


"Baltic Beauty"

Ale była piękność - jako galion, z elementami znanymi z analizy podjazdów na Miodową ;-)


Była 2 razy na Miodowej ;-)

Stamtąd Mostem Krwawym na Wały i podjazd brukiem Admiralskiej do parku. Potem spokojny przejazd przez centrum, z nabijaniem przewyższeń na Muzeum Przełomów ;-) Jadąc koło Różanki postanowiłem wykorzystać pustkę na drodze, zawróciłem pod wiaduktem i zmierzyłem się z tym segmentem. Jechałem szybko, ale nie aż tak jak orzekła to Strava. Znam lepszych :-) Potem zapragnąłem pouprawiać petting z Miodowymi cyckami - jak się okazało, nie ja jeden :-) Mieliśmy okazję pomachać sobie dwukrotnie z kolegą James77, koszulki z pryzmatem Pink Floyd nie sposób pomylić z inną :-) Sam marudzę, jak na mapce jest nieparzysta ilość cycków, czyli skazałem się na 2 podjazdy, ale OK, to pójdzie z pożytkiem w nogi ;-) . Powrót przez Wojsk, chciałem szybko podjechać "Szafera małe hill", ale dziunia zablokowała autem ścieżkę w drodze na korty i z planów nici. Jeszcze ostry sprint na Litewskiej i zjazd do domu. Tu ratowałem się skokiem z wysokiego chodnika przed zderzeniem z chłopakami, którzy wyszli z furtki prosto pod koła - przeprosili...

Zdaje się, że Przecinak idzie w odstawkę do niedzieli , chyba, że prognozy są lipne ....

Mapka z powrotu



  • DST 32.51km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:34
  • VAVG 20.75km/h
  • VMAX 49.60km/h
  • Podjazdy 169m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 56 - wykop#27, powrót via Gubałówka

Wtorek, 16 czerwca 2015 · dodano: 16.06.2015 | Komentarze 5

Ufff, po wyjazdowym weekendzie pora na przejażdżkę.Mogłem być bardziej asertywny i pojechać też w poniedziałek, oszczędziłbym sobie 45 minut stania w korku od portu do Galaxy. No ale nie jestem... Dzisiaj bez szaleństw, po prostu rozkręcić nogę i spalić trochę kalorii przyjętych na wyjeździe, gdzie jak wiadomo zdobyte kalorie liczą się podwójnie ;-) Do pracy zwyczajowo przez park, Jasne Błonia i ścieżki do Mostu Krwawego (ku pamieci Jarro). Po pracy niebo straszy deszczem - zamiast ryzykować, poszukam swojego Graala ;-) Dotarłem do jego groty, pomierzyłem co trzeba no i mamy problem... Pupa jest tak mikroskopijna, że zasugerowano mi jazdę bez siodełka, bezpośrednio wkręcając się na sztycę... To oczywiście suchy żarcik - idą imieniny, może się jakaś życzliwa dusza dorzuci do wygodnego siodła,w końcu parę godzin na nim spędzam ...
Powrót przez Jasne Błonia i park, chcę przejechać 30 km, więc odbijam Wszystkich Świętych w stronę Chopina i podjeżdżam sobie w ten sposób Miodową strzałem z boku. Mam ochotę zjechać lasem z Gubałówki , staczam się od wyciągu szukając ścieżki - o jest ! Może potraficie zakręcić na łysej oponie w piachu o 90 stopni ? O jak Conti pięknie popłynęła :-) Pan zamawiał zdrapkę na łokciu ? Proszszsz... I garść kurzu w gębie w gratisie. Reszta zjazdu już bez emocji , ale jakoś nie chce mi się "piaskować" wokół jeziora... Toczymy się do domu przez Wojska i koło Hali AA, na Litewskiej wykorzystuję wqurw i epicko biję swój najlepszy wynik o 1 sekundę - w końcu !!! Czyli w życiu wszystko jest po coś. 

