Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi leszczyk z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 25967.53 kilometrów w tym 2450.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2019

button stats bikestats.pl

2018

button stats bikestats.pl

2017

button stats bikestats.pl

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy leszczyk.bikestats.pl
  • DST 33.58km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:29
  • VAVG 22.64km/h
  • VMAX 45.40km/h
  • Podjazdy 193m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 53 - poranna pętla przez Grzepnicę

Sobota, 6 czerwca 2015 · dodano: 06.06.2015 | Komentarze 5

W sobotni poranek wyjazd na krótka pętlę celem rozkręcenia , uda trochę "ciągną" po dwóch setkach. Ale jechało się dosyć dobrze, nawet cykloza zaczęła podpowiadać dłuższe warianty... Na szczęście miałem jasno wyznaczone zadania - huśtawka ma być skręcona do 11:00 ! Bezrzecze i do Dobrej przez Redlicę. Potem kierunek na Grzepnicę i Bartoszewo. Na ścieżce pojawiają się bikerzy, którzy zaczynają swoje podróże, ja już wracam do domu. Na Głębokim puszczam się wokół jeziora, jest jeszcze pusto. Mijam bez dzwonienia zakochana parę , jeszcze pamiętam, że trudno chodzi się za rękę "gęsiego" ;-) Dzwonię natomiast na rodzinną wycieczkę na dziką plażę w składzie samiec z torbami rumuńskimi + 2 samice + 2 młode i pies , ostatnie 3 osobniki ganiające luzem. Z ostatnich jazd w ciepłej temperaturze mam też obserwację, że na ścieżkach koło akwenów wodnych pojawił się nowy gatunek cyklistów - faceci z cyckami , z których są tak dumni, że jadą topless....  Gender w rozkwicie, jego mać. Dojazd do domu przez Wojska/ halę AA oraz Litewską. Błyskawiczna akcja śrubokręt + dwa imbusy + dwa nasadowe i melduje wykonanie zadania ! Można się bujać, huśtać i zalegać. W nagrodę na garden party oko małżonki ma być nieco przymknięte na wizyty przy piwoźródle ;-)


  • DST 103.06km
  • Teren 12.00km
  • Czas 04:39
  • VAVG 22.16km/h
  • VMAX 52.20km/h
  • Podjazdy 367m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 52 - Penkun / Brussow / Loecknitz

Piątek, 5 czerwca 2015 · dodano: 06.06.2015 | Komentarze 8

W piątek miałem jechać do winnicy Turnau do Baniewic. Margines czasu na powrót to 14:30. Teren nieznany, założyłem sobie 7 godzin, czyli wyjazd 07:30. Tia.... O 08:00 przetłumaczyłem sobie, że nie mogę znaleźć wskazówek Uli na dojazd, że będzie gorąco, polskie drogi a na nich szaleni rodacy ... W efekcie postanowiłem po prostu się gdzieś przejechać i odpowiedziałem sobie na pytanie, co dziś najbardziej by mnie ucieszyło. Padło na zjazd z Ladenthin do Lebhen, a potem się zobaczy. Tak też zrobiłem. Po drodze do Warnika ucieszyłem się ze spotkania boćka koło Bobolina.


Boboliński bociek

Zjazd super chwila moment i już Krackow. Nieźle się kręciło, tablica Penkun 5 km i decyduję się na odwiedziny w tym miasteczku, gdzie chwilę odpocznę i podejmę dalsze decyzje. Mam wizję oszronionego kufelka izochmielu, ale niestety nie znalazłem otwartej knajpki z ogródkiem, żeby postawić bezpiecznie rower. Pokręciłem się chwilę po miasteczku, w końcu jestem turystycznie, bez koksów marudzących przy każdym fotopostoju. Wjechałem na dziedziniec zamku, lipa zapraszała do wypoczynku w cieniu, skorzystałem i wciągnąłem batonika.


Denkmal z Penkun


Kościół w Penkun


Uliczka kościół - rynek


Zamek w Penkun


Gościu, siądź pod mym liściem a odpocznij sobie...

