Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi leszczyk z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 25967.53 kilometrów w tym 2450.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2019

button stats bikestats.pl

2018

button stats bikestats.pl

2017

button stats bikestats.pl

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy leszczyk.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2015

Dystans całkowity:1106.78 km (w terenie 68.00 km; 6.14%)
Czas w ruchu:54:12
Średnia prędkość:20.42 km/h
Maksymalna prędkość:58.80 km/h
Suma podjazdów:11935 m
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:58.25 km i 2h 51m
Więcej statystyk
  • DST 163.55km
  • Teren 22.00km
  • Czas 07:31
  • VAVG 21.76km/h
  • VMAX 43.60km/h
  • Podjazdy 658m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 96 - Prenzlau i dalej na południe

Sobota, 29 sierpnia 2015 · dodano: 29.08.2015 | Komentarze 14

W sobotni ranek wybrałem się na dalsza wyprawę. Podobnie jak kiedyś Arek, coś źle pokalkulowałem i zamiast 120 km wyszło nieco więcej, taki ze mnie nawigator... Kierunek zasadniczo Prenzlau, gdzie mnie jeszcze nie było, potem miało być trochę improwizacji w zależności od czasu i sił witalnych. Droga do Loecknitz minęła jak z bicza strzelił, minąłem Żelaznego i Kota bez zwyczajowej pogawędki, mam nadzieję, że nie obrazili się na mnie. Tym razem do Brussow postanowiłem pojechać inną drogą niż zwykle, udałem się zatem po asfalcie do Bergholz, gdzie znalazłem kościół i okazały denkmal.


Bergholz - kościół  


Bergholz - denkmal

Droga na Brussow prowadzi przez Grimme, ale to fatalny bruk, z poboczem jak tarka. Wytrzęsiny zostały nagrodzone kościołem i denkmalem w jednym - dzwon z 1922 ma na skorupie odlane nazwiska kilkunastu poległych parafian. Ciekawostka - dzwonnica jest w wieży oddzielnej od kościoła, niezbyt często oglądany widok.


Dzwonnica kościoła w Grimme, kościół z tyłu

Wyjazd z wioski po asfalcie, ale wkrótce zaczyna się niezbyt dobra płytówka, aż do samego Brussow. W Brussow już byliśmy, za jeziorem droga na Prenzlau - wiedzie najpierw przez Carmzow, a potem Kleptow. Przed Kleptow przy drodze duża hurtownia napojów, okrucieństwo nie do opisania, dobrze, że ślubowałem trzeźwość w sierpniu, bo inaczej wycieczka mogła się tu zakończyć na wielogodzinnej libacji ;-)


Kościół w Carmzow


Kościół w Kleptow


To lepsze niż ładunek złotego pociągu....

Od Kleptow spory kawałek prowadzi ladną DDRką. W Baumgarten nie zbaczam nad jezioro, natomiast trafiam na denkmal i kolejny kościół.


Denkmal w Baumgarten


Kościół w Baumgarten

Droga prowadzi prosto do Prenzlau, no to już jest kawałek miasta (20 tys. mieszkańców). Zabytków kupa, zwłaszcza sakralnych, schludny rynek - warto tam wrócić celem dalszej eksploracji, albo na kebab i piwko, prawda, Arku ;-) ?


Prenzlau - brama Szczecińska 


Prenzlau - kościół Św.Jakuba


Prenzlau - rynek z fontannami z kościołem NMP


Prenzlau - brama Środkowa , w tel kaplica Ducha Św. i front kościoła NMP


Kościół Św.Sabiny koło śluzy, ładna kamieniczka ...

Pora na popas nad jeziorem Unterukersee, nie żałuję sobie kabanosów i picia, pogoda cudna, chciałoby się zalec ...
W koncu i ja dorobiłem się fotki pasującej szczecińskich rowerzystów na kolarzy pełną gębą :-)


Na Berlin ! 

