Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi leszczyk z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 25967.53 kilometrów w tym 2450.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2019

button stats bikestats.pl

2018

button stats bikestats.pl

2017

button stats bikestats.pl

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy leszczyk.bikestats.pl
  • DST 58.78km
  • Teren 8.00km
  • Czas 02:42
  • VAVG 21.77km/h
  • VMAX 36.50km/h
  • Podjazdy 173m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 113 - niemiecki wypadzik

Niedziela, 18 października 2015 · dodano: 18.10.2015 | Komentarze 9

W piątek wieczorem przy stole biesiadnym zadeklarowałem wyjazd rowerowy w niedzielę. Kolega dopilnował, żebym się wywiązał.
Koło 10:00 ruszyłem, żeby zgarnąć go z Mierzyna.


Canyon full na 1szym planie

Kolega Piotr sporo biega, zaliczył szczecińską 20kę, więc przy mojej beznadziejnej formie obawiałem się o dotrzymanie koła, na szczęście jechaliśmy bardzo podróżniczo, był czas na rozmowy i śmiech. Mało zna tereny niemieckiego przygranicza, więc chętnie pokazałem mu kawałek znanych mi tras. Najpierw do Warnika przez Stobno, tam mała kopaninka z kundelkiem i dalej na Ladenthin.
Zjazd autostradowymi płytami zawsze robi wrażenie na kimś, kto jest tam pierwszy raz. Potem przez Sonneneberg i Ramin do Schmagerow. Tam poprosiłem o postój w celu ekspoloracji przykościelnego cmentarza. Kościół wygląda na opuszczony, cmentarz też w kiepskim stanie, ale dwa herbowe pomniki uwieczniłem.


Kościół w Schmagerow  





Familia von Ramin miała zdaje się kilka niezłych miejscówek w okolicy.  Naturalną koleją rzeczy potoczyliśmy się w stronę Bismarck i dalej do Blankensee. Ruch minimalny, zatem przyjemność mimo jesiennej wilgotnej aury olbrzymia. Kolega jest lekarzem, zatem okazuje się, że tzw. enforfiny to nie do końca prawda. Przy wysiłku wydzielają się kanabinoidy , stad ten stan euforii i szczęścia, oraz uzależnienia od wysiłku fizycznego :-) O ileż prościej byłoby zatem zapalić skręta, niż doginać dziesiątki kilometrów na rowerze ;-) 
Przy takich i innych tematach podróż przez Dobrą i Głębokie minęła jak z piczy strzelił :-) Objechaliśmy jezioro i leśnymi duktami dotarliśmy do Arkonki i Syrenich Stawów. Kolega odprowadził mnie i udał się do domu. Ja zregenerowałem się ciepłą kąpielą, ciepłym kapuśniakiem własnej produkcji oraz ciepłym destylatem na śliwkach produkcji obcej, acz wybitnej. Potem udałem się na mecz siatkówki, kibicować kuzynce.

Muzycznie w stronę kanabinoidów :-)


 


  • DST 37.52km
  • Teren 17.00km
  • Czas 01:59
  • VAVG 18.92km/h
  • VMAX 44.50km/h
  • Podjazdy 228m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 112 - rundka po lasach

Wtorek, 13 października 2015 · dodano: 13.10.2015 | Komentarze 7

Remontowego urlopu dzień drugi - piec nie dojechał....
Dowiedziałem się o tym dopiero o 12:15, więc ogarnął mnie mały wqrw ...

Ubrałem się ciepło i ruszyłem przewietrzyć głowę w terenie. Miodowa, potem zjazd z Gubałówki w stronę Polany Harcerskiej.


Kiedyś się z tego kopnę w dół ;-)

Jazda średnia, łyse opony i nędzny tylny hamulec nie pozwalają na bardziej żwawe harce. Cieszę się pustą ścieżką wokół Głębokiego - spotykam tylko jedną rodzinę, ale o mało nie doszło do dzwona. jak można tak zatracić się w ganianiu z dzieciakiem, żeby nie zauważyć sapiącego, świecącego żółtą kurtką, dźwięczącego klockami po tarczy i skrzypiącego łańcuchem obiektu ? Potem asfalt do Wołczkowa i skręt w prawo w leśną drogę. Intencją było wyjechanie przy kościele w Pilchowie, ostatecznie trafiłem do mitycznej Żółtwi, o której myślałem, że to tylko punkt na mapie. Są tam zabudowania gospodarcze i pastwiska dla kóz, krów i koni. Do cywilizacji dotarłem w ... Bartoszewie :-) Jak ktoś chce błądzić po lesie, niech mnie weźmie za przewodnika :-) Potem jeszcze ulubionym szutrem do Leśna i powrót przez Pilchowo i Głębokie do domu.

