Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi leszczyk z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 25967.53 kilometrów w tym 2450.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2019

button stats bikestats.pl

2018

button stats bikestats.pl

2017

button stats bikestats.pl

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy leszczyk.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2016

Dystans całkowity:804.50 km (w terenie 66.00 km; 8.20%)
Czas w ruchu:34:44
Średnia prędkość:23.16 km/h
Maksymalna prędkość:57.30 km/h
Suma podjazdów:3947 m
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:57.46 km i 2h 28m
Więcej statystyk
  • DST 17.56km
  • Teren 4.00km
  • Czas 00:57
  • VAVG 18.48km/h
  • VMAX 37.60km/h
  • Podjazdy 57m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 46 - do wykopu #14, powrót przed deszczem :-)

Poniedziałek, 30 maja 2016 · dodano: 30.05.2016 | Komentarze 11

Dzisiaj miał być ostatni ładny dzień powszedni w tym tygodniu, więc jadę rowerem do pracy.  A tu w pracy koło południa robi się czarno, wiatr, deszcz, Arek (kolega przez duże "CH" ) śmieje się, że kiepsko wybrałem środek transportu i może mnie z rowerem zabrać do domu. Na szczęście przejaśnia się i znikam z pracy z zamiarem szybkiego powrotu do domu. Robi się jeszcze przyjemniej, bo zauważa mnie również wracający z pracy Michał i pozwala się doścignąć. W miłym towarzystwie droga do domu mija jak z piczy strzelił :-)
Rozstajemy się na Ostrawickiej. Trochę żal, że tylko 17 km dzisiaj, ale akurat jak piszę te słowa, to za oknem wali konkretna pompa. Mam nadzieję, że Michał zdążył do domu  przed deszczem, choć mam wątpliwości....

Dobrze jest - wzorem Jamesa77 - mieć bank fotografii, bo dziś nie było czasu na trzaskanie fotek...

   

Do deszczu fajnie pasuje muzyka instrumentalna, nowa płyta polskiej grupy "Tides from Nebula" jest świetna. Nie słyszeliście pewnie o nich, w radio ciągle ta sama sieczka....


  • DST 62.97km
  • Czas 02:28
  • VAVG 25.53km/h
  • VMAX 40.80km/h
  • Podjazdy 184m
  • Sprzęt Pieron alias Puszczalska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 46 - pętla przez Zalesie/Myślibórz/Stolec

Niedziela, 29 maja 2016 · dodano: 29.05.2016 | Komentarze 10

Po wczorajszej wspinaczce na Miodową pora na relaksacyjny rozjazd. Rano miał być deszcz, a tu niespodziewanie słońce - 09:00 ruszamy na Dobieszczyn. Jazda naprawdę radosna, tylko ja, czarna wstęga szosy, dobra muzyka - aż szkoda, że o 12:00 mam być w domu, bo mógłbym jechać aż do zatracenia.... 

Robię sobie radosny postój w Zalesiu, paczka sezamków, bardzo radosna...
No i fotka radosna, IQ modela zbliżone do 15....


Nowe szaty cesarza - ładne ????

Potem jadę przez pożarówki 14 & 18 do asfaltu na Myślibórz , który jest w gorszym stanie, niż ten leśny....  Jazda przez letni , skąpany w słońcu las, to sama radość... Płoszę dwa majestatyczne myszołowy ...Zwrot do domu na rondku i radosna jazda przez Dobieszczyn na Stolec. Tam radośnie zaginam się z blatu na pagórek wyjazdowy, w efekcie ląduję w 1szej trójce stravovego segmentu, jestem zatem w radosnym nastroju. Od ścieżki na Dobrą pojawiają się na niebie chmury i nieprzyjemny wiatr, kręcę zatem do domu , staram się mentalnie teleportować na odcinku Dobra - Głebokie .... Moja wierna Puszczalska bezpiecznie dowozi mnie do domu. Do następnego razu :-) !

Muzycznie wzięło mnie dziś na podróż w czasie z Riverside.... 





