Info

Więcej o mnie.
2019

2018

2017

2016

2015

2014

Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2019, Październik1 - 1
- 2019, Wrzesień19 - 11
- 2019, Sierpień9 - 16
- 2019, Lipiec8 - 11
- 2019, Czerwiec13 - 24
- 2019, Maj5 - 14
- 2019, Kwiecień15 - 25
- 2019, Marzec24 - 16
- 2019, Luty21 - 12
- 2019, Styczeń23 - 9
- 2018, Grudzień2 - 0
- 2018, Listopad12 - 12
- 2018, Październik12 - 17
- 2018, Wrzesień8 - 6
- 2018, Sierpień7 - 1
- 2018, Czerwiec5 - 11
- 2018, Maj10 - 15
- 2018, Kwiecień9 - 32
- 2018, Marzec16 - 24
- 2018, Luty14 - 20
- 2018, Styczeń16 - 40
- 2017, Październik6 - 19
- 2017, Wrzesień6 - 8
- 2017, Sierpień3 - 9
- 2017, Lipiec6 - 41
- 2017, Czerwiec6 - 32
- 2017, Maj11 - 42
- 2017, Kwiecień8 - 24
- 2017, Marzec11 - 56
- 2016, Grudzień2 - 9
- 2016, Listopad14 - 35
- 2016, Październik1 - 7
- 2016, Wrzesień1 - 16
- 2016, Sierpień14 - 62
- 2016, Lipiec16 - 73
- 2016, Czerwiec17 - 94
- 2016, Maj14 - 125
- 2016, Kwiecień10 - 88
- 2016, Marzec23 - 109
- 2016, Luty22 - 53
- 2016, Styczeń6 - 35
- 2015, Grudzień12 - 31
- 2015, Listopad7 - 38
- 2015, Październik11 - 70
- 2015, Wrzesień11 - 79
- 2015, Sierpień19 - 73
- 2015, Lipiec14 - 69
- 2015, Czerwiec14 - 81
- 2015, Maj13 - 91
- 2015, Kwiecień9 - 52
- 2015, Marzec12 - 94
- 2015, Luty12 - 68
- 2015, Styczeń13 - 50
- 2014, Grudzień5 - 16
- 2014, Listopad5 - 17
- 2014, Październik8 - 17
- 2014, Wrzesień12 - 37
- 2014, Sierpień10 - 35
- 2014, Lipiec9 - 21
- 2014, Czerwiec11 - 15
- 2014, Maj7 - 4
- 2014, Kwiecień6 - 12
- 2014, Marzec6 - 14
- 2014, Luty11 - 0
- 2014, Styczeń8 - 2
- DST 50.30km
- Teren 2.00km
- Czas 02:45
- VAVG 18.29km/h
- VMAX 39.70km/h
- Podjazdy 381m
- Sprzęt Przecinak
- Aktywność Jazda na rowerze
Etap 3 - Trzej Królowie i królewna :-)
Wtorek, 6 stycznia 2015 · dodano: 06.01.2015 | Komentarze 2
Otrzymałem zaproszenie na przejażdżkę od Arka i Krzyśka, za co oczywiście bardzo dziękuję, ale po poniedziałkowej niedyspozycji nie czułem się na coś więcej niż 50 km, a plany koksów były znacznie ambitniejsze. Słusznie zrobiłem nie jadąc z nimi, bo dali dziś ognia... Usmażyliby mnie już do Dobieszczyna i potem bym się rozpaczliwie kolebał do domu... To nie czas smażenia, tylko budowania, zatem, koledzy, do zobaczenia w marcu ;-) Ja postanowiłem uczcić święto 3 Króli na swój sposób, Najpierw dopieściłem Królewnę, czyli wspiąłem się na Miodową. Dalej Andersena w stronę Warszewa , gdzie pierwsza tegoroczna setka wypadła koło kościoła. Przypadek ? Nie sądzę... Liczę na wysoką protekcję w tym sezonie :-)
Kościół na Warszewie
Dalej nową obwodnicą w stronę Hożej i hajda w dół Robotniczą. Tam zaczęło się świętowanie , zaserwowałem sobie trzy "królewskie" podjazdy, najpierw Świętojańską, potem Strzałowską. Po niej chwila przerwy na złapanie oddechu na cmentarzu na Golęcinie przy wciąż robiącym wrażenie grobowcu rodziny Steinbrueck - można to podciągnąć pod denkmal, bo dwóch synów poległo na frontach I WŚ.