Mapa w Dakocie się zbiesiła, pokazuje białą plamę, ale od czego mapa papierowa, w końcu jestem człowiekiem wczesnej wersji 1.0 :-)
Ruszam ścieżką wokół jeziora, elegancki niemiecki asfalcik. Pierwszy fotostop to Roepersdorf, o dziwo pootwierane knajpki - w lokalu należącym do hotelu "huczne" weselisko , głośniejsze były szpacze sejmiki, zdaje się wkrótce odwrót do Afryki ...


Kościół w Roepersdorf

Szlak prowadzi dalej normalną drogą, kolejną miejscowością jest Zollchow.


Kościół w Zollchow

Po wyjeździe z tej wioski do kolejnej jedziemy DDRką, przed Strehlow w polu jest wielki głaz megalityczny, ale zagapiłem się i nie wracałem na fotkę - ale chyba każdy widział głaz megalityczny, nieprawdaż ? W Strehlow jest dawny dwór/majątek i oczywiście kościół.


Kościół w Strehlow

Za to chyba udało mi się przegapić kościół w Potzlow, bo tam decydowałem, czy kończę objazd, czy jadę dalej na południe i okrążam jezioro Oberuckersee. Czułem się na siłach, pogoda dalej super - jedziemy zatem na południe, kierunek Fergitz. Po drodze punkt widokowy na kilka morenowych jezior, ale mój aparat za panoramy się nie nadaje. Za to malunek z kamiennej tablicy zdjął elegancko :-)


To niby widać z punktu widokowego

Do Fergitz droga szutrem i dobrymi płytami (w stylu Ladenthina) przez las, w wiosce kościelne (!!!) wesele i gości kupa oraz denkmal.


Fergitz - denkmal


Fergitz - kościół

W wiosce mijam też wóz konny, którym podróżowała para Niemców, wśród średniowiecznych kościołów widok jak najbardziej a propos.
Kolejna miejscowość to Suckow z restauracją w dawnym dworku, Ja przy plaży / przystani Schifferhof odbijam na północ, zaczynając mozolną drogę powrotną. Z drogi na Warnitz odbijam w prawo, muszę podjechać na wzgórze noszące nazwisko generała Kleeberga, który przeprowadził mojego ś.p. dziadka przez kampanię wrześniową. Melduję się w wiosce Melzow, gdzie też jest coś godnego zdjęcia.


Melzow - denkmal


Melzow - kościół

Zastanawiam się jak jechać, wybieram kierunek na Gramzow, bo w Schmoelln już byłem. Droga przez las Malzower jest fajna do zjazdu na autostradę, potem zaczyna się potworny bruk, z możliwością (na szczęście) jazdy poboczem. Tam pierwszy raz przydaje się smycz do złapania Garmina.  Na tym potworze można nieźle ćwiczyć podjazdy przed flamandzkimi klasykami. Ja na szczęście zjeżdżam, ale ręce i dupsko dostają w kość. Potem już asfalt do Gramzow, tak przy ruinach klasztoru przerwa na batona o obiecującej nazwie "Energiebombe" i analizę mapy. Widzę, że z miejscowości Zichow biegnie jeden z nielicznych przejazdów przez rozlewiska Randow, pisze "Bettonplattenweg", no to jedziemy...


Ruiny klasztoru w Gramzow 


Kościół w Gramzow
 

Gramzow - denkmal wojny z Danią (1864) i Francją (1870)


Gramzow - klasyczny denkmal pierwszowojenny

Zichow okazuje się być ciekawe : wiatrak z końca XIX wieku, pałac z wieżą dawnego zamku, kościół i dom z niespotykanymi do tej pory podcieniami, warto było zajrzeć.


Zichow - wiatrak


Zichow - pałac i wieża


Zichow - dom z podcieniami


Zichow - kościół

Wracam do wiatraka, tam skręcam w Lindenstrasse - prowadzi do płytówki, ale najpierw bezlitosny bruuuuuuk, a potem te płyty to coś jeszcze gorszego niż najgorsze Miedwie, Dakota po raz drugi usiłuje uciekać, ale smycz ją zatrzymuje. Zaczynają się problemy z zasilaniem garniaka, wymienione w Zichow baterie sygnalizują niski poziom, czyżbym ich nie naładował ?!? W przestrzeń lecą soczyste macie, nic to trzeba jechać, nic nie poradzę, w Niemcach wioskowych sklepów nie uświadczysz. Zmordowany docieram do Blumberg.


