Info

Więcej o mnie.
2019

2018

2017

2016

2015

2014

Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2019, Październik1 - 1
- 2019, Wrzesień19 - 11
- 2019, Sierpień9 - 16
- 2019, Lipiec8 - 11
- 2019, Czerwiec13 - 24
- 2019, Maj5 - 14
- 2019, Kwiecień15 - 25
- 2019, Marzec24 - 16
- 2019, Luty21 - 12
- 2019, Styczeń23 - 9
- 2018, Grudzień2 - 0
- 2018, Listopad12 - 12
- 2018, Październik12 - 17
- 2018, Wrzesień8 - 6
- 2018, Sierpień7 - 1
- 2018, Czerwiec5 - 11
- 2018, Maj10 - 15
- 2018, Kwiecień9 - 32
- 2018, Marzec16 - 24
- 2018, Luty14 - 20
- 2018, Styczeń16 - 40
- 2017, Październik6 - 19
- 2017, Wrzesień6 - 8
- 2017, Sierpień3 - 9
- 2017, Lipiec6 - 41
- 2017, Czerwiec6 - 32
- 2017, Maj11 - 42
- 2017, Kwiecień8 - 24
- 2017, Marzec11 - 56
- 2016, Grudzień2 - 9
- 2016, Listopad14 - 35
- 2016, Październik1 - 7
- 2016, Wrzesień1 - 16
- 2016, Sierpień14 - 62
- 2016, Lipiec16 - 73
- 2016, Czerwiec17 - 94
- 2016, Maj14 - 125
- 2016, Kwiecień10 - 88
- 2016, Marzec23 - 109
- 2016, Luty22 - 53
- 2016, Styczeń6 - 35
- 2015, Grudzień12 - 31
- 2015, Listopad7 - 38
- 2015, Październik11 - 70
- 2015, Wrzesień11 - 79
- 2015, Sierpień19 - 73
- 2015, Lipiec14 - 69
- 2015, Czerwiec14 - 81
- 2015, Maj13 - 91
- 2015, Kwiecień9 - 52
- 2015, Marzec12 - 94
- 2015, Luty12 - 68
- 2015, Styczeń13 - 50
- 2014, Grudzień5 - 16
- 2014, Listopad5 - 17
- 2014, Październik8 - 17
- 2014, Wrzesień12 - 37
- 2014, Sierpień10 - 35
- 2014, Lipiec9 - 21
- 2014, Czerwiec11 - 15
- 2014, Maj7 - 4
- 2014, Kwiecień6 - 12
- 2014, Marzec6 - 14
- 2014, Luty11 - 0
- 2014, Styczeń8 - 2
- DST 129.91km
- Teren 2.00km
- Czas 06:19
- VAVG 20.57km/h
- VMAX 75.60km/h
- Podjazdy 1865m
- Sprzęt Przecinak
- Aktywność Jazda na rowerze
Etap 73 - Alpe d'Huez na Miodowej
Niedziela, 19 lipca 2015 · dodano: 19.07.2015 | Komentarze 14
Dziś niedziela, na którą się sadziłem - jedyna w lipcu do zrobienia 130 km. Dodatkowym smakiem był pomysł współdzielony przez znajomych, zwłaszcza Grześka, żeby lipcowe wyzwanie wspinaczkowe Stravy machnąć na jeden raz, jak zawodowcy ;-) Pobudka o 06:00, na Miodowej zaczynam wspinaczkę o 07:30. Plan na dzisiaj to próba 25 podjazdów - do tej pory na koncie miałem 13...Ciemne chmury - prognoza straszy deszczem od 11:00, zobaczymy, co z tego wyniknie. Dzisiaj na Miodowej zebrały się mocne konie, kwiat lokalnego koksiarstwa. No i ja. Od początku mijam się z kolegą Piotrem W., poznałem po długich włosach. Dochodzi mnie na 7 kółku - robimy sobie przerwę zapoznawczą na batonika. Krążył jeszcze jeden kolega na szosie, ale zniknął po 5 kółkach. Kolejne 3 kółka robimy razem, ale potem pokazuje się znajomy Piotrka, Mateusz na szosie no i nie mam siły na utrzymanie koła. Na górze dogania nas Grzesiek - rozpoczyna się prawdziwe śmiganie :-) Czas i kilometry mijają spokojnie , na 19 kółku zaczyna padać. Kilka drobnych kropli i zaraz regularna ulewa. Zdążyłem szybko ubrać na górze kurteczkę deszczową, ale przy skali opadu okazała się być głównie wsparciem psychicznym. Kolarzystów wymiotło - nie wszystkich jednak. Grzesiek wytrwale kontynuuje. No to i ja się nie poddam. Po 20 kursie zawijam do sklepu Społem, pani patrzy na mnie ze zdziwieniem zmieszanym z politowaniem. Tankuję pół litra smoły i wciągam batona , wystarczy tego kopa do końca jazdy. Mijamy się z