Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi leszczyk z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 25967.53 kilometrów w tym 2450.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2019

button stats bikestats.pl

2018

button stats bikestats.pl

2017

button stats bikestats.pl

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy leszczyk.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2015

Dystans całkowity:429.70 km (w terenie 119.00 km; 27.69%)
Czas w ruchu:21:17
Średnia prędkość:20.19 km/h
Maksymalna prędkość:44.90 km/h
Suma podjazdów:2110 m
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:39.06 km i 1h 56m
Więcej statystyk
  • DST 63.40km
  • Teren 8.00km
  • Czas 03:01
  • VAVG 21.02km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Podjazdy 227m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 118 - jesienny wiatrak w Storkow

Sobota, 31 października 2015 · dodano: 01.11.2015 | Komentarze 10

Sobotni słoneczny dzień zachęcał do choćby niewielkiej wyprawy - nie dzwoniłem do Arka, bo jego piątkowy wieczór miał być hmmm.... ciężki ;-)   Jak się okazało szybko się zregenerował i z Krzyśkiem zdecydowali się odwiedzić prawie te same tereny, mogliśmy się trafić na trasie :-) Zadzwoniłem do kolegi doktora i zabrałem go z Mierzyna w trasę po Niemczech, bo nie chciałem plątać się po polskich drogach pełnych cmentarników.... Obie małżonki zakreśliły ramy czasowe, więcej niż 50-60 km nie zrobimy.... Przez Warnik dotarliśmy do Kołbaskowa i tam odbiłem w drogę do piaskarni, którą jeszcze nigdy nie jechałem. Okazała się całkiem fajna, pewnie po deszczu wrażenia byłyby zupełnie inne. W Pomellen wybieramy drogę do Nadrensee i stamtąd proponuję odwiedziny przy wiatraku. Kolega cieszy się jakością i bezludnością niemieckich dróg , dobrze nam się kręci. Przy wiatraku postój na batonika.


W taką pogodę można było odlecieć z radości :-)

Nie lubię wracać tą samą drogą, zatem kierujemy się na Krackow , stamtąd falbanką rowerową na Lebhen. Po drodze usiłuję uchwycić romantyczny efekt fioletowo kwitnącego poplonu (łubin ?) , ale moja idotenkamera na nic nie wyostrzyła ;-)


W oddali wieża kościoła w Hochenholz 

Za to kolegi rumak poniósł w szkodę ;-)


Prrrrr, szalony ;-) 

Kontynuujemy falbanką aż do Schwennenz, stamtąd przez mostek na naszą stronę granicy. Przez Stobno jedziemy w stronę Mierzyna, gdzie się rozstajemy. Wracam do domu przez Topolową, Żyzną, Halę AA i Litewską. To był szalenie przyjemny jesienny dzień, aż chciałoby się zmierzyć z jakąś setką - i mam na myśli wyłącznie kilometry :-)



  • DST 32.72km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 17.85km/h
  • VMAX 36.30km/h
  • Podjazdy 237m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 117 - do wykopu#59, powrót przez Quistorpa/Głębokie

Piątek, 30 października 2015 · dodano: 30.10.2015 | Komentarze 2

Planowałem wyjazd do pracy w piątek i się udało. Po 15:00 na mocy postanowienia jaśnie oświeconego zarządu, czyli mnie, pracownicy, którzy przybyli do pracy ekologicznymi środkami transportu (czyli ja i Arek) zostali zwolnieni wcześniej w obliczu gęstniejącej mgły.  W planie było zaliczenie smakowitej 30ki, 9km zostało skasowane w drodze do pracy, na kolejne miałem pomysł w swoich okolicach.


Dźwig pływający "Lodbrok" szarpie mniejszy dźwig elewatora jak kibol krzesełko ;-) 

Z Arkiem rozstajemy się na Bosmańskiej Strzale, on ma w planie złamanie 12k km w 2015, normalnie kosmos....
Ja chcę zaliczyć 30kę :-) - no to jazda przez ścieżkę u podnóża Wałów, z interwencją pogotowia, pan leżak wymaga hospitalizacji... Potem przez park, tradycyjne odbicie w stronę Arkońskiej, przebicie się przez tłumy NFZtowców i mrok lasku Arkońskiego. Tym razem znajduję drogę starców i leszczów i docieram na wieżę Quistorpa od bocznej strony, z jedną szarżą pod górkę z uślizgiem na liściach.