Kościół w Blumberg 

Mogę jechać albo na Wartin i dalej na Penkun, albo przez Casekow do Tantow. Droga do Wartin zaczyna się brukiem, senkju senkju baj.
Wybieram asfalcik do Casekow, choć wiem, ze później też nie będzie sielanki. 


Kościół w Casekow


Denkmal w Casekow

Droga do Hohenselchow jeszcze jak cię mogę, potem zaczyna się bruk i wyboisty asfalt.


Kościół w Hohenselchow


Ula tylko udaje, że mieszka na Pomorzanach - zdaje się Jarro odkrył to wcześniej ?

Po pokonaniu bruku w Heinrichshof (uwaga, czynna gospoda przy drodze, szok !!!) odbijam z drogi na Gartz w stronę Hohenreinkendorf,
gdzie nad stawem organizuję sobie ostatni baton-stop, tam też padają baterie. Skoro od meldunku do zdechnięcia wytrzymały 18 km, to wkładam znowu te wcześniej wymienione, może dociągną do Lotosu w Kołbaskowie. Gorzej, ze kończą się zapasy picia, mimo, że wrzuciłem do plecaka dodatkowy bidon z wodą. Zostaje kilka łyków izo na czarną godzinę. 


Kościół w Hohenreinkendorf

Czarna godzina nadchodzi w Tantow, łykam ostatnie krople izo i na oparach tłukę się do granicy przez Rosow. No, wreszcie w kraju, gdzie nie musisz zdychać z głodu i pragnienia, bo w każdej wiosce ugoszczą cię piwem i bigosem, nie jak u tych pieprzonych lutrów :-)
Lotos wita - zimna smoła, woda do bidonu, lód na patyku i baterie, zapis się zatem dokona :-)
Potem do domu przez DDRkę do Przecławia, Warzymice, Ostoję i Stobno. Dalej Topolowa, Żyzna , hala AA, Litewska i najdłuższa wycieczka AD 2016 przechodzi do historii.




  • DST 30.01km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:29
  • VAVG 20.23km/h
  • VMAX 42.20km/h
  • Podjazdy 117m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 95 - do wykopu#46, powrót przed deszczem

Czwartek, 27 sierpnia 2015 · dodano: 27.08.2015 | Komentarze 3

Dzisiaj miało być krótko i transportowo do i z pracy, no i było. Deszcz wisiał nad miastem, z biura wyjechaliśmy razem z Arkiem i pojechaliśmy razem ścieżką od Wałów Chrobrego do Kaskady, gdzie nasze drogi się rozeszły. Warto będzie zajrzeć na blog Arka, bo zdaje się , że uwiecznił niezłe nogi na Moście Długim.    Uspokajam - nie moje ;-). Przy okazji muszę szczerze pochwalić łydę kolegi, imponująco ją wytopił, szacunek. 

Pomknąłem przez JPII i Jasne Błonia do parku, ponieważ nie padało skusiłem się na kółko wokół Arkonki. W stronę domu pojechałem przez Szafera i Litewską. Dalej nie chciało padać, więc postanowiłem hartować du(pę)cha wytrząsając się po moich staropogodnieńskich brukach. Odwiedziłem nawet "MadBike", żeby pooglądać szosówki, bo kuszą mnie coraz bardziej. Po przymiarkach do 2 rozmiarów ramy jestem tak samo głupi, jak i przed ...

Powrót do domu już slalomem między kroplami deszczu, po najbardziej hardkorowych brukach : Twardowskiego między Domarem a Witkiewicza, Korfantego i creme de la creme , czyli Siemiradzkiego.

Dziś w obiektywie uchwyciłem sztukę ....