Grobowiec Steinbruecków na Golęcinie
Potem zjazd Strzałowską do Rolnej i wspinaczka na Zielną , która daje popalić - za to wynagradza widokami za milion dolarów.

Widok-marzenie z Zielnej, przepraszam za beznadziejną jakość fotek z komórki
Z ulicy Pokoju skręciłem w Podolską, a potem w Nehringa, Na chwilę wstąpiłem na pozostałości stołczyńskiego cmentarza, który pamiętam jeszcze pełen grobów - teraz jest tam parczek. Stoi kilka pomników - mnie zainteresował ten ze zdjęcia, różne nazwiska, ten sam rok śmierci i grób. Historia pozostanie niedopowiedziana...

Jeden z nielicznych pozostałych pomników na cmentarzu na Nehringa...
Potem korzystając ze Słonecznej pogody zjechałem Kościelną i via Skolwin dotarłem do Polic. Tam zacząłem odczuwać trudy wycieczki i żałowałem, że nie miałem ze sobą batonika dla pokrzepienia. Ale znajome tereny to już nadzieja na spokojny powrót do domu, ścieżka z Polic do Głębokiego była dziś uczęszczana przez rowerzystów. Mozolnie kręcąc korbą na resztkach paliwa dotwarłem bez zbaczania do domu. Tam czym prędzej przyjąłem proteiny w postaci kabanosów i izotoniki produkcji Żywca :-)
Gniewamy się z Microsoftem, bo chyba przez wersje XP Garmin szaleje i nie zapisuje dystansu, dane znowu wpisane z ręki z urządzenia. Dziś był na tyle łaskawy, że serwer przyjął chociaż dane , dzięki czemu możemy cieszyć oczy mapką.
Muzycznie wyjazd upłynął pod znakiem pobytu w śpiączce ;-)
- DST 46.00km
- Teren 10.00km
- Czas 02:17
- VAVG 20.15km/h
- VMAX 34.30km/h
- Podjazdy 130m
- Sprzęt Przecinak
- Aktywność Jazda na rowerze
Etap 2 - 9 w skali Beauforta
Niedziela, 4 stycznia 2015 · dodano: 04.01.2015 | Komentarze 2
Dzisiaj po raz drugi w siodle, mimo nieprzyjemnego wiatru.Wiatr określił charakter jazdy - po partyzancku, czyli jak najwięcej lasu. Do Tanowa tradycyjnie, potem skręt na Węgornik. Chciałem zrobić odwróconą pętlę gunicką i wrócić przez Jasienicę i Tatynię, ale z uwagi na spodziewany wmordęwind w końcu wyszła mi pętla zaleska... Poleciałem przez Węgornik do Zalesia , po drodze było kilka błotnych pułapek, ale na szczęście dało się przejechać, w końcu po coś człowiek ma te grube klockowane Rapid Roy'e ...

Leśniczówka w Zalesiu
Ograniczenie rodzinno-czasowe nie pozwoliło na wyprawę w trzebieską część Puszczy (co jak widziałem ćwiczył dziś Mirek z Polic), korzystałem z wiatru w plecy na 115 od Zalesia do Tanowa. Po raz kolejny przyjąłem swój narkotyk, czyli odcinek Bartoszewo-Leśno Stare, doskonale się tam jeździ...

