Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi leszczyk z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 25967.53 kilometrów w tym 2450.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2019

button stats bikestats.pl

2018

button stats bikestats.pl

2017

button stats bikestats.pl

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy leszczyk.bikestats.pl
  • DST 25.26km
  • Teren 4.00km
  • Czas 01:20
  • VAVG 18.95km/h
  • VMAX 37.50km/h
  • Podjazdy 104m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 19 - do wykopu #5, powrót przez Arkonkę

Środa, 23 marca 2016 · dodano: 23.03.2016 | Komentarze 3

Dzisiaj do wykopu jazda w celu użytkowym - aby w końcu przełamać granicę 1000 km w tym roku. Brakuje 20 km, czasu też nie ma na kombinacje, bo muszę iść na mecz siatkarek Chemika...

Szychta mija jak z piczy strzelił ...

Po pracy przez miasto w stronę domu, wiszące nad głową ołowiane chmury nie zachęcają do szukania wrażeń. Na Jasnych Błoniach już chylą się ku ziemi krokusy, dziś dodatkowo zbite deszczem .... Ostatnia sobota byłą najlepsza do ich podziwiania.


Krokusowe ostatki 

Brakujące do szczęścia kilometry dokręcam jadąc wokół Arkonki i kręcąc się po flamandzkich brukach mojej dzielnicy.

A Chemiczki oczywiście wygrały z Rzeszowem 3:0 i jadą do Kalisza na finał PP

Muzycznie dedykacja dla starszejpani , pierwszy hit Killing Joke, miłe memu uchu brzmienie lat 80tych, no i te fryzury  :-)


  • DST 10.53km
  • Czas 00:59
  • VAVG 5:36km/h
  • Aktywność Bieganie

Świński trucht #15 - rzeź w Brukseli

Wtorek, 22 marca 2016 · dodano: 22.03.2016 | Komentarze 4

Co tu pisać w taki dzień ? Tchórzliwa Europa zbiera owoce swojej chorej polityki, od kolonializmu do nowoczesnego niewolnictwa pod pozorem umiłowania wszystkich. U władz unijnych niemiecki niedouczony prostak i belgijski miłośnik demokracji, który pozwolił złu urosnąć na jego własnym podwórku. Kolejny zmierzch bogów... Teoretycznie Europa powinna być cywilizacyjną siłą wzbudzającą respekt, a klepie nas każdy, kto ma tylko odrobinę zuchwałości, żeby to zrobić...

Trzeba biegać, trenować - forma może się nam przydać.
 


  • DST 10.34km
  • Czas 01:01
  • VAVG 5:53km/h
  • Aktywność Bieganie

Świński trucht #14

Niedziela, 20 marca 2016 · dodano: 20.03.2016 | Komentarze 4

Po wczorajszej setce dziś planowany był rozjazd , dla odmiany w szosowym towarzystwie, bo kolega właśnie odebrał nowy rower, a i Arek powrócił z dalekiej Hiszpanii. Ale rano była mżawka i akcję odwołaliśmy. Siup pod kołdrę, jeszcze jedna kawka, lektura zaległej prasy... 

Po obiedzie rzut oka na stravę,a tu sąsiad dzielnie biega z sukcesami w City Run, wielu kolegów na mokro pośmigało - no trochę wstyd.
To niedziela Męki Pańskiej, więc i ja się umęczyłem świńskim truchtem, a za lenistwo i ogólną niechcicę ukarałem się pierwszym w życiu biegiem 10km ... 

Nawet zabrałem sąsiadowi KOMa na segmenciku Jakuba Wujka, a co, niech powalczy.
Jak go znam, to już jutro KOM będzie jego , ale dziś ja dzierżę tam palmę (bo to Palmowa Niedziela) pierwszeństwa.

I am the king of my own land.... Muzyka otwierająca serial "Wersal", od której nie mogę się uwolnić...


 


  • DST 106.91km
  • Czas 04:28
  • VAVG 23.94km/h
  • VMAX 40.60km/h
  • Podjazdy 367m
  • Sprzęt Pieron alias Puszczalska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 18 - do Podgrodzia (1sza seta na szosie)

Sobota, 19 marca 2016 · dodano: 19.03.2016 | Komentarze 9

Dzisiaj pierwszy raz setka na szosie, test pupy przed Scheldeprijs. Zaplanowałem sobie przejazd przez Nowe Warpno, ale wylądowałem w nieznanym mi wcześniej Podgrodziu.  Każda wyprawa musi mieć początek - moja rozpoczęła się na Głębokim i dalej w Dobrej/Buku. W okolicach Pampow w końcu i ja załapałem się na fotkę żurawi.
 