"Ptaki" Hasiora - sztuka przez duże "S"


... i ta przez małe "s", ale nie mniej ciekawa, tylko za te bohomazy bym rękę uciął ...



  • DST 47.69km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:02
  • VAVG 23.45km/h
  • VMAX 50.10km/h
  • Podjazdy 171m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 94 - do wykopu #45, powrót rekreacyjny przez Police

Środa, 26 sierpnia 2015 · dodano: 26.08.2015 | Komentarze 4

Dzisiaj po pracy powrót w starym dobrym rekreacyjnym stylu - tym razem przez Police. Ruch samochodowy dał się znieść, opierałem się pokusom najpierw Narciarskiej/Górskiej, potem Inwalidzkiej - zero wspinaczek, ot tyle, co wymuszone przez drogę :-) 

W Mścięcinie pojechałem przez Dębową i zrobiłem przystanek foto na mostku na Łarpii.


Łarpia w stronę Skolwina


Łarpia w stronę Polic

Postałbym dłużej, ale miejscowy z kolegą gadali tak głośno, że urok prysł. Mostek zaminowany krowimi plackami, co oznacza, ze mścięcińskie krowiny tamtędy przedostają się na popas na wyspie. Dalej już kręcenie bez przeszkód i zatrzymań przez centrum Polic do ścieżki na Tanowo/Pilchowo , mimo wmordęwindu średnia niezła (na powrocie wyszła ponad 24 km/h). Miło wyprzedzać nie będąc wyprzedzanym - jedynym wyjątkiem był młodzieniec na szosie Bianchi, którego napór wytrzymałem na Wojska i poległem aż za torem kolarskim :-)


  • DST 17.23km
  • Teren 2.00km
  • Czas 00:48
  • VAVG 21.54km/h
  • VMAX 46.60km/h
  • Podjazdy 183m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 93 - rozjazd po wspinaczkowym wyzwaniu

Poniedziałek, 24 sierpnia 2015 · dodano: 24.08.2015 | Komentarze 5

Mądry tytuł zaczerpnięty od koksów, że niby po zawodach lub większym wyczynie trzeba "rozjechać" nogi. Ale to był tylko pretekst , bo Grzesiek sygnalizował jakieś tajemnicze znalezisko na Miodowej. Miałem odstawić ten miodowy narkotyk, ale ciekawość wzięła górę i po 20:00 wyskoczyłem zobaczyć co się dzieje.  Zanim dojechałem to już zrobiło się ciemno, ale coś tam dostrzegłem ...


Shut up legs

Moje nogi nie krzyczały, może dlatego, ze podjeżdżam w tempie niezbyt profi. No to sobie podjechałem jeszcze raz, żeby odbębnić parzystą ilość wjazdów, no i żeby nie mieć tzw.syndromu odstawienia, dawki trzeba stopniowo zmniejszać. Powrót przez Wojska, Halę AA i Litewską.

Przemyślenia podjazdowe - w ciągu 2ch miesięcy zrobiłem ok.18 tys. metrów w pionie. Co mi to dało poza czysto sportową satysfakcją ? Mocniejszą nogę ? Może za jakiś czas - na razie tego nie widać. Nie jest to dobra pora na budowanie siły, bo na co ją budować - na zimowe chodzenie po bieżni lub truchtanie ? Najważniejszą korzyścią jest jakaś tam pewność siebie, zapis na twardym dysku, że jeżeli spotkam na swojej drodze 20 hopek po 80 metrów co 2 i pół kilometra, to je pokonam :-) Mózg to najważniejszy kolarski mięsień, wielokrotne podjazdy tej samej ulicy pozwalają na wzmocnienie psyche i to uważam za największa korzyść z letniej górskiej przygody na Miodowej i Świętojańskiej.

Janusz obawiał się, że wspinając się tracę na dystansie - otóż niekoniecznie. 11 tys to 146 x Miodowa, czyli 730 km - to jest na granicy moich dotychczasowych miesięcznych wyczynów. Traciłem tylko fajne wycieczki, bo niestety przy mojej formie cały czas musiał być poświęcony na realizację sportowego wyczynu.