Leśnostrada Czarnego Warkocza - czyż nie jest piękna ?
Dalej standardowo do domu - rozważałem objazd Głębokiego, ale przy pięknym słońcu można było się spodziewać tłumów spacerowiczów, wiec odpuściłem sobie. Wydymka wiatrowa przy hali na Zawadzkiego, Litewska, Szenwalda i dom.
Kłopot z Garminem - serwer nie czyta dystansu z urządzenia, a dziś w ogóle zastrajkował i nie zaakceptował danych, nie mogę zamieścić mapki, dane wpisano ręcznie...
Muzycznie walka z wiatrem z pomocą najpierw Metallica ...
Potem wspomagała mnie załoga z Clan of Xymox, poznana w latach 80tych XX w. dzięki nieocenionemu (r.i.p) Tomkowi Beksińskiemu
- DST 46.20km
- Teren 7.00km
- Czas 02:22
- VAVG 19.52km/h
- VMAX 38.30km/h
- Podjazdy 388m
- Sprzęt Przecinak
- Aktywność Jazda na rowerze
Etap 1 - 10 w skali Beauforta
Sobota, 3 stycznia 2015 · dodano: 03.01.2015 | Komentarze 5
Witajcie, wreszcie i ja po noworocznym śnie wstąpiłem na działo i ruszyłem w drogę. Spisano cyrograf na byczej skórze z małżowiną, każdy kilometr w 2015 będzie okupiony moją krwawicą, dodatkowo spisano klauzulę tajną "anti-cornutti" , której treść nie może być wyjawiona pod żadnym pozorem. Ważne, że działa ;-)No to wyruszyliśmy standardowo przez park w stronę Głębokiego. Tam zapadła decyzja o ukaraniu i jednocześnie nagrodzeniu się trzykrotnym podjazdem na Miodową, co okazało się dobrym wyborem, bo wiatr nie przeszkadzał. Dalej kontynuowano do Podbórza poprzez błota, dalej zjazd w stronę Dębów Bogusława , skąd wybrałem downhill na Siedlice, ponieważ jest on pozbawiony błota w odróżnieniu od tego na Leśno Górne. Dalej sprawa wiadoma - Police i ścieżka na Tanowo. Nie odmówiłem sobie przejazdu ulubioną leśnostradą Czarnego Warkocza nr 40 do Leśna Starego i z powrotem. Dalej bez emocji przez Pilchowo i Głębokie. Wiatr wytarmosił mnie na odcinku Police-Tanowo oraz zdecydowanie wydymał mnie koło hali na Zawadzkiego. Przejechałem dokładnie tyle kilometrów, ile lat skończyłem w grudniu ...