Grześkiem, ostatnie 2 zjazdy i mój ostatni podjazd jedziemy razem, za co dziękuję. Żegnamy się na pętli Głebokie - Grzesiek ma jeszcze 2 kursy do pyknięcia. Ja kieruję się do domu zastanawiając się, czy małżonka zmieniła klucze, żeby debila do domu nie wpuszczać. Ale ku mojemu zdziwieniu jestem miło powitany, małżonka stwierdziła, ze byłoby niehonorowo, gdybym wycofał się z jazdy, jeżeli inni walczyli. Oczywiście dodała, że jest to defekt męskiego mózgu, ale ponieważ jest za późno na leczenie...
Ciepła kąpiel, herbata z prądem - rege pełną gębą, a piwka czekają :-)
Zdjęć niestety nie zrobiłem, bo robota była....nie było czasu aparatu wyciągnąć ...
To był udany, szalenie satysfakcjonujący dzień. Fajnie było poznać w realu zacnych koksowników :-)
Arek - żałuj, ze się nie zdecydowałeś. O tym epickim wydarzeniu będą pisać książki i śpiewać pieśni ;-)
Pan Niebios wystawił mnie dziś na próbę, ale nagrodził moją niezłomność chórem anielskim.
Kolegom, wojownikom szczecińskich ulic, dzielącym trudy wspinaczki dedykuję od siebie godną naszego wyczynu pieśń bojową
- DST 44.47km
- Teren 3.00km
- Czas 02:11
- VAVG 20.37km/h
- VMAX 52.10km/h
- Podjazdy 550m
- Sprzęt Przecinak
- Aktywność Jazda na rowerze
Etap 72 - popołudniowe pionometrobranie
Czwartek, 16 lipca 2015 · dodano: 16.07.2015 | Komentarze 5
Dzisiaj po pracy udało się obejrzeć walkę Kwiato , przegrał z górą i z rywalami. Daje do myślenia, jak nagle stajesz w miejscu i masz wszystkiego dosyć. Szacun za walkę, gloria victis !Również wyruszyłam na lokalną wspinaczkę - najpierw Miodową, potem lasem w stronę Leśna, gdzie zaplanowałem 6 podjazdów od zakrętu przed Siedlicami. Decyzja mało szczęśliwa, bo dzisiaj kierowcy ZPL mieli chyba etap rajdu P(olicki) D(ebil) ... Oczywiście proszę polickich bikerów o wybaczenie. Mniejsza o to, podjeżdżało się dobrze. Przed ostatnim podjazdem zauważyłem zbliżający się pociąg szoszonów, Szybko wskoczyłem na drogę , żeby płynnie złapać koło. Na zakręcie przed śmietniskiem doszli mnie - niespodzianka, w składzie dwie dziewczyny, prawdopodobnie triathlonówki. Tym bardziej chwyciłem się koła. A na górze poszedłem im w tango jak Burito Kwiatkowi, mimo operowania tylko średnim blatem nie dałem się wyprzedzić aż do Pilchowa. Pomknąłem na Głębokie i trening zamknąłem klamrą - wjazdem na Miodową. Powrót do domu Wojska, Hala AA i LItewska - było fajnie.
Muzycznie wspinaczkę będzie wspierać metal, dzisiaj Metallica, tu nie ma miejsca na pitu-pitu...
- DST 54.61km
- Teren 3.00km
- Czas 02:56
- VAVG 18.62km/h
- VMAX 44.90km/h
- Podjazdy 670m
- Sprzęt Przecinak
- Aktywność Jazda na rowerze
Etap 71 - wykop#36, powrót wspinaczkowy
Środa, 15 lipca 2015 · dodano: 15.07.2015 | Komentarze 3
Uwaga - podjąłem rękawicę wspinaczkowego wyzwania stravy, czyli 10 tys metrów do 07/08/2015. Niniejszym zatem uprzedzam moich fanów, spragnionych relacji z turystycznych rajdów - do 07/08/15 nic z tego. Będzie tu wiało nudą, będziecie z niesmakiem czuli hektolitry potu wylewane na nędznych podjazdach ... Kuzyn mojej trenerki wygrał dzisiaj etap na TdF !!! Będę się zatem wytrwale wspinał w wyrazie wsparcia dla Rafała....Wyjazd z pracy - obserwacja desantu na dach magazynu strefy wolnocłowej... Budynek z początku XX wieku , wizytowany przez samego cesarza, wciąż w eksploatacji ....