PS - piec dojechał, od jutra jazda i to nie na rowerze ;-)
 


  • DST 40.73km
  • Teren 12.00km
  • Czas 01:56
  • VAVG 21.07km/h
  • VMAX 34.70km/h
  • Podjazdy 272m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 111 - pętelka przez Police

Poniedziałek, 12 października 2015 · dodano: 12.10.2015 | Komentarze 4

Tydzień urlopu remontowego - trzeba zmienić piec c/o.

Dzień 1szy - piec nie dojechał....

- Piekną pogoda, powiedziała małżonka.
- Prawda ? - ucieszyłem się. No to ja może ... 
- Piękna pogoda mówię, wykorzystaj ją na uprzątnięcie tarasu i ogrodu.

Cóż było robić, biedak ani pisnął. Ale po 15:00 udało się wyjechać, aby nacieszyć się ostatnimi promieniami słońca. Najpierw wizyta u sowy - ma się całkiem dobrze, tylko mój aparat nie jest w stanie dobrze jej zdjąć.


Znajdź sówkę ;-)

Potem Miodowa i holowanie sakwiarza, utrzymał się do sklepu za lasem. Na górce Andersena podniosłem wyplute płuca i pojechałem lasem w stronę Siedlic. Downhill jak zwykle bardzo przyjemny, potem jak zwykle nieprzyjemny przejazd przez Police i hyc na ścieżkę. 
Ruch na ścieżce niewielki. W Trzeszczynie dzikowy armagedon, boisko zryte do imentu. A trzeba było wysypać żołędzi.


Zaorały jak Lewandowski Wolfsburg ;-)

Całe pobocze ścieżki nosi ślady wizyt leśnych ryjów. Ja odbijam na Tanowo - tam spotyka mnie przeznaczenie w postaci dziewczynki na hipsterskiej holenderce z luźno ganiającym husky, który wbiegł jej pod koła akurat jak miałem ją wyprzedzić. Oczywiście odbija w moją stronę, ostre hamowanie, fikoł i gleba. Muszę zmienić hamulce, bo tylny jest do pupy a instynktowne hamowanie przodem kończy się frontflipem ;-)  Na szczęście jesienno-zimowe gleby mniej bolą, bo więcej ciuchów na grzbiecie. Dziewczynka i husky szybko umknęli. Pojechałem odetchnąć na moją ulubioną leśnostradę do Leśna Dolnego. Akurat było tam fantastyczne światło, rozpraszane przez drzewa. Taki efekt witrażowy, poezja. Może moi ulubieni malarze obrazów i momentów, czyli Tunia, Grzesiek lub Darek złapią takie witrażowe światło na zdjęciach, mi pozostaje je zapamiętać na jesienne słotne wieczory.

Potem rundla wokół Głebokiego ze spotkaniem z policyjnym konnym patrolem, który trzepał jakąś dresiarnię. Rycerze Białej Pały kazali mi obejść teren interwencji bokiem. 

Po powrocie ciepła kąpiel, Chopin i calvados. Życie potrafi być piękne.
 


  • DST 18.48km
  • Teren 4.00km
  • Czas 00:55
  • VAVG 20.16km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Podjazdy 57m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 110 - do wykopu#56, sowa żyje :-) !

Piątek, 9 października 2015 · dodano: 09.10.2015 | Komentarze 6

Dzisiaj miała być przynajmniej 30ka, ale z uwagi na ponad 30to minutowe przemówienie telefoniczne mego miłościwego belgijskiego pana i władcy pozostało mi czym prędzej pedałować do domu, bo na wieczór zaplanowana była wizyta w filharmonii. Powrót po śladzie jak koń, jakby to z właściwym jej wdziękiem określiła Ula. Pomknąłem tylko na Międzyparkową, żeby sprawdzić, czy zgodnie z raportem Janusza sowa faktycznie wróciła na swoje terytorium po wiosennej tragedii, kiedy to jej drzewo zostało zwalone przez wiatr. Niełatwo wypatrzeć ten kłębek szarych piór, ale jak się wie, czego szukać - jest ! Mój aparat nie wyłapałby jej, może bliżej zimy, jak spadną liście.
Dzisiejszy dystans kwalifikuje się do kategorii #żal.pl albo #rozpacz.com


Szwajcarski emeritengang w rejsie ... 