Postanowiłem dla moich (nie) licznych czytelników uatrakcyjnić bloga. Tunisława wkleja najpiękniejsze zdjęcia, Arek wkleja filmiki, Grzesiek zaraz zacznie wpisywać dystanse o jakich nam się nie śniło, Janusz jeździ CODZIENNIE ... No to mi pozostało dzielić się z Wami moja muzyczna pasją. Rower i muzyka - co to za doskonałe połączenie. Dziś zasadniczą część trasy aż do wyjazdu z Polic zrobiłem z "Dead Can Dance" , muzyką idealną do lasu lub na pustynię...
Potem kontynuowałem z towarzyszeniem panów z Led Zeppelin, jak to brzmi, aż się chce kręcić ...
- Sprzęt Przecinak
- Aktywność Jazda na rowerze
Epilog 2014
Środa, 31 grudnia 2014 · dodano: 31.12.2014 | Komentarze 9
Kończy się pełen wrażeń rowerowy rok 2014. Pedałowałem głównie dla zdrowia, ale też dla "sportowej" satysfakcji.Nie wierzyłem, że przejadę 3000 km, ale w miarę upływu czasu i zdobywaniu doświadczeń okazało się, ze to nie jest jakiś szczególny wyczyn. Arek namówił mnie do wpisów na BS, i faktycznie to wciąga i motywuje - oczywiście w granicach rozsądku i możliwości.
Żartobliwie rozmawialiśmy o "dystansowej" rywalizacji ze znajomymi koksami Arkiem i Krzyśkiem, oczywiście już na starcie byłem bez szans biorąc pod uwagę ich dotychczasowe wyniki oraz ich wyścigowe plany startowe, które siłą rzeczy napędzają do treningów.
Chociaż ... Korzystając ze świątecznego wolnego czasu zająłem się analizą wyników wspomnianych kolegów pod kątem uczciwej rywalizacji - uczciwej, czyli na tym samym sprzęcie MTB. Chyba wszyscy zgodzimy się, że trzeba porównywać jabłka z jabłkami, a nie g****o z twarogiem ;-) Miło mi zatem donieść, ze obaj koledzy zostali pokonani. Arek otarł się o 4 tysie, Krzysiek pewnie i tyle nie zrobił.
To naprawdę nie moja wina, że przedkładają sztuczne nabijanie dystansu na swoich rączych wyścigówkach nad mozolne kręcenie korbą na mtb - trzeba było uważać, jak mówił Kwinto ;-) Już widzę baty w przyszłym sezonie, podrażniona ambicja koksów na pewno szybko da o sobie znać, czego im szczerze życzę oraz zdrowia :-)
Kolejny w pokonanym polu to doświadczony Bikestatsowicz Adam, nasza rywalizacja pomogła mu pobić roczny rekord, gratuluję i życzę kolejnych sukcesów w roku 2015 :-)
Doświadczenia zdobyte w tym roku pozwalają na snucie realistycznych planów na kolejny 2015 rok. Czasu na rower nie będzie dużo więcej, czyli daj Boże, żeby powtórzyć tegoroczne wyczyny. Postarajmy się zatem o :
- ustabilizowanie po świątecznych szaleństwach wagi między 72-73 kg (2-3 kg trzeba urwać) i utrzymanie jej przez cały rok
- przejechanie 5250 km w 2015
- zrobienie 12 wycieczek ponad 100 km
- wyjścia 120 razy na rower
- podjęcie próby przejechania 300 km w długi letni dzień
- zinwentaryzowania denkmali we wszystkich niemieckich miejscówkach, które będę w stanie odwiedzić, będę prosił znajomych o cynki o lokalizacji pomniczków, muszę wymyślić jakiś sposób na ich wirtualną inwentaryzację, coś w rodzaju "zalicz gminę" , ale moja komputerowa indolencja może mi w tym przeszkodzić :-)
- pisać atrakcyjnie, skoro jazdą nikomu nie zaimponuję :-)
Wszystkim znajomym życzę zdrowia, szczęścia i spełnienia marzeń, nie tylko rowerowych w Nowym Roku.
Niech omijają Was samochody i kontuzje, oby udało Wam się zrealizować rowerowe plany na 2015.
Do zobaczenia na trasie :-)
- DST 36.60km
- Teren 8.00km
- Czas 01:52
- VAVG 19.61km/h
- VMAX 31.00km/h
- Podjazdy 228m
- Sprzęt Przecinak
- Aktywność Jazda na rowerze
Etap 96 - pożegnanie z bronią
Niedziela, 28 grudnia 2014 · dodano: 28.12.2014 | Komentarze 2
Po oddaniu Bogu co boskie a rodzinie tego co ludzkie dzisiaj udało mi się ruszyć rowerem po raz ostatni w 2014...Wrzuciłem na siodełko ciało cięższe o 3 kg, forma została gdzieś na świątecznym stole między stertą pierogów a górą przepysznych ciast ... Szkoda było mi soboty, dzisiaj było wręcz genialnie, bez wiatru... Brak formy - łatwo to stwierdzić męcząc się przy ubieraniu elementów zimowej zbroi,zasapałem się przy zakładaniu ochraniaczy... Ruszyłem w kierunku Tanowa, tam odkryłem nową ścieżkę przez las na Bartoszewo, potem postanowiłem przejechać Szlakiem Czarnego Warkocza na Leśno Stare i dalej ... wybrałem odjazd na prawo, który zmrożonym piachem wyprowadził mnie na wysypisko śmieci, mimo mrozu dawało po nosie... Ścieżka prowadział przez kasztanową aleję do pałacyku w Leśnie Górnym, po drodze wypatrzyłem wiatrak...