W  bonusie dostałem możliwość poznania w realu zacnych bikerów, których normalnie nie spotkałbym na szlaku, to znaczy spotkał na chwilę, podczas której zostawialiby mnie z tyłu :-)  Fajnie było toczyć z nimi "wirtualną" rywalizację i motywować się wzajemnie do zdobywania kolejnych metrów.

PS - Arek był ciekaw, ile razy w tym roku podjechałem Miodową ? Obliczyłem , że łącznie z dzisiejszymi 2 razami zrobiłem to 189 razy. 
Cel na 2016 - 365 razy :-) 

  


  • DST 65.19km
  • Teren 2.00km
  • Czas 03:16
  • VAVG 19.96km/h
  • VMAX 58.80km/h
  • Podjazdy 917m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 92 - Finis coronat opus

Niedziela, 23 sierpnia 2015 · dodano: 23.08.2015 | Komentarze 5

Janusz nie będzie miał problemu z odczytaniem tytułu - inni czytelnicy zapewne też nie :-)
Dzisiajsze 12 podjazdów Miodowej  zamyka wyzwanie 11km w pionie w sierpniu, pora teraz na regenerację i wyjazdy turystyczne.
Zatem cieszcie się i radujcie, wrócą zdjęcia i grafomańskie opisy.
Przemyślenia co do podjazdów wkrótce.


  • DST 64.77km
  • Teren 2.00km
  • Czas 03:10
  • VAVG 20.45km/h
  • VMAX 49.60km/h
  • Podjazdy 906m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 91 - Miodowa sobota

Sobota, 22 sierpnia 2015 · dodano: 22.08.2015 | Komentarze 3

Poranna jazda przed pracami domowo-ogrodowymi, 12 x Miodowa.


  • DST 54.54km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:49
  • VAVG 19.36km/h
  • VMAX 49.80km/h
  • Podjazdy 677m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 90 - do wykopu #44, ratuj Św.Janie ....

Czwartek, 20 sierpnia 2015 · dodano: 20.08.2015 | Komentarze 0

... bo James 77my Bezlitosny napiera i bezwględnie chce wyprzedzić mnie na mecie 11k challenge :-) 
Dzisiaj spokojny dojazd do pracy po stałej trasie , powrót przez Świętojańską, gdzie zbierałem jakże potrzebne mi pionometry.
Czasu starczyło na 10 kółek, jechało się przyjemnie, bo spacerowała fajna pani z pieskiem (i bez pieska też). Nawet młodociana żulia, która okropnymi słowy opisywała zalety i przewagi owej pani na ostatnim kółku życzliwie mnie wspomogła dopingiem :-)

Powrót Hożą i Łączną do Podbórzańskiej i zjazd Miodową. Aż mnie trzepało, żeby przynajmniej raz wjechać, ale rozsądek zwyciężył - festina lente, nie ma potrzeby się zajechać, Bartek i tak wygra wśród naszej grupki sobotnim wyścigiem, a jak znam Grzegorza, to też najpóźniej w niedzielę temat domknie. Pozostaje satysfakcja z dotrzymywania wirtualnego koła takim koniom :-)

Dziś mych wiernych fanów wynagrodzę zdjęciami, tak, tak, znalazłem rano czas i na to :-)


Kawał statku w suchym doku na Gryfii


Poranne Wały Chrobrego

Mapka z powrotu


  • DST 44.18km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:01
  • VAVG 21.91km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Podjazdy 500m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 89 - leśne owoce z miodem