Ależ to musiała być imponująca budowla

Z okazji zbliżających się "Dziadów" (jebać Heloween) miały tam miejsce zjawiska nadprzyrodzone, figury odzyskiwały głowy ...



Wolałem się stamtąd wymiksować i ruszyłem w dół singlem pełnym skoczni i innych pułapek. Konkluzja - nie umiem podjeżdżać ani zjeżdżać. Czyli będzie nad czym pracować w przyszłym sezonie. Potem kierunek Arkonka i leśna trasa na polanę. Stamtąd przez Miodową dalej lasem do Głębokiego. W świetle lampki objazd jeziora i powrót przez Wojska, halę AA i Litewską do domu.




  • DST 24.66km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:18
  • VAVG 18.97km/h
  • VMAX 37.50km/h
  • Podjazdy 82m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 116 - do wykopu #58, powrót przez Arkonkę/Głębokie

Poniedziałek, 26 października 2015 · dodano: 26.10.2015 | Komentarze 7

Korzystam z pogody i sprzyjających domowych okoliczności - jadę dziś do pracy rowerkiem. Fajnie się przewietrzyć po emocjach wieczoru wyborczego ;-) Zebrałem się jak na mnie całkiem zręcznie i szybko, może starczyłoby czasu na dokręcenie przez Trasę Zamkową z nawrotką przy elektrowni, ale smoleńska mgła spowiła nadrzeczne tereny i odpuściłem sobie. Po pracy powrót przez miasto i park, odbijam sobie w Arkońską, przy gęstniejącym mroku mijam Arkonkę i lasem jadę w stronę Głebokiego. Tam wbijam się na ścieżkę w stronę miasta i po przejeździe przez Wojska, halę AA i Litewską ląduję w domu.

Dziś uraczę Was zdjęciem zgromadzonym na takie okazje jak dzisiaj, czyli przelot no photo ...

W ramach zagadki proszę odnaleźć TRZECI jacht. Zwycięzca otrzyma lutownicę z plastikowym grotem albo do wybory czekoladowy czajnik do herbaty.





  • DST 59.12km
  • Teren 30.00km
  • Czas 02:52
  • VAVG 20.62km/h
  • VMAX 36.50km/h
  • Podjazdy 314m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 115 - zmodyfikowana pętla jasienicko-gunicka + jubileusz :-)

Niedziela, 25 października 2015 · dodano: 25.10.2015 | Komentarze 8

Kolega dottore i dzisiaj nie odpuścił, telefon i zbiórka pod Halą AA. Na spotkanie ruszyłem przez drogę do Syrenich Stawów.


Jesień pełną gębą

Potem odbitka pod hale i powrót na Arkonkę, pomiędzy biegaczami w stronę Miodowej przez las. Tam wspinaczka drogą leśną i dalej lasem w stronę Gubałówki. Zamiast wspinać się na Gubałówkę, proponuję przelot czerwonym szlakiem, fajnym singlem nad potokiem. Kolega podjechał sekcję korzeniową , szacunek :-) Jesteśmy na Podbórzańskiej, czas na zjazd do Siedlic , jak zawsze banan na twarzy i kupa radochy. Prowadzę nas przez Police, dalej Rurowa w stronę ZCH i lądujemy w Jasienicy. Cieszymy się jazdą przez leśnostradę nr 27 do 115ki ...