Wiatrak w Leśnie
Potem zjazd szosą do Pilchowa i dalej ścieżką do Głębokiego. Decyduję się na objazd jeziora,co nie było dobrym pomysłem biorąc pod uwagę tłumy spacerowiczów/kijarzy/biegaczy ... Wybrałem walkę po szosie Wołczkowo-Głębokie z autami ZPL, po drodze miłe spotkanie z konną parą, wymieniłem kawaleryjsko-rowerowe pozdrowienia ,zamaskowana pani była szalenie miła, aż obawiałem się reakcji pana ułana i zmykałem do domu co korba wyskoczy...
O dziwo mam ciągły kłopot z serwerem Garmina, nie wgrywa dystansu z urządzenia... Dziwne, bo mapę jak widać zapisuje ...
- DST 25.80km
- Teren 3.00km
- Czas 01:15
- VAVG 20.64km/h
- VMAX 31.70km/h
- Podjazdy 127m
- Sprzęt Przecinak
- Aktywność Jazda na rowerze
Etap 95
Niedziela, 21 grudnia 2014 · dodano: 21.12.2014 | Komentarze 2
Po ciężkich negocjacjach - wszak mamy czas przedświąteczny - wytargowałem 1,5 h na rower. Zapowiadany był mocny wiatr zachodni, ale przynajmniej bez opadów. Mam być w domu na 12:00, start 10:30 , jadę do parku, a tam niespodziewana przeszkoda ...
Zawalidroga w Parki Kasprowicza
Mam nadzieję, że nie był to dom sowy, którą poznałem dzięki Januszowi. A jeśli straciła dom, to może instynkt pomógł jej ocalić życie ...
Dużo biegaczy było dziś koło Arkonki - pewnie jakaś impreza. Kolarsko nie ma co się rozpisywać, forma minęła jak sen złoty, jestem słaby jak ślepe szczenię. Zrobiłem wczesnowiosenno/późnojesienną trasę na ca 25 km, dorzucimy do tego Szlak Czarnego Warkocza koło Bartoszewa i będzie testowy odcinek na ca 30 km. Wiatr w porywach był nieprzyjemny i kręcił, na całej trasie parę razy wiał w paszczę. Byłem profesjonalnie przygotowany - lżejsze "profi" spodnie z Liedla zamieniłem na grube spodnie biegowe z Tchibo, na które naciągnąłem stare 3/4 kolarskie z Liedla , zestaw przetestowany poprzedniej zimy :-)
Dane doprowadzę do porządku - serwer Garmina się zbiesił i nie przyjmuje przesyłanych danych, spisałem z urządzenia.
Edit - dzięki nieocenionej pomocy Arka sytuacja z Garminem (chyba) opanowana, bydlę nie przesłało dystansu...
- DST 40.48km
- Teren 7.00km
- Czas 01:54
- VAVG 21.31km/h
- VMAX 31.90km/h
- Podjazdy 151m
- Sprzęt Przecinak
- Aktywność Jazda na rowerze
Etap 94
Niedziela, 14 grudnia 2014 · dodano: 14.12.2014 | Komentarze 0
Mgła pokrzyżowała plany, wyruszyłem później niż zakładałem, przepustka skróciła się do 2 godzin. Wyruszyłem stałą trasą w stronę Głębokiego i dalej via Pilchowo. Od razu odbiłem w leśnostradę nr 40 , to jedna z moich ulubionych dróg, jasna, pusta ... No dobra, liczę, że kiedyś jeszcze zobaczę tam kruczoczarny warkocz, ale niech to zostanie między nami bikerami ;-) Zawracam przed Leśnem Dolnym, walę na Tanowo, mgła podnosi się, więc dalej drogą 115 w stronę kolejnej leśnej drogi nr 36 na Węgornik. Czy może być coś przyjemniejszego, pusta leśna droga, surowy przedzimowy krajobraz, "Last of the wild" Nightwish w słuchawkach ? OK, może - dobry kawaleryjski koń, ostra szabla i zaskoczony na biwaku pluton Wehrmachtu ;-) Porzućmy jednak marzenia, stańmy przy mostku na Gunicy posilić się batonikiem. Mgła zaczyna znowu siadać, pedałuję prosto do domu , bez objazdu Głębokiego, aby nie kusić kierowców ZPL. W sumie - jeżeli jest mi pisane przejechać 5k km to i tak się to stanie, nie ma co się zanadto spinać. Niech koła się kręcą ...- DST 42.61km