Wtorek, 18 sierpnia 2015 · dodano: 18.08.2015 | Komentarze 0

Wczesnym wieczorem wygospodarowałem 2 godziny, postanowiłem je poświęcić na nabicie kolejnych metrów w pionie, ale tym razem z urozmaiceniem jazda przez las do Siedlic. Rozpoczynamy na Miodowej, jak mogłoby być inaczej :-) , dalej przez Podbórz lecim lasem do zakrętu przed Siedlicami, skąd podjeżdżamy w rozsądnym tempie 6 x pod Leśno. Las pięknie oświetlony zachodzącym słońcem, ale ruch aut nie pozwala na zatracenie się w kontemplacji przyrody :-) Na ostatnim kółku na górce wyprzedza mnie masters na "Pinarello", dospawałem do koła, ale na zjeździe nie goniłem za wszelką cenę i zostałem łatwo zostawiony. Przy wyjeździe z Pilchowa znowu zgubiłem tylna lampkę z zawiesia na torbie podsiodłowej, tym razem znalazłem poszczególne elementy. W międzyczasie minęło mnie 3 szosowców jadących po ścieżce - nie pędzili, zapewne oszczędzając koła na nierównościach. Dzięki temu doszedłem ich przed drogą 7 Młynów, a przed Głebokim wyprzedziłem - Jarro miał rację, niektóre koszulki napędzają rywalizację, uważam, że narodowe barwy Polski powinny być bronione bardziej zdecydowanie. Zamykam klamrę podjazdem na Miodową, podczas którego mija mnie kolega w barwach MTB AGA Team, oj, leciutko, jakby jechał na skuterku, a ja jakbym ciągnął bronę ....
Powrót wielce tradycyjny przez Wojska, halę AA i Litewską, gdzie tradycyjnie nie mogę pokonać swojej sprinterskiej bariery 23 sekund...



  • DST 57.20km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:42
  • VAVG 21.19km/h
  • VMAX 51.80km/h
  • Podjazdy 774m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 88 - miodowe Miedwie ;-)

Niedziela, 16 sierpnia 2015 · dodano: 16.08.2015 | Komentarze 8

Dzisiaj udało mi się pojechać dystans miedwiańskiego MTB. Mój czas jest nędzny, dałby mi 1192 miejsce w open, bardzo dobrze zatem, że się nie zdecydowałem pojechać. Aha, zapomniałem powiedzieć, ze pomyliłem trasy i pojechałem to na Miodowej, rekompensując sobie gorycz porażki ze wszystkimi znajomymi z BS całkiem sympatycznym wynikiem w przewyższeniach, najechałem ich tyle, co w 6ciu edycjach  ;-)

Fajnie się jechało, rano nie doskwierał upał ani wiatr, znowu znajoma twarz na kolarce - chyba 6 kółek kręcił. Nie wspominam o znajomych twarzach spod sklepiku, szkoda, że nie są zainteresowani kibicowaniem, przecież daję im szansę....

Początek był niepokojący, bo nie mogłem ruszyć kadencji powyżej 70, już się bałem, że to tzw.słaby dzień i niewiele zwojuję, ale okazało się, że ten pierwszy raz przez pomyłkę podjechałem z blatu ;-)

Raport z wykonania challenge 11.000 m do 31/08 :

- stan na dziś : 8.100 m (przy zakładanych 7000 m)

- pozostaje niecałe 3.000 m na 2 tygodnie, czyli 

- 23/08 = 9.500 m

- 31/08 = 11.000 m   

Plan to podstawa :-)


  • DST 41.18km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:57
  • VAVG 21.12km/h
  • VMAX 51.60km/h
  • Podjazdy 536m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 87 - deszczowe miodobranie

Sobota, 15 sierpnia 2015 · dodano: 15.08.2015 | Komentarze 1

Dzisiaj większość znajomych walczyła na Miedwiu, ja chciałem ten sam dystans zrobić w geście solidarności na Miodowej. Niestety, zgoniła mnie burza i deszcz, w połowie 7 kółka uciekałem pod wiatę przy wyjeździe z lasu. Znowu na ulicy płynęły strumienie, dodatkowo łyse Conti nie wybaczyły błędu przy ostrym wirażu na Andersena, dzięki czemu kolano i łokieć wzbogaciły się o kolejne zdrapki. To pomogło w podjęciu decyzji o powrocie do domu i obejrzeniu defilady ze stolicy.

Jutro też jest dzień.