Czarnomundurowiec już wylądował na dachu ...
Powrót z pracy przez Świętojańską, pokonana x 10, pionometry same się nie wykręcą. Dwa razy spadł mi łańcuch przy wrzucaniu ze średniego na blat, już do końca jechałem na środkowym ....
Po zaliczeniu 10 wjazdu zjechałem do torów i bruko-szutrem pojechałem Wenedeńską do Hożej. Stamtąd Łączną do Podbórzanskiej i zjazd Miodową. Na Mioduli dziś tłok, rącze rumaki skakały aż miło, chciało się dołączyć, ale mój czas nadejdzie....
Dzisiaj nowe doznania na starym rowerze - zjazd brukiem : ależ miękko, co za komfort ;-)
- DST 52.93km
- Czas 02:06
- VAVG 25.20km/h
- VMAX 62.40km/h
- Podjazdy 349m
- Sprzęt Pożycz
- Aktywność Jazda na rowerze
Etap 70 - test rumaka
Wtorek, 14 lipca 2015 · dodano: 14.07.2015 | Komentarze 7
Po kilku dniach przerwy z osłabiającym formę weselem, dziś po południu przejażdżka. Ale nie byle jaka - kolega sprzedaje kolarzówkę i użyczył mi ją do testu, żebym sprawdził, czy taka jazda by mi odpowiadała. Pierwsze ruchy dosyć niezdarne, ale w miarę szybko jakoś się dogadaliśmy. No to wio, koniku, w Aleję Smrodu. Na Głębokim wyprzedza mnie kolega na szosie, w Pilchowie odbijam ze ścieżki na ulicę i to ja go mijam - dochodzi mnie dopiero w Siedlicach. Wspinam się z powrotem na Leśno i znowu w dół, śmigam do Polic. Objeżdzam zwyczajową pętlę do Tanowa po ścieżce, jedzie się tak fajnie, że decyduję się na objazd przez Bartoszewo i Dobrą. Na Głębokim jeszcze prosto, na Miodową, tylko jedno muśnięcie piersi Miodowej księżniczki, jako obietnica naszej niedzielnej randki :-)Wracam przez Wojska, Halę AA i Litewską, gdzie chciałem pobić swój rekord, ale wybrałem za twarde biegi, noga nie dała rady ...
No nie powiem, jazda kolarzówką jest przyjemna, wrażenie lekkości, podjazdy też idą jakby lepiej. Jedynie moje lokalne bruki to udręka ;-)
Mam o czym myśleć.
- DST 70.14km
- Teren 12.00km
- Czas 03:14
- VAVG 21.69km/h
- VMAX 44.50km/h
- Podjazdy 225m
- Sprzęt Przecinak
- Aktywność Jazda na rowerze
Etap 69 - wykop#35 , powrót przez Nową Jasienicę
Wtorek, 7 lipca 2015 · dodano: 07.07.2015 | Komentarze 6
Korzystamy z pogody dojeżdżając rowerem do pracy, spokojnie, żeby się zanadto nie upocić :-) Dziś w planach powrót przez Police, co przynajmniej do Skolwina łączy się z niedogodnością w postaci dużego ruchu, nie brakuje ciężarówek. W okolicach Strzałowskiej i tamtejszej siłowni pod chmurką skoczyłem nad rzekę. Piesek czaił się na łabędzia , no takie klimaty na dzielni ...
Podpłyń bliżej, jestem głodny...
Z kolei na terenach Energopolu zainteresowały mnie dwie stare jednostki - wyslipowany wrak jachtu oraz mały kabotażowiec stojący w basenie, nie mogłem odcyfrować jego nazwy...