Aaaa - udało się przekroczyć 3000 km :-)

Piasek, do którego się tuliłem był szary, a nie czerwony - może to i dobrze ;-)


Mapka z powrótu



  • DST 35.60km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 19.42km/h
  • VMAX 36.50km/h
  • Podjazdy 177m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 55 - wykop #26 , powrót via Głębokie

Środa, 10 czerwca 2015 · dodano: 10.06.2015 | Komentarze 5

Z uwagi na służbowo-przykry wyjazd dziś ostatnia jazda w tym tygodniu. Do pracy spokojny standardzik. Po pracy zaczynamy szukanie kilometrów przez powrót Hrynia i przeprawą Parnicką. Miasto szykuje się do mety etapu regat, czyli tradycyjnie zamykamy Jana z Kolna. Cudowne korki ....


Trasa Zamkowa stoi od dawnej Baltony ....  

Polferries pozazdrościł Unity promocji przy Wałach Chrobrego i przywlókł do miasta "Mazovię"...


Mazovia przy Wałach

Dziś można pobłogosławić rower jako środek transportu, spokojnie godzina w kieszeni :-) I tak chyba do wtorku, patrząc na masakrę samochodową ...


Z Mostu Długiego na Trasę Zamkową ? Pomysł średni ....

A ja walę jak panisko, zero aut , można jechać nawet bokiem :-) , korzystam i oglądam z bliska "Mazovię".


Dzióbek "Mazovii"

Potem do domu przez miasto, czyli ścieżki via Plac Grunwaldzki / Jana Pawła / Jasne Błonia i park ...
O, jaka ładna dziunia z nogami do nieba ...
Pykam w stronę Głębokiego, wspinam się Miodową do drogi "Pod Urwiskiem", zjazd drogą 7 Młynów, no i ciągniemy wokół jeziora. Potem tradycyjny powrót Wojska , wspinaczka na Szafera i przez halę AA do domu.

Teraz szczecińskie blogi bikerów zamiast rzepakiem zakwitną zdjęciami żaglowców ;-)

No to muzycznie super - szanta :-)
Niech się dzieje, szkoda, że mnie nie będzie ....

Mapka z powrotu.




  • DST 50.88km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 20.35km/h
  • VMAX 43.90km/h
  • Podjazdy 191m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Etap 54 - wykop #25 , powrót via Kołbaskowo

Poniedziałek, 8 czerwca 2015 · dodano: 08.06.2015 | Komentarze 0

Dzisiaj do pracy po raz 25, czyli jubileuszowy. Dojazd tradycyjny i spokojny. Powrót - miał być przez Police, ale Arek namówił mnie na wspólną jazdę. Bulwar, Owocowa, potem pure mtb na Potulickiej ze zjazdem stromą ulicą Piekary,  przez Pomorzany w stronę Ustowa. Kolejny fragment pure mtb to przeprawa przez kładkę nad torami. Szarpnąłem na Nasypowej, ale bez spektakularnego sukcesu. Kolega namówił mnie na podjazd w Kurowie, sympatyczny polbruk, nie powiem - trzyma na całej długości. Dalej przez oba Siadła do drogi głównej na Kołbaskowo. Próbujemy przebić się przez chaszcze od ogrodu zabaw do Smolęcina, ale krzaczory są okrutne, trzeba by zrobić najpierw porządny zwiad pieszy co tam jest za torami. Wracamy do szwarcówki i przez Kołbaskowo kręcimy w stronę Przecławia.


Ooo, Arek, chyba coś zostawiłeś na stole ?

Towarzyszy nam przykry wmordęwind. Czy w naszym mieście w tym roku będzie wiało bez przerwy ? I dlaczego zawsze w mordę na powrocie ? Przez Smolęcin najkrótszą drogę do Warzymic, gdzie żegnam Arka, naciągam rękawki , wrzucam P!nk w słuchawki i toczę się do domu przez Rajkowo/Ostoję,Przylep i Stobno. Na Topolową wpadam pierwszy ze świateł, staram się zapalić 4kę z przodu na liczniku - niewiele zabrakło...  Potem standard - Żyzna/hala AA/Litewska i dom. Ciepła herbata albo shot whisky - wybór należy do ciebie ;-)

Tytuł piosenki krzyczałem głośno pod wiatr ... To wina Arka, że mnie namówił na rowerowanie, a Uli - na niestravę i wspinanie.
Wasza wina, bardzo wielka wina... 
Ponarzekał, popłakał, ale 50kę skasował ;-)
 
Mapka z powrotu