Żurawie koło Pampow

Dalej spokojny przejazd przez ścieżkę rowerową i odbicie do naszej granicy. Na strzelnicy w Dobieszczynie kanonada, ale nie sprawdzałem, do czego walili. Dotarłem do Podgrodzia, pojechałem do końca deptaku do małej plaży. Warto tam wrócić na grubym kole.


Plaża w Podgrodziu


Podgrodzie center - strefa bufetu

W sumie, wyobraziłem sobie, że mógłbym tam zamieszkać. Potrzebowałbym tylko zbudować tam galerię handlową, albo się rozwieść.
Analiza tego zjawiska była zbyt trudna , ruszyłem w dalsza drogę....


Kaplica przy wyjeździe z Nowego Warpna

Tym razem celem był legendarny bruk w Brzóskach, aby poćwiczyć przed brukowymi fragmentami Scheldeprijs. No nie powiem, komfortowo na oponie 25" nie było.... Kolejne etapy to Trzebież i ucieczka przed autami w Jasienicy na nędzny asfalt Tatynia - Tanowo. Lepszy nędzny asfalt, niż kaskaderzy ZPL. Tam tempo zaczęło spadać, ale specjalnie się tym nie przejąłem. Nie musiałem dokręcać do setki, prosto do domu przez Pilchowo i Głębokie.

Św. Józef pobłogosławił dziś pogodą, genialny błękit nieba, słońce, radość....

Muzycznie najpierw Dead Can Dance, potem Depeche Mode. Enjoy the silence - to właśnie to o co chodzi, samotna jazda, dobra muzyka, nie trzeba z nikim ględzić, nie trzeba myśleć o medialnej toksycznej papce.... Han Solo lubi solo ....
 


  • DST 8.86km
  • Czas 00:54
  • VAVG 6:05km/h
  • Aktywność Bieganie

Świński trucht #13

Czwartek, 17 marca 2016 · dodano: 17.03.2016 | Komentarze 1

Po wizycie w kilku galeriach i sklepach udało mi się wyrwać na godzinkę wieczornego biegania. Bonusem było spotkanie koziołka i sarny w lasku koło schroniska dla psów. Mimo późnej pory sporo biegaczy. 

Dzięki wizycie w Tesco dzień Św.Patryka uczciłem butelką stouta "Oberschlessien" z browaru Kraftwerk.

No to coś irlandzkiego :-)


  • DST 32.48km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 18.56km/h
  • VMAX 41.10km/h
  • Podjazdy 201m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 17 - do wykopu#4 , powrót przez Gubałówkę

Środa, 16 marca 2016 · dodano: 16.03.2016 | Komentarze 8

Dzisiaj słońce nie pozwoliło na jazdę autem do pracy, mimo tego, że wieczorem czekała mnie wyprawa do filharmonii. W końcu przydały się okulary słoneczne, czekolada z Gryfu pachniała jeszcze piękniej niż zwykle ...

Szychta minęła jak z piczy strzelił....

Powrót w miarę szybki, żeby się nie zmasakrować przed koncertem. Kierunek Jasne Błonia i pierwsza sesja z krokusami....


Pierwszy wysyp krokusów


Autoportret z krokusami

Potem przez park, odbicie do Arkońskiej, kółko naokoło Arkonki - jest tam segmencik "Arkońska Strzała", na którym zechcę sobie poprawić czas, ale na pewno nie po południu... Ława mam z bachorowozami zablokowała przejazd, psy na długich smyczach dopełniły obraz.... Przez las do Miodowej, wspinaczka terenem do Osowa i dalej ulicą do Gubałówki, ruch aut po prostu masakryczny.... 
Powrót lasem do Głębokiego i prosto do domu utartą ścieżką...

Wieczorem koncert kameralny zespołu "Peregrina" , francuskie średniowieczne pieśni wielkopostne , ciekawa podróż w przeszłość.
Na bis "Gaude Mater Poloniae", to na wypadek, gdyby ktoś miał wątpliwość, czy jesteśmy narodem europejskim. 