Rozważałem drogę przez Gartz, ale wiatr był lepszy na drogę przez Brussow i Loecknitz, no to jazda. Po drodze Sommersdorf, gdzie pięknie oklekotały mnie tamtejsze boćki. Przy kościele zdjąłem rękawki , co wzbudziło szczery rechot dalszej rodziny Uli z pobliskiego stawu. Sorry, nóg i rąk nie ogolę, możecie rechotać do woli ...


Kościół w Sommersdorf


Boćki z Sommersdorf

Przede mną Grunz i zjazd do Schmoeln. Od tablicy zawróciłem i podjechałem sobie dla sportu, po czym zjechałem ponownie i podjechałem znacznie dłuższy kawałek do Schmoeln. Ominąłem tamtejsze centrum z kościołem, będzie jeszcze okazja to obejrzeć. Na trasie pojawia się Schwaneberg, obejrzałem sobie stary kościół i pięknie odbudowany dwór z budynkami gospodarczymi.


Dwór w Schwaneberg


Kamienny kościół w Schwaneberg

Robi się coraz cieplej, ale kręcę wytrwale w stronę Brussow, tam na pewno napiję się chłodnego piwka, albo na uliczce wjazdowej albo w budzie Radebergera na rynku. Guzik... Buda nie dojechała a wszystkie knajpy pozamykane, co za dzicz ... Obejrzałem sobie okolice rynku i kościoła, jadziem dalej...


Kościół w Brussow


Denkmal z Brussow

Kierunek Loecknitz, ścieżka rowerowa kończy się 3 km od rogatek miasta, ale ruch niewielki. Decyduję się skorzystać z doświadczeń Arka i odwiedzam cukiernię przy Netto. Wciągam ciacho i na dwa łyki tankuję zimniutką smołę. Staram się od dwóch lat nie pić tego chemicznego zajzajeru, ale trzeba przyznać, że w upał stawia na nogi, nie pierwszy raz się ratowałem... Potem znana droga przez Boock i Blankensee do granicy. Tak oczywiście panowie raczą się piwkiem w gospodzie. OTWARTEJ. Pewnie dlatego, że Polka ją prowadzi. Niestety, to za blisko Polandii, nie wypocę promili. Od granicy do domu przez Dobrą wmordęwind, uciążliwy, bo i przejechana poprzedniego dnia stówka dawała już o sobie znać. Po przyjeździe tradycyjne odkrycie - nie posmarowałem rąk olejkiem, klasyczna opalenizna na małorolnego już jest ....



  • DST 104.74km
  • Teren 12.00km
  • Czas 04:28
  • VAVG 23.45km/h
  • VMAX 45.20km/h
  • Podjazdy 361m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 51 - misja Haeckerle

Czwartek, 4 czerwca 2015 · dodano: 04.06.2015 | Komentarze 12

Dzisiaj zaplanowałem atak na Mirkowe Haeckerle. Wyruszyłem przez Głębokie i Tanowo, potem od Zalesia uciekłem do lasu na 14kę, potem 18kę do myśliborskiego asfaltu. Skręt w stronę Trzebieży i po kilometrze w lewo w 7kę. Po pewnym czasie trafiam na okrutną porębę... Orki Sarumana chyba poszły na przerwę, mam nadzieję, że dopadną je żądne zemsty Enty ...


Co za chuj wyrąbał całą połać lasu ???    

Od miejscowości Mszczuje (gdzie mieszkają ....) wypadam na asfalt przed Warnołeką. Już niedaleko do Nowego Warpna, ale dziś nie odwiedzam tego miasteczka. Dojeżdżam do skrzyżowania na Dobieszczyn i nie wierzę własnym oczom - na łące manewruje szwadron kawalerii ! Ale widok, ścigam ich, z emocji zdjęcia nie są udane...


Ułani, ułani....



Kawalerzystki...

Salutuję i pozdrawiam towarzystwo, widok polskich mundurów na koniach wywołuje we mnie megapatriotyczne uczucia :-)
Życzę im spotkania plutonu Wehrmachtu na biwaku, co budzi szczery entuzjazm, w końcu granica tuż tuż :-)

Ja też tam zmierzam, nową ścieżką na graniczny mostek. Kręcę się chwilkę po Rieth, znajdując kościół i pałacyk, który nie jest udostępniony do zwiedzania...