5 kilometrów leśnej radości

Potem odbicie w szutrówkę na Węgornik. Robię koledze niespodziankę i pokazuję mu groby rodziny von Ramin. Kontynuujemy przez Węgornik w stronę Grzepnicy - droga jak na ten moment OK, piach zwarty, błotnych pułapek nie ma. Robimy sobie przystanek w Zjawie, na herbatkę ;-)   


Kici kici miał miał miał

Potem jedziemy wskazaną przez kolegę drogą leśną od Sławoszewa do ....drogi na Pilchowo (a miała być do Głebokiego). Pakujemy ścieżką, w Tanowie przy sklepie mijamy szosowca, który niesie rower z obawy przed szkłem, tradycyjnie tłuczonym na ścieżce przed sklepem. Mija nas przed podjazdem na Głębokie, gdzie siadam mu na koło jak kleszcz z boreliozą ;-) Kolega nie załapał się do pociągu, więc odpuszczam na końcu podjazdu. Dalej przez ścieżkę na Wojska do Hali AA. gdzie się żegnamy. Ja kontynuuję przez Litewską do domu - to była bardzo fajna przejażdżka, z dobrą pogodą. Gdzieś w Pilchowie strzeliła bariera 6 tys. km przejechanych w tym roku. Co robić, taka sytuacja :-)


Przed wyjazdem spełniłem swój patologiczny obowiązek, liczę na płodozmian.




  • DST 30.51km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:40
  • VAVG 18.31km/h
  • VMAX 44.90km/h
  • Podjazdy 201m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 114 - do wykopu#57, powrót przez Las Arkoński

Piątek, 23 października 2015 · dodano: 23.10.2015 | Komentarze 6

Dzisiaj zdecydowałem sie pojechać do pracy rowerem - to była dobra decyzja. Wczoraj zmieniłem opony w Przecinaku na zimowe - Maxxis Crossmark, bardzo przyjazne w zmienianiu. Pogoda sprzyjała, zapomniałem odziać ochraniacze na buty, ale tego nie poczułem :-) W drodze nie zapomniałem zrobić zdjęcia pewnego drogowego kuriozum.


Koniec świata ;-)

Po pracy pojechałem przez park szukać jakiegoś jesiennego pleneru, koło Hasiorowych "Ptaków" na chwilę błysnęło słońce...


Jesień w parku...

Potem pojechałem do Lasku Arkońskiego, chciałem bokiem podjechać pod wieżę Quistorpa, ale moja legendarna orientacja w terenie szybko sprowadziła mnie do Arkońskiej :-) No to postanowiłem skorzystać z terenowych laczków - podjechałem terenowo Miodową i zjechałem drogą 7 Młynów. Można było się w końcu rozpędzić i nie przejmować piachem, ze dwa razy było na krawędzi gleby, ale opony dały radę :-) Rower i opony są OK, w przeciwieństwie do ridera, słabego jak niemowlak... Powrót przez Wojska, halę AA i Litewską, udało się zrobić 30km...

Mapka z powrotu.
 Muzycznie dedykacja na niedzielny wieczór dla wielu postaci polityczno-medialnego estabilishmentu ...



  • DST 58.78km
  • Teren 8.00km
  • Czas 02:42
  • VAVG 21.77km/h
  • VMAX 36.50km/h
  • Podjazdy 173m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 113 - niemiecki wypadzik

Niedziela, 18 października 2015 · dodano: 18.10.2015 | Komentarze 9

W piątek wieczorem przy stole biesiadnym zadeklarowałem wyjazd rowerowy w niedzielę. Kolega dopilnował, żebym się wywiązał.
Koło 10:00 ruszyłem, żeby zgarnąć go z Mierzyna.


Canyon full na 1szym planie

Kolega Piotr sporo biega, zaliczył szczecińską 20kę, więc przy mojej beznadziejnej formie obawiałem się o dotrzymanie koła, na szczęście jechaliśmy bardzo podróżniczo, był czas na rozmowy i śmiech. Mało zna tereny niemieckiego przygranicza, więc chętnie pokazałem mu kawałek znanych mi tras. Najpierw do Warnika przez Stobno, tam mała kopaninka z kundelkiem i dalej na Ladenthin.
Zjazd autostradowymi płytami zawsze robi wrażenie na kimś, kto jest tam pierwszy raz. Potem przez Sonneneberg i Ramin do Schmagerow. Tam poprosiłem o postój w celu ekspoloracji przykościelnego cmentarza. Kościół wygląda na opuszczony, cmentarz też w kiepskim stanie, ale dwa herbowe pomniki uwieczniłem.