Trzeba będzie pogrzebać w morskich archiwach "x", może poznam ich historię.
Od Polic do Jasienicy pracuję mocno, żeby jak najszybciej zniknąć z celowników autek ZPL. Ruch duży, więc nie decyduję się na jazdę do Trzebieży, skręcam na drogę do Karpina przez Dargobądź , asfalt szybko się konczy i drogą gruntową, czasem ślizgając się na piasku docieram do Drogoradza. Koło krzyża chcę zrobić przerwę na batonika, ale ławka jest oblegana przez tubylców. Wykręcam na Nową Jasienicę i doczepia się do mnie Pan Doczepka. Wytrwale kręci za mną, a ja nie potrafię go zgubić. W końcu jedziemy obok siebie i okazuje się dziarskim cyklistą z Polic w wieku 62 lat, może Mirek go zna. 2 tygodnie temu machnął 190 km, a co weekend kręci stówkę. Pogratulowałem formy, pożyczyłem sobie podobnego losu w przyszłości i odbiłem w leśnostradę nr 27. Tam w stronę Tanowa i pod wiatr do domciu przez Głębokie, Wojska, Halę AA i Litewską. Etap 69 to i 70 km udało się ukręcić, z tego ponad 60 po pracy, co mnie bardzo cieszy.
- DST 32.86km
- Teren 5.00km
- Czas 01:47
- VAVG 18.43km/h
- VMAX 40.10km/h
- Podjazdy 137m
- Sprzęt Przecinak
- Aktywność Jazda na rowerze
Etap 68 - do wykopu #34, powrót przez Arkońską
Poniedziałek, 6 lipca 2015 · dodano: 06.07.2015 | Komentarze 0
Łapiemy kilometry - same się w tym miesiącu nie zrobią, a weekendy na straty ... Rowerowo, znaczy się, bo z wesela i koncertu ACDC to rzecz jasna się cieszę :-) Do pracy w groźbie deszczu, ale ostatecznie na strachach się skończyło. Pani wachman kazała pokazać przepustkę na wjeździe ... MNIE ? Prezesowi banku zbożowego ? I to w stroju firmowym ? Ok, na władze nie poradzę.Po pracy okrutne wietrzysko zniechęciło mnie do wyczynów - nie czułem się na siłach łamać go jadąc na zachód, a tym bardziej pomknąć na wschód i potem mieć go jako wmordęwind do domu. Pokręciłem się po wałach, gdzie dziś zlot szwajcarskich wycieczkowców rzecznych - aż 4 jednostki. Jeden z nich nosi wdzięczną nazwę "Frederic Chopin" :-)