- Teren 3.00km
- Czas 02:06
- VAVG 20.29km/h
- VMAX 48.30km/h
- Podjazdy 232m
- Sprzęt Przecinak
- Aktywność Jazda na rowerze
Etap 93
Sobota, 13 grudnia 2014 · dodano: 13.12.2014 | Komentarze 3
Dzisiaj nic zaszło nic godnego uwagi poza starciem z atakującymi brytanami w Leśnie Górnym. Ten najbardziej agresywny dostał kopa w nos, co rozsierdziło jego panią, ale nie traciłem czasu na tłumaczenia. Ja bardzo lubię zwierzęta, ale najbardziej lubię siebie, dlatego w sytuacjach "stykowych" po prostu zdecydowanie bronię nienaruszalności swojego "terytorium". Przestrzegam przed pierwszym gospodarstwem w Leśnie Górnym od strony Pilchowa. Potem jazda do Siedlic i Polic, tam test nowej ścieżki na Siedleckiej - zawsze mnie podnieca fakt, gdy ścieżka musi zmienić stronę jezdni. Kontynuuję do centrum i odbijam w stronę Jasienicy, wkrótce znowu jestem na dedykowanej dla rowerów ścieżce. Chcę dokonać wizji lokalnej ulicy "Rurowej", na której nieprzyjemną przygodę miał kolega Mirek - znajduję trasę i wyobrażam sobie gdzie doszło do zdarzenia, betonowe wypusty przy ścieżce są naprawdę niebezpieczne w razie konieczności wykonania gwałtownego manewru. W Trzeszczynie przy pomniku pokrzepiam się batonikiem, jadę dalej na Pilchowo , z odbiciem drogą nr 40 na Leśno Dolne. Kiedyś przejadę tą leśną drogą do końca, dziś przestraszyłem się błota - błotniki pozostały w garażu.... Powrót tradycyjnie ścieżką Tanowo-Pilchowo-Głębokie- DST 33.74km
- Teren 15.00km
- Czas 01:50
- VAVG 18.40km/h
- VMAX 37.20km/h
- Temperatura -1.0°C
- Podjazdy 205m
- Sprzęt Przecinak
- Aktywność Jazda na rowerze
Etap 92 - pierwszy mróz
Niedziela, 30 listopada 2014 · dodano: 30.11.2014 | Komentarze 4
Po Andrzejkowych szaleństwach martwą podniosłem powiekę koło 10:00. Lekkie śniadanie, ciężki ubiór na cebulkę i jedziemy, mimo wiatru, mimo mrozu - listopad rowerowo był wystarczająco cienki, żeby sobie tego nie odpuścić. Dodatkowo głowie przyda się przewietrzenie... Ruszam Wincentego Pola do parku, tam chwilkę podziwiam sowę, która cały czas siedzi na swoim konarze, normalnie konserwatystka, ma cały park, ale woli swój połamany konar... Koło Arkonki tłumy biegaczy, chyba jakieś zawody, biorę kąpielisko z prawej strony. Z uwagi na szumiące w żyłach eliksiry andrzejkowej nocy staram się unikać dróg publicznych - wspinam się na Polanę Harcerską , gdzie przy ognisku grupa wędrowców śpiewa sobie ogniskowe przeboje. Chcę lasem dojechać do Pilchowa, czyli odbijam w lewo z drogi na Gubałówkę i zaraz znowu w lewo. Pedałuję po zasypanej liśćmi drodze - mróz utwardził już piach i błoto. Muszę przeprawić się przez wąwóz - zjazd stromy i zaraz równie stromy podjazd... Biorę to "po lekku", na piechotę, na kacu nie ma co strugać mistrza MTB. Potem można było skręcić w lewo, ale droga wyglądała na mocno sfatygowaną wywożonymi pniami, droga na wprost wyprowadziła mnie do mostku Wilhelma Meyera, stamtąd szutrem przechodzącym w asfalt docieram do drogo Leśno - Pilchowo. Szybko uciekam z drogi publicznej na ścieżkę rowerową, wykorzystuję okazję do zwiedzenia