Kościół w Schmagerow  





Familia von Ramin miała zdaje się kilka niezłych miejscówek w okolicy.  Naturalną koleją rzeczy potoczyliśmy się w stronę Bismarck i dalej do Blankensee. Ruch minimalny, zatem przyjemność mimo jesiennej wilgotnej aury olbrzymia. Kolega jest lekarzem, zatem okazuje się, że tzw. enforfiny to nie do końca prawda. Przy wysiłku wydzielają się kanabinoidy , stad ten stan euforii i szczęścia, oraz uzależnienia od wysiłku fizycznego :-) O ileż prościej byłoby zatem zapalić skręta, niż doginać dziesiątki kilometrów na rowerze ;-) 
Przy takich i innych tematach podróż przez Dobrą i Głębokie minęła jak z piczy strzelił :-) Objechaliśmy jezioro i leśnymi duktami dotarliśmy do Arkonki i Syrenich Stawów. Kolega odprowadził mnie i udał się do domu. Ja zregenerowałem się ciepłą kąpielą, ciepłym kapuśniakiem własnej produkcji oraz ciepłym destylatem na śliwkach produkcji obcej, acz wybitnej. Potem udałem się na mecz siatkówki, kibicować kuzynce.

Muzycznie w stronę kanabinoidów :-)


 


  • DST 37.52km
  • Teren 17.00km
  • Czas 01:59
  • VAVG 18.92km/h
  • VMAX 44.50km/h
  • Podjazdy 228m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 112 - rundka po lasach

Wtorek, 13 października 2015 · dodano: 13.10.2015 | Komentarze 7

Remontowego urlopu dzień drugi - piec nie dojechał....
Dowiedziałem się o tym dopiero o 12:15, więc ogarnął mnie mały wqrw ...

Ubrałem się ciepło i ruszyłem przewietrzyć głowę w terenie. Miodowa, potem zjazd z Gubałówki w stronę Polany Harcerskiej.


Kiedyś się z tego kopnę w dół ;-)

Jazda średnia, łyse opony i nędzny tylny hamulec nie pozwalają na bardziej żwawe harce. Cieszę się pustą ścieżką wokół Głębokiego - spotykam tylko jedną rodzinę, ale o mało nie doszło do dzwona. jak można tak zatracić się w ganianiu z dzieciakiem, żeby nie zauważyć sapiącego, świecącego żółtą kurtką, dźwięczącego klockami po tarczy i skrzypiącego łańcuchem obiektu ? Potem asfalt do Wołczkowa i skręt w prawo w leśną drogę. Intencją było wyjechanie przy kościele w Pilchowie, ostatecznie trafiłem do mitycznej Żółtwi, o której myślałem, że to tylko punkt na mapie. Są tam zabudowania gospodarcze i pastwiska dla kóz, krów i koni. Do cywilizacji dotarłem w ... Bartoszewie :-) Jak ktoś chce błądzić po lesie, niech mnie weźmie za przewodnika :-) Potem jeszcze ulubionym szutrem do Leśna i powrót przez Pilchowo i Głębokie do domu.

PS - piec dojechał, od jutra jazda i to nie na rowerze ;-)
 


  • DST 40.73km
  • Teren 12.00km
  • Czas 01:56
  • VAVG 21.07km/h
  • VMAX 34.70km/h
  • Podjazdy 272m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 111 - pętelka przez Police

Poniedziałek, 12 października 2015 · dodano: 12.10.2015 | Komentarze 4

Tydzień urlopu remontowego - trzeba zmienić piec c/o.

Dzień 1szy - piec nie dojechał....

- Piekną pogoda, powiedziała małżonka.
- Prawda ? - ucieszyłem się. No to ja może ... 
- Piękna pogoda mówię, wykorzystaj ją na uprzątnięcie tarasu i ogrodu.

Cóż było robić, biedak ani pisnął. Ale po 15:00 udało się wyjechać, aby nacieszyć się ostatnimi promieniami słońca. Najpierw wizyta u sowy - ma się całkiem dobrze, tylko mój aparat nie jest w stanie dobrze jej zdjąć.