  • DST 32.42km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:41
  • VAVG 19.26km/h
  • VMAX 32.70km/h
  • Podjazdy 155m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap - 109 , do wykopu#55, powrót dookoła Głębokiego

Środa, 7 października 2015 · dodano: 07.10.2015 | Komentarze 4

Dzisiaj zaplanowany wyjazd do pracy - bo trzeba łapać każdą chwilę. Jazda pod znakiem wiatru, był dość mocny i momentami uciążliwy. Powrót przez miasto i potem przez park, przyjemności jazdy poszukałem przy jeziorze Głębokim. Objechałem terenowo, co było lepszym pomysłem niż pchanie się o tej porze na asfalt z Wołczkowa. Mamy jesień , nie da się ukryć.

Przepraszam za lakoniczny wpis, ale co tu pisarsko wycisnąć z wiele razy objechanej trasy. Aparatu nie wziąłem, to i foty brak. Chciałbym w tym tygodniu jeszcze dwa razy pokręcić, zobaczymy co z tego wyjdzie, bo czasowo znowu jest "gęsto".




  • DST 31.36km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:23
  • VAVG 22.67km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Podjazdy 164m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 108 - po czarny bez

Wtorek, 6 października 2015 · dodano: 06.10.2015 | Komentarze 7

Zgroza, nędza, ociężałość - niezdrowe 5 weekendów załatwiło mnie na cacy.
Tylko chęć przygotowania zdrowotnej nalewki pozwoliła mi się zmobilizować. O mnie zatem tyle.
Ale mamy dziś małą rocznicę, dla mnie bardzo ważną. 

"Żołnierze!
Z dalekiego Polesia, znad Narwi, z jednostek, które oparły sie w Kowlu demoralizacji - zebrałem Was pod swoją komendę, by walczyć do końca.
Chciałem iść najpierw na południe - gdy to się stało niemożliwe - nieść pomoc Warszawie.
Warszawa padła, nim doszliśmy. Mimo to nie straciliśmy nadziei i walczyliśmy dalej, najpierw z bolszewikami, następnie w 5-dniowej bitwie pod Serokomlą z Niemcami.
Wykazaliście hart i odwagę w czasie zwątpień i dochowaliście wierności Ojczyźnie do końca.
Dziś jesteśmy otoczeni, a amunicja i żywność są na wyczerpaniu. Dalsza walka nie rokuje nadziei, a tylko rozleje krew żołnierską, która jeszcze przydać się może.
Przywilejem dowódcy jest brać odpowiedzialność na siebie. Dziś biorę ją w tej najcięższej chwili - każąc zaprzestać dalszej bezcelowej walki, by nie przelewać krwi żołnierskiej nadaremnie. Dziękuję Wam za Wasze męstwo i Waszą Karność, wiem, że staniecie, gdy będziecie potrzebni.
Jeszcze Polska nie zginęła. I nie zginie."

Tego rozkazu gen.Kleeberga miał honor wysłuchać mój ś.p. Dziadek, żołnierz 184 pułku piechoty, pod Wolą Gułowską. Pokonany, ale nie pobity. Gloria victis...


  • DST 42.50km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:53
  • VAVG 22.57km/h
  • VMAX 35.40km/h
  • Podjazdy 193m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 107 - wieczorny maratonik przez Dobrą