  • DST 47.93km
  • Czas 02:06
  • VAVG 22.82km/h
  • VMAX 57.30km/h
  • Podjazdy 728m
  • Sprzęt Pieron alias Puszczalska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 45 - Miodowy Ośmiopak (Operacja "Zawias #4)

Sobota, 28 maja 2016 · dodano: 28.05.2016 | Komentarze 10

Zjadłem dzisiaj rano makaronowe śniadanie kolarza - i mi się odechciało jeździć ;-)
Jak już wyruszyłem, to za zachodzie było jakoś tak mglisto i pochmurnie, ale zawsze jest w zanadrzu Miodowa :-)

Zrobiliśmy zatem zacny ośmiopak.

Bo Miodowa jest jak drink gin/tonic/dubonet angielskiej królowej-matki : jeden jest w sam raz, dwa to za dużo, od trzeciego każdy następny to o jeden za mało ;-)

 
Do roboty....
Oczywiście Miodowa tylko przy muzycznym dopingu ...



++++

Operacja "Zawias" #4

„Panie pułkowniku, kapral Mściwój Olisadebe melduje…” – „Dobra, kapralu, do rzeczy – macie jeńca ?” „Tak panie pułkowniku – tylko jak ich dopadliśmy to wyjęczał „o kurwa” , no to chyba trochę nasz… „Ściągaj mu worek ze łba, kapralu” – „Mówisz po polsku? „ – „Tak, proszę pana, jestem Polakiem” „To masz szczęście – teraz gadaj, co tam macie w Ladenthin” – „Panie oficerze, oni nas zmusili do służby, wcielili do Volksturmu, mają nasze rodziny jako zakładników – najlepsze odziały odesłali na wzgórza seelowskie, na kierunek berliński… W Ladenthin stoi piechota, odwody zmechanizowane mają w Lebhen” … „Kapralu Olisadebe – droga na Ladenthin czysta ?” – „Tak panie pułkowniku, były dwa stanowiska z cekaemami , oba zdjęte”.


  • DST 40.13km
  • Teren 14.00km
  • Czas 02:01
  • VAVG 19.90km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Podjazdy 216m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 44 - do wykopu #13 (Operacja Zawias #3)

Piątek, 27 maja 2016 · dodano: 27.05.2016 | Komentarze 0

Kolejny wyjazd do pracy - plany były ambitniejsze, ale nie udało się zerwać na tyle wcześnie, żeby wrócić przez Trzebież na ten przykład ... 

Szychta minęła jak z piczy strzelił...


A papiery na 500+ pani złożyła ????


+++

Operacja "Zawias" #3

Dla efektu zaskoczenia zdecydowano się na pozostawienie pojazdów opancerzonych „Rosomak” w Warzymicach i Przecławiu, do użycia w drugiej fali ataku. Wszystko odbywało się w ciszy, przerywanej od czasu do czasu brzękiem uzbrojenia lub soczystą, acz stłumioną żołnierską kurwą macią. Na stanowisko pułkownika Kościuszki dotarli zwiadowcy. Na widok czarnoskórych twarzy w polskich mundurach Kościuszko pomyślał - „Długo się jeszcze do tego nie przyzwyczaję”. Nigeryjczycy okazali się jednak niezastąpieni jako nocni tropiciele i zwiadowcy. Wdzięczni Rzeczpospolitej za udzielenie schronienia na polskiej ziemi przed prześladowaniami ze strony muzułmanów, gremialnie zgłosili się do Jej obrony. Podobnie zresztą jak syryjscy chrześcijanie, lojalni w stosunku do swojej nowej ojczyzny. Problem z nimi polegał na tym, że nie mieli odrobiny litości dla żołnierzy kalifatu, zawsze trzeba było liczyć na łut szczęścia, że przyprowadzą jeńca ….


  • DST 43.53km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:04
  • VAVG 21.06km/h
  • VMAX 38.60km/h
  • Podjazdy 188m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 43 - do wykopu # 12 (Operacja Zawias #1&2)

Środa, 25 maja 2016 · dodano: 25.05.2016 | Komentarze 7

Wreszcie dojazd do pracy na rowerze po dłuższej przerwie związanej z przyjmowaniem w imieniu firmy karmicielki niezdrowych naparów ze zboża i chmielu oraz wizyty rodzinnej.