Pilchowa i namierzenia klubu squashowego. Kontynuuję do Tanowa, pętelka i jazda z powrotem. Skręcam w leśnostradę nr 40, tam wyprzedzają mnie kolarze, wśród których jest dziewczyna w "barwach" Saxo. Ponieważ poandrzejkowa słabość wyłączyła mi gen wojownika nie staram się skleić im do koła, zresztą jazda "na przylepę" bez zaproszenia nie jest chyba mile widziana. Dzięki temu mogłem nacieszyć choć przez chwilę oko wdziękami dzielnej bikerki i jej kruczoczarnym warkoczem wymykającym się spod kasku. Bikerzy zabrali ze sobą atakującego ich kundelka, ja zawróciłem i cierpliwie kręcąc pod dokuczliwy przeciwny wiatr wróciłem do domu przez Pilchowo i Głębokie.Po analizie rodzinnych planów na grudzień można już śmiało stwierdzić, ze 5 tysięcy kilometrów pozostanie planem do wykonania na 2015. No i dobrze, przynajmniej teraz mam pojęcie o tym, co to jest 5k km i cierpliwie trzeba budować formę na przyszły rok, bo czuję, że brak regularnych wyjazdów na chwilę obecną cofnął mnie odnośnie formy sportowej do początku tego roku ...
- DST 50.01km
- Teren 10.00km
- Czas 02:16
- VAVG 22.06km/h
- VMAX 54.70km/h
- Podjazdy 141m
- Sprzęt Przecinak
- Aktywność Jazda na rowerze
Etap 91
Niedziela, 23 listopada 2014 · dodano: 23.11.2014 | Komentarze 5
Listopad to będzie najgorszy rowerowo miesiąc.Wieczorem cerber nie pozwala na wyjazd, w weekendy wrażeń rodzinnych kupa, co skutkuje brakiem czasu na przejażdzki...
Dzisiaj też tak to miało wyglądać, ale...
Otrzymałem jasne polecenia - wyłączyć wodę w ogrodzie,sprzątnąć tam co się da, zabezpieczyć taras, sadzonki przenieść na zimowisko. Zrobiłem to wszystko, ale w stroju kolarskim :-) Po wykonaniu zadań rozpoczęła się Wielka Ucieczka... Pomknąłem Pola do parku i dalej na Głębokie lasem, zastanawiałem się nad dalszym ciągiem i postanowiłem uderzyć na leśne szutry. Byłem przekonany, że kolega z blogu , Mirek z Polic aka srk23 akurat na tej trasie zechce dokręcić do imponującego wyniku 7 tys.km. Miałem rację, ale po Mirku już opadł kurz, widziałem tylko ślad opon. Wjechałem na moją ukochaną leśnostradę nr 27, tam dokładnie na 25 km Garmin zasygnalizował wyczerpanie baterii. Na szczęście Wasz doświadczony poprzednimi przypadkami Leszczyk posiadał zapasowe akumulatorki, dzięki czemu możecie cieszyć się pełnym zapisem trasy. Wymiana baterii spowodowała chwilową przerwę - okazała się zaplanowana przez siłę wyższą, bo gdyby nie to, to nadziałbym się na starszą panią załatwiającą potrzebę przy drodze, ale na szczęście dla niej i dla mnie tzw. "pełnia księżyca" została nam oszczędzona, akurat naciągała gacie :-) Wiatr popychał w stronę Dobieszczyna, czyli naturalnym wyborem była druga ukochana leśnostrada nr 36 na Węgornik. Przy mostku na Gunicy przygotowywałem się fizycznie (baton orzechowo-czekoladowy) i psychicznie (mantra "Jesteś najlepszy") na ostatnie kilkanaście kilometrów z wmordęwindem. Na to nie da się przygotować, trzeba po prostu mozolnie kręcić. Przed Głębokim udanie wyprzedziłem zawodowo ubranego MAMILa, i przez Wojska Polskiego, halę, Litewską i Unii Lubelskiej bardzo zadowolony dotarłem do domu. Dobrze się na dziś ubrałem, świetnie sprawdziły się nowe rękawiczki ( Arek - dzięki ).