Kościółek w Rieth 

Teraz kierunek na Riether Stiege, wszystkie zmysły wyostrzone na bułę śledziową. Jest - Imbis mit Haffblick !
Hakerle - znam to ze Śląska, tu jest nie gorsze... Dodatkowo widok na zatokę w gratisie...


Zestaw ratunkowy...

Nie lubię zawracać, więc dalej Oder-Neisse, na Warsin. Skróty na Luckow nie dla mnie, sam piach... Luckow osiągam asfaltem/brukiem przez Vogelsang. Cisnę na Ahlbeck i potem na masakryczny bruk na Ludwigshof. Stamtąd już ścieżką do Hintersee. Aż prosi się skorzystać ze ścieżki na Glashuette/Gruenhoff. Stamtąd na Pampow - przed podjazdem striptiz z rękawków i nogawek oraz wciągnięcie batona. Dzielnie kręcę przez Blankensee, już wiem, że padnie stówka. Kontynuacja przez Buk/Dobrą/Wołczkowo/Głębokie/halę AA i Litewską. Dom i rodzinna dalsza część tego ciepłego dnia :-)   
 
Radośnie kręcę przy akompaniamencie muzyki różnej.

Na dziś proponuję wesoła piosnkę :-)







 



  • DST 44.51km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 21.36km/h
  • VMAX 41.50km/h
  • Podjazdy 294m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 50 - wykop#24 powrót przez Leśno

Środa, 3 czerwca 2015 · dodano: 04.06.2015 | Komentarze 2

Jubileuszowy 50-ty wyjazd - banalnie do pracy...
Uwieczniłem kolegę marynarza w nowych, gustownych ciuszkach ...


Fajny pomysł ...

Po pracy , zakończonej ciekawym szkoleniem paramedycznym, powrót do domu. 
Zrobiłem zdjęcie jedynego w Polsce biura na statku. Gdyby kogoś interesowała jego historia, to szczegóły znajdzie tutaj


Poczciwa "Bambaryła"

Na powrocie zalecane przez Ulę dawki podtrzymujące zaaplikowałem sobie na Świętojańskiej, Polickiej, Ostoi-Zagórskiego i Leśnie.

Reszta wycieczki bez emocji, w końcu czerwiec naruszony. Ciśniemy dalej :-)

Mapka z powrotu



  • DST 35.34km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 19.63km/h
  • VMAX 54.40km/h
  • Podjazdy 147m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 49 - Wykop#23 powrót via Mierzyn

Piątek, 29 maja 2015 · dodano: 29.05.2015 | Komentarze 11

Dzisiaj do pracy dla radości z jazdy, wszystkie plany majowe zostały zrealizowane :-) Dojazd przez park/miasto/operę/ Bytomską. Po otrząśnięciu łopaty ruszam do domu przez Trasę Zamkową.


Ostatnie szlify mariny .... 

Na Wałach Chrobrego firma Unity Line świętuje jubileusz działalności, Gryfusy chyba ją znają z wycieczki do Malmoe.


Prom Unity przy Wałach 


Dziób "Wolina" z bliska

Potem kieruję się przez Owocową (pyskówka z łysym panem z zielonej terenówki,który nie chciał mnie puścić w lewo na Owocową)
 i Potulicką w stronę słynnego "ale urwał", który sobie dla sportu podjeżdżam. Po podjeździe spotykam kolegę z pracy, z którym jadę do ronda na Gumieńcach. Żegnamy się , chcę spokojnie pojechać choć parę kilometrów bez akcji z samochodami. Dzisiaj jak na złość, co chwila alarm - 'debil ahead', albo pieszy chce mi wpaść pod koło, albo samochód mnie nie dostrzega. Jadę zły, jazda nie jest frajdą. Może choć kilka spokojnych kilometrów ...Pakuję przez osiedle Pod Lipami ulicą Zeusa w stronę Mierzyna. Jest wiele ulic mitologicznych, ale zapomnieli o bogini Wenerze ;-)
Pykamy przez Tytusa i płytówkę do skrętu na Łukasińskiego, gdzie kontynuujemy do Żniwnej, Hali AA, Litewskiej i dom, sweet dom....
Tam wita mnie małżonka, mówiąc - "Nie zrobiłam kolacji, ale za to zmieszałam caipiroskę, dając za mało lodu i za dużo wódki". No i jak takiej nie kochać ...