Szychta minęła jak z piczy strzelił.


The power of nature ....

Może czytelnikom umknęła 1sza część "Operacji Zawias", to powtarzam razem z kolejnym akapitem

+++

15/08/2035
Pogranicze Unii Jagiellońskiej i kalifatu Brandenbursko-Meklemburskiego.
Noc była jasna, księżyc w pełni nie ułatwiał skrytego podejścia zgrupowania „Swantewit” na wzgórze górujące nad wioską Ladenthin. Czujki dostrzegły wieczorem obecność wojsk kalifatu, które stanęły obozem koło dawnego kościoła. "Teraz to pewnie meczet" pomyślał pułkownik Tadeusz Kościuszko, niecierpliwie czekając na powrót zwiadowców. Po kilku tygodniach wojny okazało się, że obie strony szachowały się w powietrzu tak, że nie było możliwe przeprowadzenie ani zwiadu lotniczego, ani akcji zaczepnych, wszelkie takie próby były paraliżowane w zarodku. Użycie broni generujących krótkotrwałe impulsy elektromagnetyczne uniemożliwiało użycie dronów, niwelowało działanie noktowizorów i zakłócało działanie radarów oraz łączności. Do łask wróciły indywidualne umiejętności zwiadowców i taktyka oparta na użyciu jak najmniej zmechanizowanych środków walki. W tej chwili wojska kalifatu znajdowały się w odwrocie na całym froncie, a niezdobyte od chwili ataku okolice Szczecina stały się punktem oparcia rozwijającego się frontu, jak zawias drzwi, które nabierając prędkości miały zatrzasnąć się na linii Odry, wymiatając z Polski armię kalifatu.

Od kilku dni sytuacja wojenna uległa dramatycznej zmianie, gdyż na tyły zmagających się z kalifatem wojsk Unii Jagiellońskiej uderzyły oddziały rosyjskie. Po pierwszym szoku opór Ukraińców i Białorusinów tężał. Mimo dotkliwych strat , udało się zatrzymać rosyjskie czołówki na linii Dniepru. Rosjanie musieli się zatrzymać, bo ich wschodnią granicę przeszły wojska chińskie – mieli teraz poważniejszy problem, gdyż nie spodziewali się, że Chińczycy wypełnią postanowienia tajnego punktu porozumienia między Chinami a Unią Jagiellońską, które od każdego z partnerów wymagało uderzenia na Rosjan w 7 dniu od daty inwazji.
Zgrupowanie „Swantewit” miało honor i zaszczyt po dwóch miesiącach stawiania twardego oporu rozpocząć operację zaczepną, mającą na celu osłonę prawego skrzydła unijnego ugrupowania celującego prosto w Berlin.

+++
Czekam na nową płytę Warszawskiego Combo Tanecznego, na wokalu Młynarski (nieprzypadkowa zbieżność nazwisk)



  • DST 60.12km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:38
  • VAVG 22.83km/h
  • VMAX 52.70km/h
  • Podjazdy 215m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 42 - do wykopu #11, powrót przez Police

Środa, 18 maja 2016 · dodano: 18.05.2016 | Komentarze 10

Przejazd do pracy oklepaną trasą, powrót równie oklepany przez Police i Sławoszewo/Dobrą.

Szychta minęła jak z piczy strzelił.


Kolejny samochodowiec przywiózł sprzęt amerykańskiej armii.

W rocznicę zdobycia Monte Cassino muzycznie coś innego niż "Maki"...