Wtorek, 29 września 2015 · dodano: 29.09.2015 | Komentarze 5

Nadszedł czas facetów w rajtuzach. Jest już rześko wieczorową porą. Nędzny wrzesień - mam na karku rewizora z centrali, nie ma jak jeździć na rowerze do roboty. Dziś zmobilizowałem się - bo w Szczecinie jest Ultra-ślonski kolorz . Przy jego wyczynach nie wypada narzekać na chłód i wiatr. Trzeba kręcić. W bonusie małżonka szła do fryzjera, czyli można wrócić w świetle lampki bez narzekań i pretensji :-). Ruszyliśmy w sprawdzonym składzie : Ja, Przecinak, Majka i chujowa droga. Kierunek wybrałem dzięki nieocenionemu Januszowi, który odkrył nową drogę od Skarbimierzyc. Droga prosta jak strzelił, potem w dół do Redlicy i przez pola koło oczyszczalni na Dobrą. Wśród kierowców ZPL, przeżuwając soczyste kurwymacie  dotarłem do centralnego rondka owej metropolii i odbiłem na Grzepnicę/Bartoszewo. Po Bartoszewie przyszedł czas na wizytę ma leśnostradzie Czarnego Warkocza, gdzie usiłował zaprzyjaźnić się ze mną wolno biegający wyżeł. Na szczęście zarówno on jak i ja powstrzymaliśmy się od bezpośredniego kontaktu. Od Pilchowa rozpoczęliśmy klasyczny nightride, zdecydowałem się eksplorować brzeg Jez.Głębokie. Ścieżka znana, ale po ciemku pełna nowych bodźców , oraz zakochanych par i biegaczy. Docieram do drogi czołgowej - na poligon przedziera się pojedynczy Rosomak, pozdrawiam żołnierzy. Dalej przez las, Wojska, hala AA, Litewska i dom. 

Dziś zdjęcia z knajpy w Antwerpii, gdzie spędziłem weekend. Wygląda na to, że przed uchodźcami schroniły się tam figury różnych świętych. Chyba im tam dobrze, jest ciepło, no i browara można obskoczyć.

Gdyby co, to mogę ich zaprosić do mnie. Miewam całkiem niezły bimberek, a i siekiera do obrony przed agresywnym islamistą się znajdzie ;-)




Het Elfde Gebod

Muzycznie zachęcam do przypomnienia sobie trashowych poznańczyków z ansamblu "Wolf Spider". Wydali albowiem nowy materiał i ruszają w trasę. Klasyczna "Zemsta mściciela" w wersji mandaryńskiej. Komu się spodoba, niech wygógla sobie orginalny klip z 1987, stroje z epoki po prostu bezcenne :-)


Mapka dla ciekawych
 


  • DST 47.91km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:06
  • VAVG 22.81km/h
  • VMAX 43.60km/h
  • Podjazdy 179m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap106 - do wykopu#54, powrót przez Police

Wtorek, 22 września 2015 · dodano: 22.09.2015 | Komentarze 5

W tym nędznym wrześniu każdy km się liczy, więc ruszyłem dzisiaj do pracy. Znowu owionął mnie słodki zapach czekolady z Gryfa, dobry start dnia. Po pracy zdecydowałem się na powrót przez Police, dawno już tak nie jechałem. Oczywiście słaby punkt to ciężarówki, ale co zrobisz - nic nie zrobisz ;-) Od Wyspy Gryfia spinałem pośladki, żeby wyprzedzić wychodzący w morze z nab.Przemysłowego statek "Fehn Mariner". Jak widać, udało się ;-)


"Fehn Mariner" na wysokości Fosfanu

Tnę dalej, mijam bezboleśnie nieprzyjemne miejsca, tj. sklep z alko przy ulicy Nad Odrą oraz dwa sklepy z alko przed przejazdem na Skolwinie. Zdarzają się tam czasem spore grupy zombie, nigdy nie wiadomo, czy nie wpadnie im do głowy jakiś chytry plan ... Dzisiaj większym zagrożeniem były auta ZPL wyjeżdżające z posesji. W Mścięcinie na mostku na Łarpii przerwa na batona. Miałem nie robić fotki, bo nic się nie zmieniło od ostatniej bytności, ale objawił się strażnik mostu.


Płać myto, człowiek !

Zamieniliśmy parę słów, na pytanie "Kocie, ojcaś ty miał ? " odpowiedział twierdząco całkiem przytomnie. Baton zbożowy nie wzbudził zainteresowania strażnika, ruszyłem więc dalej. Wkrótce wpadłem na ścieżkę rowerową i machając biegaczom i rowerzystom dotarłem do Tanowa. Niebo przybrało stalowo-szara barwę, więc z duszą na ramieniu, wmordęwindem i "Rise against" w słuchawkach kręciłem w stronę domu. Wyniki sportowe były skazane na niepowodzenie z powodu wiatru. Ale obiecałem sobie, że jak przy Litewskiej pojawi się w słuchawkach "Satelite", to szarpnę. Słowo nie dym, , pocisnąłem, ze zwyczajowym negatywnym rezultatem. Ale przecież chodzi o to, by gonić króliczka , nieprawdaż ?
  