Wycieczkowce rzeczne, pod mostami przepłyną :-)
Potem jazda przez miasto i niespodziewane, acz miłe spotkanie z małżonką przy Kaskadzie. Dopchała mi plecak różnymi pakunkami, pewnie z troski, żeby mnie wiatr nie porwał ;-) Ciężki plecak tym bardziej wskazywał na szybki powrót do domu, ale zboczyłem sobie z parku na Arkońską, na Arkonce tłok, więc zamiast paru spokojnych kółek pojechałem na jedno niespokojne na Głębokie. Powrót do Wojska, hala AA, Litewska i dom. Niby nic, ale się liczy :-)
Po spotkaniu nad rzeką zapraszam pana Fryderyka z pomocą mistrza Janusza Olejniczaka do wykonania poloneza A-dur op.40 , niech wybrzmi do ostatniej nuty, jak w 1939, kiedy to do upadku Warszawy Polskie Radio nadawało go jako znak niezłomnego oporu...
- DST 40.84km
- Teren 2.00km
- Czas 01:52
- VAVG 21.88km/h
- VMAX 37.90km/h
- Podjazdy 207m
- Sprzęt Przecinak
- Aktywność Jazda na rowerze
Etap 67 - pętla sławoszewska + graniczne hopki
Niedziela, 5 lipca 2015 · dodano: 05.07.2015 | Komentarze 3
Udało się wyskoczyć na rozjazdową rundkę i wrócić przez upałem :-)Wyruszyłem przez Bezrzecze do Wołczkowa, stamtąd spokojną jeszcze drogą do Dobrej. Na Sportowej udało się zrobić zdjęcie bocianiej rodzinie - tata albo mama pracowicie dzielili między młodzież jakąś myszę lub inna żabę.

Rodzinka klekotów z Dobrej
W pewnym momencie boćki zaczęły się na mnie gapić. Usłuszałem skrzeczenie trenerki Majki - co, bociana nie widziałeś, może już jedźmy dalej ? Ha - będę miał na nia teraz bata, jak będzie za bardzo mnie masakrować na treningach :-)
Przejechałem ścieżką do drogi na Stolec, potem ścieżką wzdłuż granicu do Buku. Postanowiłem wrócić do domu przez Bartoszewo, droga pusta, wciąż przyjemnie pochmurno.
W Sławoszewie robię dla Uli zdjęcie strasznego dworu, z jakże imponującami orłami przy bramie. Gustibus ...