Dla ubarwienia nudnych przejazdów do pracy albo biegania, coś dla wiernych czytelników. Czy będzie ciąg dalszy, zależy tylko od Was.
+++
15/08/2035
Pogranicze Unii Jagiellońskiej i kalifatu Brandenbursko-Meklemburskiego.
Noc była jasna, księżyc w pełni nie ułatwiał skrytego podejścia zgrupowania „Swantewit” na wzgórze górujące nad wioską Ladenthin. Czujki dostrzegły wieczorem obecność wojsk kalifatu, które stanęły obozem koło dawnego kościoła. "Teraz to pewnie meczet" pomyślał pułkownik Tadeusz Kościuszko, niecierpliwie czekając na powrót zwiadowców. Po kilku tygodniach wojny okazało się, że obie strony szachowały się w powietrzu tak, że nie było możliwe przeprowadzenie ani zwiadu lotniczego, ani akcji zaczepnych, wszelkie takie próby były paraliżowane w zarodku. Użycie broni generujących krótkotrwałe impulsy elektromagnetyczne uniemożliwiało użycie dronów, niwelowało działanie noktowizorów i zakłócało działanie radarów oraz łączności. Do łask wróciły indywidualne umiejętności zwiadowców i taktyka oparta na użyciu jak najmniej zmechanizowanych środków walki. W tej chwili wojska kalifatu znajdowały się w odwrocie na całym froncie, a niezdobyte od chwili ataku okolice Szczecina stały się punktem oparcia rozwijającego się frontu, jak zawias drzwi, które nabierając prędkości miały zatrzasnąć się na linii Odry, wymiatając z Polski armię kalifatu.


  • DST 51.88km
  • Czas 01:59
  • VAVG 26.16km/h
  • VMAX 42.80km/h
  • Podjazdy 218m
  • Sprzęt Pieron alias Puszczalska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 41 - wietrzna pętla przez Dobieszczyn

Niedziela, 15 maja 2016 · dodano: 15.05.2016 | Komentarze 8

Zapowiedało się na deszczową niedzielę, ale okazało się, że silny wiatr przegonił te najgorsze chmury. Postanowiłem pomęczyć się z wiatrem 2 godzinki, czyli odpadała grupka Gunica-Eggesin. Puszczalska poniosła mnie przez Dobrą i Buk na Stolec, stamtąd nawrotka i na Tanowo. Trafiło się zobaczyć blisko 2 szosowców, no to łeb w dół i heja, dogoniłem i wyprzedziłem. Jeden z nich nie zniósł tej zniewagi i gdzieś za kilometr śmignął złożony na lemondce, nawet nie próbowałem go łapać. Złapałem za to za koło jego kolegę , który trochę odstał od lidera. Chciałem dawać zmiany, ale kolega raczej chciał mnie urwać, przez co w końcu sam się urwał, jak dałem mocną zmianę. Lider zwolnił , żeby poczekać na kolegę, minąłem go chwaląc jego mocną nogę. Dogonił mnie po raz kolejny przed mostkiem na Gunicy - ładne interwały sobie poćwiczył :-)


Boćki na bieda-gnieździe w Tanowie 

Kolejny raz zjechaliśmy się w Pilchowie, wyprzedzili mnie na ścieżce, tam nie ma co szarpać, żeby koła nie zniszczyć. Satysfakcję przyniósł mi skuteczny atak na podjeździe na Głebokie, teraz ja doczekałam się pochwał :-) Kolega okazał się być triathlonistą, a wracali z Nowego Warpna.

Taki zatem był to fajny poranek z jazdą, na który wcale nie liczyłem.
Dobry tydzień - 250km, tak ma być w kolejnych letnich miesiącach...

Usłyszany ludowy zespół niemiecki nie daje mi spokoju ....



  • DST 115.31km
  • Czas 04:23
  • VAVG 26.31km/h
  • VMAX 47.40km/h
  • Podjazdy 312m
  • Sprzęt Pieron alias Puszczalska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 40 - pod wiatr do Ueckermuende

Piątek, 13 maja 2016 · dodano: 13.05.2016 | Komentarze 12

Sobota pod znakiem zakupów i prac domowych, niedziela z niepewną pogodą - szybka decyzja - piątek wolny, jedziemy ! 

Zgodnie z rycerskim zawołaniem króla Łokietka - "Pod wiatr !", no to na północ-północny zachód, do Ueckermuende. Wiatr tarmosił od Gunicy, ale na granicy dogoniłem dwóch mastersów, którzy ćwiczą sobie trasę Gunica-Eggesin, no i fajnie sobie popracowaliśmy, poczułem się prawie jak pros ;-) Od Eggesin już samotnie do Ueckermuende, słabą DDR-ką.