Mapka z powrotu
Muzycznie - nie wiesz, na co się stać , dopóki nie dostaniesz strzała....




  • DST 57.98km
  • Teren 5.00km
  • Czas 03:04
  • VAVG 18.91km/h
  • VMAX 54.60km/h
  • Podjazdy 662m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 48 - wykop # 22 i zakończenie wyzwania wspinaczkowego :-)

Środa, 27 maja 2015 · dodano: 27.05.2015 | Komentarze 7

Dzisiaj wyjeżdżając do pracy planowałem zakończenie stravovego wyzwania wspinaczkowego, czyli 6000 m w pionie w ciągu Giro d'Italia. Do wykopu spokojnie przez park/miasto/operę i Bytomską. Po pracy kierunek Świętojańska , jak pojadę ją 10 razy to powinno wystarczyć. Przy akompaniamencie dobrej muzyki toczę się w górę i w dół, po 6 razie przerwa na batona. Potem przez Pokoju, Podolską i Graniczną do Nehringa, wspinam się Policką do Ostoi-Zagórskiego.


Sybiracka madonna z Ostoi-Zagórskiego

Nade mną ołowiane chmury, ale na szczęście siła wyższa powstrzymuje deszcz. Do Kredowej, dalej przez Śródleśną do pętli na Podbórzu. Obstawiam, że osiągnięte metry powinny wystarczyć - zatem wio do domu przez Miodową/Wojska/halę AA i Litewską.

Panie pre-stravo-zesie, melduję wykonanie zadania. Moja cyfra to 6050 :-)

Kocham podjazdy, Miodowa - I am gonna be your backdoor man :-)

W czerwcu nie dam się sprowokować na podstępne climbing challenge, ja chcę do lasu !



  • DST 103.95km
  • Teren 5.00km
  • Czas 05:15
  • VAVG 19.80km/h
  • VMAX 52.70km/h
  • Podjazdy 1254m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 47 - Grande masturbacion de las montanias del norte

Niedziela, 24 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 12

Uuuuuuffff, dzisiaj były 3 założenia :

- 100 km dystansu
- 1200 metrów w pionie
- podjeżdżanie każdej ulicy tylko jeden raz

Udało się, musiałem sobie tylko przypomnieć dziesiątki ulic, które przemierzyłem :-) Alternatywą była walka na Miodowej, ale potrzebowałem nieco oddechu od tej ulicy. Dzień zaczynamy od spełnienia obywatelskiego obowiązku.


Mój kandydat przepadł ... podobnie jak bateria w aparacie. Przypadek ? Nie sądzę ....