Znajdź sówkę ;-)

Potem Miodowa i holowanie sakwiarza, utrzymał się do sklepu za lasem. Na górce Andersena podniosłem wyplute płuca i pojechałem lasem w stronę Siedlic. Downhill jak zwykle bardzo przyjemny, potem jak zwykle nieprzyjemny przejazd przez Police i hyc na ścieżkę. 
Ruch na ścieżce niewielki. W Trzeszczynie dzikowy armagedon, boisko zryte do imentu. A trzeba było wysypać żołędzi.


Zaorały jak Lewandowski Wolfsburg ;-)

Całe pobocze ścieżki nosi ślady wizyt leśnych ryjów. Ja odbijam na Tanowo - tam spotyka mnie przeznaczenie w postaci dziewczynki na hipsterskiej holenderce z luźno ganiającym husky, który wbiegł jej pod koła akurat jak miałem ją wyprzedzić. Oczywiście odbija w moją stronę, ostre hamowanie, fikoł i gleba. Muszę zmienić hamulce, bo tylny jest do pupy a instynktowne hamowanie przodem kończy się frontflipem ;-)  Na szczęście jesienno-zimowe gleby mniej bolą, bo więcej ciuchów na grzbiecie. Dziewczynka i husky szybko umknęli. Pojechałem odetchnąć na moją ulubioną leśnostradę do Leśna Dolnego. Akurat było tam fantastyczne światło, rozpraszane przez drzewa. Taki efekt witrażowy, poezja. Może moi ulubieni malarze obrazów i momentów, czyli Tunia, Grzesiek lub Darek złapią takie witrażowe światło na zdjęciach, mi pozostaje je zapamiętać na jesienne słotne wieczory.

Potem rundla wokół Głebokiego ze spotkaniem z policyjnym konnym patrolem, który trzepał jakąś dresiarnię. Rycerze Białej Pały kazali mi obejść teren interwencji bokiem. 

Po powrocie ciepła kąpiel, Chopin i calvados. Życie potrafi być piękne.
 


  • DST 18.48km
  • Teren 4.00km
  • Czas 00:55
  • VAVG 20.16km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Podjazdy 57m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 110 - do wykopu#56, sowa żyje :-) !

Piątek, 9 października 2015 · dodano: 09.10.2015 | Komentarze 6

Dzisiaj miała być przynajmniej 30ka, ale z uwagi na ponad 30to minutowe przemówienie telefoniczne mego miłościwego belgijskiego pana i władcy pozostało mi czym prędzej pedałować do domu, bo na wieczór zaplanowana była wizyta w filharmonii. Powrót po śladzie jak koń, jakby to z właściwym jej wdziękiem określiła Ula. Pomknąłem tylko na Międzyparkową, żeby sprawdzić, czy zgodnie z raportem Janusza sowa faktycznie wróciła na swoje terytorium po wiosennej tragedii, kiedy to jej drzewo zostało zwalone przez wiatr. Niełatwo wypatrzeć ten kłębek szarych piór, ale jak się wie, czego szukać - jest ! Mój aparat nie wyłapałby jej, może bliżej zimy, jak spadną liście.
Dzisiejszy dystans kwalifikuje się do kategorii #żal.pl albo #rozpacz.com


Szwajcarski emeritengang w rejsie ... 


  • DST 32.42km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:41
  • VAVG 19.26km/h
  • VMAX 32.70km/h
  • Podjazdy 155m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap - 109 , do wykopu#55, powrót dookoła Głębokiego

Środa, 7 października 2015 · dodano: 07.10.2015 | Komentarze 4

Dzisiaj zaplanowany wyjazd do pracy - bo trzeba łapać każdą chwilę. Jazda pod znakiem wiatru, był dość mocny i momentami uciążliwy. Powrót przez miasto i potem przez park, przyjemności jazdy poszukałem przy jeziorze Głębokim. Objechałem terenowo, co było lepszym pomysłem niż pchanie się o tej porze na asfalt z Wołczkowa. Mamy jesień , nie da się ukryć.

Przepraszam za lakoniczny wpis, ale co tu pisarsko wycisnąć z wiele razy objechanej trasy. Aparatu nie wziąłem, to i foty brak. Chciałbym w tym tygodniu jeszcze dwa razy pokręcić, zobaczymy co z tego wyjdzie, bo czasowo znowu jest "gęsto".