Paskuda ze Sławoszewa
Powrót bez historii, ale z rosnącą temperaturą. Od Bartoszewa mijam coraz więcej cyklistów jadących w strone Tanowa, szkoda, że kaski na głowach to rzadkość. Na Głębokim nie ma jeszcze tłumów, spokojnie wracam przez Wojska, halę AA i Litewską. Pod domem pierwsze uderzenie full lampy - ale ja mam już wolne :-)
Wieczorem muzyczna uczta w Filharmonii - "Chopin na urodziny Szczecina", tym przyjemniejsza, że w klimatyzowanym wnętrzu :-)
- DST 101.22km
- Teren 20.00km
- Czas 04:40
- VAVG 21.69km/h
- VMAX 44.00km/h
- Podjazdy 430m
- Sprzęt Przecinak
- Aktywność Jazda na rowerze
Etap 66 Puszcza / Gryfino / Gartz
Sobota, 4 lipca 2015 · dodano: 04.07.2015 | Komentarze 7
Podobnie jak kolega Mirek planowałem na dziś coś grubszego. Lipiec rowerowo będzie marny, 3 soboty i dwie niedziele zabukowane rodzinnie-towarzysko. Nic, trzeba nadrabiać w tygodniu i liczyć, ze w jedyną wolną niedzielę 19/07 nie będzie padało :-) O niedzieli 5/07 zapominamy, 35 stopni w cieniu skutecznie odstrasza mnie od wiekopomnych wypraw...Dzisiaj umówiłem się z Krzyśkiem, który nie pojechał na szosowy maraton w Świdwinie. Proponowałem winnicę Turnau w Baniewicach, ale upał zweryfikował plany. Ruszamy do Puszczy i dalej do Mescherin, potem się zobaczy. Spotykamy się na krzyżówce w Kijewie, podążamy w stronę Drogi Górskiej przez okolice ogródków działkowych z marnym podjazdem piaszczysto-tłuczniowym bodaj ulicą Agnieszki. Drogę Górską już doskonale znam, za to potem do Binowa nie jedziemy asfaltem, tylko drogą leśną. Sportowiec Krzysiek ciśnie zdrowo, w terenie 31 km/h ? Od Binowa na Żelisławiec po bruku, ale w sumie po to się ma amortyzator. 4 km trzęsidupy daje w kość. W Gryfinie szukamy piwopoju, ale jest za wcześnie... Chmielowy napój dostajemy po znajomości w zamkniętej tawernie w Mescherin, dobrze spotkać rodaka ;-) Po drodze do Gartz niebezpieczna sytuacja, wychodzę na czołówkę z szoszonem jadąc gadulcowo koło Krzyśka. Moja wina, na szczęście udało się uniknąć zderzenia, a dzwon byłby konkretny. Kolejny postój na lodach w Gartz. Jak lody, to i jeszcze coś dla ochłody ;-)

Zestaw chłodząco-wzmacniający.
Zapraszam do jazdy szlakiem jakubowym do Hochenreinikendorf, potem Tantow i droga na Radekow - tam Krzysiek przebija oponę, pierwszy raz widzę mleczko w akcji - trzeba przyznać, że szybciutko załatało dziurę. Chcę ukręcić stówkę, więc jedziemy przez Nadrensee do Ladenthin, gdzie proszę o przerwę. Leżymy przez chwilę w cieniu kościelnego muru. Dalej przez Warnik i Bobolin na Stobno, naturalnie Mierzyn i Topolową w stronę osiedla Klonowica. Żyzna, przejazd przez Modrą i hala AA. Decyduję się odprowadzić Krzyśka do Różanki , wracam sobie do domu przez Wojska i Ostrawicką. Ufffff, dom, zimna kąpiel i zimne piwka...
Dzięki za wspólny wyjazd i dzieleni upalnego trudu, Krzysiek był dziś na większości trasy holownikiem, upał to nie moja bajka...
A Krzysiek od razu proponował odstawienie roweru i poczęstunek zimnym browarem. Trzeba było skorzystać ;-)
Zdjęć więcej nie ma, bo w końcu pojechaliśmy sportowo, a nie turystycznie.
Ale prawdziwy powód - dzisiaj stylówka nie pomogłaby w olśnieniu moich fanów, gęba czerwona jak dusza Putina, zapluty i zasmarkany.
Nie to, co profi-Krzysiek :-)
Po męczącej jeździe trzeba się wyluzować. Ma ktoś chatę do remontu ? No i takie koleżanki ?
Mapka trasy
- DST 50.05km
- Teren 10.00km
- Czas 02:34
- VAVG 19.50km/h
- VMAX 40.90km/h
- Podjazdy 270m
- Sprzęt Przecinak
- Aktywność Jazda na rowerze
Etap 65 - wykop#33, powrót przez lasy polickie
Piątek, 3 lipca 2015 · dodano: 03.07.2015 | Komentarze 2
Oj, bardzo upalny powrót po standardowym dojeździe do wykopu.... Z bardzo ważnych nowości - upał powoduje roznegliżowanie piękniejszej połowy Szczecina, trzeba uważać jadąc przez miasto. Dzisiaj zagapiłem się na dziunię - myślałem, że wyszła w koszulce nocnej, ale to chyba jednak sukienka. jako stary grzyb się po prostu nie znam.... Wczoraj była Bukowa, no to dzisiaj coś północnego. Wracam przez Świętojańską, w końcu gdzieś trzeba się wspiąć.Kontynuacja przez Pokoju i Podolską - do Nehringa, tam oby nie spotkać autobusu. Dalej w górę Policką i Ostoi-Zagórskiego. Myślałem o wycieczce nad Wodociągi, ale widok spacerujących rotweilera i wilka odstraszył mnie.Baton picie i do przodu. Trochę ślizgając się po Ostoi-Zagórskiego docieram do drogi na Podbórz. Zaczyna się najlepszy etap - w cieniu drzew. Powoli docieram przez flandryjskie bruki do drogi na Siedlice. To moja ulubiona droga zjazdowa....
Początek drogi na Siedlice
Przed Siedlicami odbijam w leśną drogę nr 3, chcę dotrzeć do Drogi Czarnego Warkocza. Tu wychodzi mój nawigacyjny geniusz, mimo asysty Dakoty wyjeżdżam z lasu na ... przystanku Trzeszczyn Las. Daj Piotrkowi 2 kulki, to jedną zgubi, a drugą zepsuje. Pozostaje cisnąć ścieżką do domu. Pilchowo, Głębokie, Hala AA, Litewska i jestem w domu....
Mapka z powrotu
- DST 59.52km
- Teren 5.00km
- Czas 02:51
- VAVG 20.88km/h
- VMAX 52.00km/h
- Podjazdy 280m
- Sprzęt Przecinak
- Aktywność Jazda na rowerze
Etap 64 - wykop # 32, powrót via Bukowa
Czwartek, 2 lipca 2015 · dodano: 02.07.2015 | Komentarze 8
Dziś zapowiadał się upalny dzień. Prognoza sprawdziła się w pełni. Powrót z pracy zamarzył mi się w cieniu drzew - szalona decyzja, wracam przez Puszczę Bukową. Niejaki Jarro bezczelnie kula się po moich terenach, no to ja wtargnę na jego terytorium. Ruszam w stronę Przestrzennej, sprawnie docieram do Mostu Cłowego.
Załadunek na barki górnopokładowe