Walkę rozpocząłem tradycyjnie od Miodowej. Uśmiałem się na widok załamanych fachowców usiłujących nabyć poranne piwko w zamknietym sklepie Społem, Zielone Świątki, hehehe ... W dół przez drogę 7 Młynów dla złapania jazdy w lesie i kierunek Leśno. Tam podjazd z obu stron, ruszamy w stronę Przęsocina. Niestety, ruch aut masakryczny, gdyby nie solidny "metraż" to najchętniej bym sobie ten odcinek odpuścił. Potem "nowość", czyli ciąg ulic Orłowska/Artyleryjska/Kamienna/Plażowa - w tył na lewo i z powrotem do głównej arterii Skolwina, skąd wspinam się Inwalidzką do kościoła. Tam w bardzo szybkim tempie omijam grupy zombie okupujące pootwierane punkty wodopojowe. Na kilku z nich zstąpił już Duch Święty i sparaliżował kończyny i otwory gębowe, ale kilku jest całkiem żwawych. Nie czekam, aż w ich czaszkach dojdzie do przypadkowego zderzenia obu szarych komórek, w wyniku czego wpadną na pomysł pozyskania mojego roweru celem wymiany na flaszkę ... Kolejna porcja wspinaczki to ciąg ulic Nad Odrą/Kościelna/Nehringa/Policka/Ostoi-Zagórskiego na samą górę. Tam wymiana baterii w Garminie i z powrotem, od Nehringa jadę na dwie krótkie strome ulice, które pamiętam z jazdy na sankach w pacholęcych latach, czyli Witosa i Warszawską. Zwłaszcza ta "stołeczna" daje popalić, strome kopyto... Jeszcze rundka przez Księżnej Dąbrówki i po 50 km pora na batonika i chwilę odpoczynku. Przede mną najtrudniejsza część - najpierw piekło północy, czyli brukowany ciąg Narciarska/Górska i już normalna Golęcińska. Było kiepsko, szło mi tam jak tirówce w gradobicie... Nehringa w górę w stronę Pokoju i po chwili wielka trójca, czyli Strzałowska/Zielna przez Rolną i Świętojańska. Przejechane prawie 75 km, szukamy dalej dystansu. Kolejny ciag ulic to Robotnicza/Żelazna/Hoża i Łączna aż do Bandurskiego. Zjazd tak samo i pora na Grzymińską. Potem Konarskiego i Lubeckiego , wspinaczka na Stalmacha i Rugiańską, zjazd Komuny Paryskiej do Wilczej, podjazd w stadzie aut to niewielka przyjemność. Od Przyjaciół Żołnierza w górę warcisława i Królewskiego do Łącznej i tak samo w dół. Przez Krasińskiego do Niemierzyńskiej i podajemy w górę Wszystkich Świętych z płynny przejściem w Duńską. Od ronda przy warszewskim kościele udaję się na Podbórz przez Kredową i Śródleśną.Na pętli mam 92 km, żeby nie kręcić się w kółko koło domu dokręcę do 100 km jadąc przez Leśno. Fajny zjazd, chociaż moja "wyścigowa" Conti pływa po piachu, zaliczyłem jeden konkretny drift, na szczęście bez wywinięcia orła.Potem już spokojna jazda wśród tłumów na ścieżkach przez Głębokie/Wojska/Halę AA i Litewską.

Przejazd 100km po mieście to specyficzne przeżycie - co do wydajności pionometrycznej w tym samym czasie i na tym samym dystansie mógłbym wyciągnąć więcej z Miodowej, ale to doświadczenie zostawię sobie na później :-)

Do stravovego celu pozostało 623 m ....  

Na zachętę mapka, zaznaczam, że kreśląc ten ślad byłem zupełnie trzeźwy ;-)
Ciekawe, czy wybory przyniosą shock to the system :-)






  • DST 62.41km
  • Teren 8.00km
  • Czas 03:08
  • VAVG 19.92km/h
  • VMAX 45.30km/h
  • Podjazdy 642m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 46 - do wykopu #21, katowanie cmentarnego Everestu :-)

Piątek, 22 maja 2015 · dodano: 22.05.2015 | Komentarze 5

Dzisiaj ruszyłem do wykopu 21 raz. Dojazd w dostojnym tempie, park/miasto/most Długi/Bytomska i voila, machamy łopatą. Już cieszę się na wspinaczkowy powrót - chcę dołożyć przynajmniej 500m w górę. Drogę powrotną dzielę najpierw z Arkiem, potem z innym kolegą z pracy (do stoczni). 


Mosto-marina i juwenaliowe namioty

Zmierzam w stronę Świętojańskiej - szczytowałem dziś na niej 8 razy. Ostatni raz z przedłużką na brukowanej Grochowej. Powrót przez Nehringa , z drobnym zwiedzaniem Tęczowej / Iwanowa-Szajnowicza/Bałkańskiej. Dalej Policka, Ostoi-Zagórskiego i tam dla odmiany odbijam w Kredową.Znacznie spokojniej niż na Podbórzańskiej, do której docieram przez Śródleśną. Jesten na petli autobusowej, aż się chce zjechać lasem do drogi na Police. Boże, ależ to frajda śmigać tym downhillem :-) . Gorzej ze wspinaczką na Leśno - smród wysypiska już daje o sobie znać, a pieprzeni ZPLowscy kierowcy przechodzą sami siebie. Dziś użyłem tam jak dziwka w gradobicie (licencia poetica "cheevarra" - jej blog zdecydowanie warto poczytać). Ale co tam, żyję :-)   Powrót przez Pilchowo/Głębokie/halę AA i Litewską. W niedzielę zmierzę się z Koroną Północy, bez 1200 m w pionie nie wracam :-)