  • DST 55.61km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:15
  • VAVG 24.72km/h
  • VMAX 43.70km/h
  • Podjazdy 198m
  • Sprzęt Pieron alias Puszczalska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 105 - pętla przez Loecknitz

Niedziela, 20 września 2015 · dodano: 20.09.2015 | Komentarze 10

Słoneczną pogodę rowerową straciłem - w rocznicę śluby nie miałem odwagi sugerować oddalenia się na jednośladzie ;-)  Dwudniowe świętowanie było wyczerpujące, zdecydowanie potrzebowałem dzisiaj poczuć wiatr we włosach pod pachami. Przyszykowałem Puszczalska i wyruszyliśmy na pętlę ca 50 km, żeby zdążyć przed spodziewanym południowym deszczem. Najpierw zaprezentowałem się na nowym rumaku teściowi , potem przez Topolową , Stobno i Dołuję kręciłem w stronę Lubieszyna. Zgodnie z prognozą było pod wiatr , nie walczyłem zbytnio z okolicznościami przyrody, przyzwyczajałem się do silnych podmuchów na skos na lekkim koniu. Przy granicy zmieniałem baterie w garniaku i obserwowałem oddalających się 3 polskich bikerów. Powoli budziła się chęć rywalizacji. Dostrzegłem ich przy wyjeździe z Bismarck. Dolny chwyt i pościgowa :-) Doszedłem ich jeszcze przed skrętem na Ploewen - i w tym momencie jedyny w kasku złapał nieszczęśliwie pobocze i konkretnie wywalił się przede mną. Udało mi się zahamować i szybko upewniliśmy się, czy z nieszczęśnikiem wszystko w porządku. Odstawiłem jego rower, sprawdziliśmy odruchy, ruszał palcami i nadgarstkiem - pogadaliśmy chwilę i ruszyłem dalej. Dotarłem do Loecknitz , gdzie spędziłem batonikową chwilkę w towarzystwie Żelaznego i Kota.


Hej, Żelazny, odczep się od Puszczalskiej :-) 

Po wyczerpującym weekendzie rocznicowym zasłużyłem na skok w Boock. Tam po zawrotce na Blankensee poczułem wiatr w dupsko i zaczęła się jazda z przebłyskami 4ki z przodu. Przed samym Blankensee na górce odnotowano silną grupę kani - kto ze znajomych odwiedzi je pierwszy, ten lepszy :-)


Kanie - Niemcy się ich boją :-) 

Potem już oglądam się na sinoczarne chmury i cisnę do domu przez Buk i Dobrą. Zwyczajowo najgorszy odcinek to Dobra - Głębokie, ale co zrobisz, nic nie zrobisz. Zmierzyłem się ze sprintem na Litewskiej, wyrównując wynik - obsesyjnie staram się tam poprawić. Walka trwa !

Ucieczka przed deszczem w akompaniamencie "Ucieczki z NY" Carpentera...




  • DST 20.65km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:04
  • VAVG 19.36km/h
  • VMAX 40.10km/h
  • Podjazdy 63m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 104 - do wykopu#53 z szybkim powrotem

Piątek, 18 września 2015 · dodano: 20.09.2015 | Komentarze 2

Dzisiaj do pracy czysto komunikacyjnie, w celu uniknięcia korków. Owszem, trochę do tego przyczyniło się niespodziewane spotkanie z kolegą A. na kortach turnieju Pekao Open 2015. W sumie takie spotkania, spontaniczne i pełne radości sa najlepsze ;-) Kolegę Michała uspokajam : A. w moim przypadku to znajomy rodzaju męskiego (bez chorych skojarzeń proszę), zupełnie przypadkowa zbieżność skrótów :-) Dobrze było zatem w piątkowy poranek przewietrzyć czuprynę. Szczecin pachniał czekoladą - to najlepszy z porannych akcentów dojazdowych. W drodze powrotnej mała dewiacja - bez wjazdu na Grodzką od tyłu, ale warto przywitać "Fryderyka Chopina" w porcie macierzystym.


Fryderyk Chopin na Starówce

Szybko przez miasto do domu i znowu na korty.