Most Pionierów
Powoli przez Pomorską i Kijewo zmierzam w kierunku ul.Chłopskiej i Drogi Górskiej. Spodziewałem się niekończącego się podjazdu, tymczasem są nawet odcinki zjazdowe. Trzymałem siły na ostatnią ściankę, ale jej nie było ;-) Docieram do głazu Serce Puszczy, gdzie chcę zrobić przerwę na batonika.

Okazuje się jednak, ze to ja mogę być przepysznym batonikiem dla leśnych owadów, uciekam stamtąd po dwóch kęsach ze strony gzów. Przepiękna Puszcza, doskonałe zapachy i widoki. Nie mam geniuszu Tuni ani zdolności i wyczucia Jamesa77 , dlatego nie robiłem zdjęć imponujących wąwozów, zachowam je pod powiekami .... Super orzeźwiający zjazd do Podjuch - faktycznie jest super podjazdem, Ula ma rację, warto go podjechać. Wpadam na straszliwe kocie łby, przechodzące w znośny bruk. Docieram na główną drogę i zaraz odbijam w Poznańską/Krygiera. Mocno pracuję, żeby mieć to jak najszybciej za sobą. Próbuję szturmu na Nasypową, ale bez powodzenia. Potem lecę w stronę Warzymic , tam wyskakuje 29er w stroju Arbet-styropian. Dochodzę go i mijam, potem dospawał i dał zmianę, ja zmieniłem przed skrzyżowaniem i docisnąłem pod Przylep, kolega odpuścił. Potem przez Mierzyn, Topolową, Żyzną, halę AA i Litewską do domu. Można było w sumie pojechać przez Gryfino, ale pierwsze koty za płoty...
Mapka z powrótu