Muzycznie dziś tęsknota za uwolnieniem od wspinaczki, czyli free me :-)


Mapka z powrótu


  • DST 58.81km
  • Teren 8.00km
  • Czas 02:51
  • VAVG 20.64km/h
  • VMAX 43.40km/h
  • Podjazdy 571m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 45 - do wykopu #20 , powrót wspinaczkowo-leśny

Wtorek, 19 maja 2015 · dodano: 19.05.2015 | Komentarze 2

Dzisiaj okrągły 20 dojazd do pracy. Początek przez park , miasto i bulwar , nihil novi. Powrót z planem wspinaczkowym, ciągle trzeba nakręcić ponad 3k metrów w pionie... Do Bosmańskiej Strzały jadę z Arkiem, potem już slalom między dziurami w jezdni i samochodami w stronę Świętojańskiej. Korzystając z dobrej pogody i w sumie mikrego ruchu szczytuję 6 razy. Świętojańskie cycki nie są takie klasycznie uformowane jak te Miodowe, ale zawsze to coś innego :-) Ostatnią wspinaczkę przedłużam o tak ulubiony przez Arka i Krzyśka belgiski bruk na Grochowej - niestety , kończy się szybko w ogródkach działkowych.


Bruczek na Grochowej

Jadę Pokoju do Nehringa, dalej Policką do Szosy Polskiej i śmigiem na Ostoi-Zagórskiego. Po kolejnym terenowo-brukowym odcinku wpadam na Podbórzańską. Jedzie się super, no to od Podbórza do Dębów Bogusława i ulubionym downhillem do zakrętu przez Siedlicami. Wspinaczka do Leśna i powrót przez Pilchowo / Głębokie / Wojska i halę AA. Kończę przez Szenwalda, żeby zrobić zdjęcie mojego ulubionego kasztanowego skwerku na Przybyszewskiego, zawsze zdążą na maturę :-)


Kasztanowce na Przybyszewskiego  

Przez plac Jakuba Wujka i trzesidupę na Siemiradzkiego docieram do domu.
Pozostaje do wspięcia 2578m, powinno do końca miesiąca spokojnie się udać :-)

Muzycznie wspinaczkowy narkotyk :-)


Mapka z powrotu.


  • DST 69.13km
  • Teren 3.00km
  • Czas 03:28
  • VAVG 19.94km/h
  • VMAX 45.60km/h
  • Podjazdy 970m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 44 - samotne 69

Niedziela, 17 maja 2015 · dodano: 17.05.2015 | Komentarze 7

Bardzo przepraszam czytelników za beznadziejne nudne wpisy - tak będzie do końca miesiąca.
Wspinamy się, taka sytuacja ;-)

Po 3 dniach służbowego niezdrowego spędzania czasu i słuchania tupotu białych mew - dzisiaj w końcu na rowerze. Z mocnym postanowieniem ukręcenia tysiaka w pionie ...

Wg Garmina się nie udało, wg stravy wręcz przeciwnie - a ponieważ o stravowe wyzwanie chodzi, to nie będę polemizował...

Najkrótsza recenzja dzisiejszej jazdy - pieprzony wiatr, pieprzony wiatr, pieprzony wiatr , pieprzone samochody .... 
Nawiązując do seksualnego tytułu wpisu - szczytowałem 13 razy....

Uprzejmie jeszcze raz przepraszam za nudę wiejącą (mam nadzieję, że chwilowo) z tego blogu ...


Kościół na Miodowej

Niespodziewana i pełna niespodzianek mapka