 
Kościół w Hoppenwalde

Sprawnie docieram na słynną ławeczkę, chwila lenistwa, kabanosy, banan i w drogę powrotną. Oczywiście inaczej, przez Vogelsang-Luckow, tam wiatr zaczyna w końcu sprzyjać. 


Pozdrowienia z Szuflandii :-)

Docieram do Ahlbeck - znajduję ładny kościół i mój konik, okazały denkmal.


Kościół w Ahlbeck


Denkmal z Ahlbeck

Potem droga już prosta, via Gegensee do Hintersee i dalej do kraju.


Denkmal z Gegensee

Na granicy przerwa na batona i banana, droga powrotna wiedzie przez Stolec i Dobrą, gdzie mam zaszczyt być miniętym na papier ścierny przez samego Mercedesa ZPL. Ale nawet to nie psuje mi radości z tej wycieczki, słoneczny dzień wykorzystany na 100%. 
Na plaży we Wkryujściu występował lokalny zespół pieśni i tańca ....






  • DST 85.39km
  • Czas 03:17
  • VAVG 26.01km/h
  • VMAX 40.10km/h
  • Podjazdy 241m
  • Sprzęt Pieron alias Puszczalska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 39 - relaksowo do NW

Poniedziałek, 9 maja 2016 · dodano: 09.05.2016 | Komentarze 10

Dzisiaj skorzystałem z możliwości wzięcia wolnego dnia. Plany były ambitniejsze, ale po sobotnich harcach z udziałem napojów niesportowych otrzymałem żółtą kartkę i dodatkowy przydział prac domowych, takie są uroki małżeństwa ;-) 

Krótko i na temat - oklepana trasa do Nowego Warpna przez Dobieszczyn, powrót przez Stolec i Dobrą, żeby na mapie było coś innego niż ślad od kunia ;-) 

115ka puściuteńka, asfalcik do NW także, sama rozkosz. Kawiarenka przy molo dziś była nieczynna, przez co na powrocie pod wiatr zaczęło brakować mi paliwa, bo rezerwowe pół paczki kabanosów zostało spożyte właśnie w NW. 

Zdążyłem do domu przed deszczem :-)








  • DST 63.10km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:32
  • VAVG 24.91km/h
  • VMAX 50.30km/h
  • Podjazdy 330m
  • Sprzęt Pieron alias Puszczalska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 38 - towarzysko po pograniczu

Sobota, 7 maja 2016 · dodano: 07.05.2016 | Komentarze 10

Dzisiaj piękna pogoda, aż prosiło się o dłuższy dystans, ale niestety - brak czasu, obowiązki domowe...
Wyskoczyliśmy z kolegą na pętelkę po pograniczu. Z Mierzyna przez Warnik na Ladenthin, płytami przez pola do Lebhen, potem znowu przez pola do Glasow. Po drodze zapierające dech w piersiach widoki rzepakowych pól, przepiękne krajobrazy z akcentami tych niewielkich miejscowości, które jakby na tym tle nabrały blasku. Niestety, nie potrafię zrobić takich ładnych zdjęć jak Tunia, Janusz, Arek, Darek czy Grzesiek - musicie to zobaczyć sami. Zobaczyć i zachować w pamięci na zimne i deszczowe dni :-)

Mnie stać tylko na rzepakowego gladiatora :-)

 


W rzepaku można zatonąć ;-)

Powrót przez Blankensee, Buk, żwawe kręcenie na znienawidzonym odcinku do Wołczkowa, dalej standard.
Wieczorem impreza, jutro z roweru zatem raczej nici.
Podobno dzisiaj spacerowało sporo ludzi po Warszawie, zapomniałem o tym epokowym wydarzeniu.
Wszystkim nam dedykuję kawałek "Luxtorpedy" - wszystkie słabe nici RAZEM to silna lina ... RAZEM....