Dla ciekawych mapka z powrotu.


  • DST 43.54km
  • Teren 8.00km
  • Czas 02:18
  • VAVG 18.93km/h
  • VMAX 46.30km/h
  • Podjazdy 311m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 16 - do wykopu #3, powrót przez Miodową

Wtorek, 15 marca 2016 · dodano: 15.03.2016 | Komentarze 1

Wyjazd do pracy, miało być słonecznie, ale nie żałowałem, że zapomniałem okularów słonecznych. Zimno, wietrznie ...

Szychta minęła jak z piczy strzelił.

Wracam z zamiarem pougniatania kilku stromych ulic, zaczynam od Świętojańskiej, potem Strzałowską do Zielnej, uffff, boli... Potem w dół i w stronę Robotniczej, wspinam się dalej Hożą , odjeżdżam pocieszyć oko widokami z Małych Błoni - szkoda, że niebo dzisiaj było ołowiane... Unikając aut jadę na Podbórz boczkiem, zjeżdżam puściuteńkim lasem z Gubałówki do Miodowej - co sprawiło mi autentyczną radość, lubię las. Nie ma lipy, Miodowa musi być podjechana, co niniejszym czynię.

W zbożnym dziele treningowym wspomagali dzisiaj panowie z Rise Against, poniżej mój niezmiennie ulubiony ich kawalek...
You won't know your worth, son, untill you'll take a hit, zwłaszcza od Zielnej ;-)
 


  • DST 8.51km
  • Czas 00:55
  • VAVG 6:27km/h
  • Aktywność Bieganie

Świnski trucht #12

Poniedziałek, 14 marca 2016 · dodano: 14.03.2016 | Komentarze 6

Oszukano mnie - "nie jedź dzisiaj do pracy rowerem, są ważne sprawy do załatwienia". Tia, firanki oraz odkurzanie całej chałupy ...
Wyrobiłem się na tyle dobrze, że pobiegałem godzinkę, bo o rowerze po ciemku oczywiście nie ma mowy ...

Dziś w słuchawkach Rammstein, mir ist kalt, so kalt ... Trzeba trenować, żeby tak nie wyglądać :-)





  • DST 86.16km
  • Czas 03:55
  • VAVG 22.00km/h
  • VMAX 63.70km/h
  • Podjazdy 959m
  • Sprzęt Pieron alias Puszczalska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 15 - pomoc dla uchodźców, czyli po czynach, nie po słowach ...

Niedziela, 13 marca 2016 · dodano: 13.03.2016 | Komentarze 12

O dzisiejszej jeździe w sumie nie ma co za dużo pisać. Cel był jeden - rozpocząć sezon na szosie, do której zamontowano pedały SPD. Trochę strachu, czy nie dojdzie do upadku przy wpiętych butach, ale poszło całkiem instynktownie. Można było na Pieronie machnąć banalną setkę, ale postanowiłem trochę poćwiczyć nogę na podjazdach - bliżej domu, na wypadek jakiś trzasków z nowymi pedałami.
8 x razy Miodowa do Andersena, potem przeskok na Leśno i tam 4 x od zakrętu od Siedlic. Spotykam Krzyśka, ale mnie nie poznaje, pewnie wyglądałem mega profi :-)  Podczas podjazdów w Leśnie wychodzi słońce, korzystam z okazji i jadę odwrócona pętlę sławoszewską do domu. Na szosie towarzyszy mi żółwik Niezłomny, bo żona nie lubi, jak jeżdżę sam ...


Anioł stróż szosówki - Niezłomny :-)


Słońce zachęca do przyjęcia izotonika w gospodzie Zjawa w Sławoszewie


Trzeba stwierdzić, że jazda na szosie to inna bajka niż bujanie się na Przecinaku. Nie boję się już spd , będziemy się z Puszczalską zgrywać na dłuższych dystansach, na góralu zostawiam klasyczne pedały.

Wracamy do tematu wpisu. Rok temu udałem się do Schwedt na rowerze, aby dać nowy dom Fryderykowi i Felicji.


Fryderyk i Felicja  - niemieccy uchodźcy

W obliczu islamskiej inwazji prosili, błągali, żebym zabrał ich do katolickiego kraju, gdzie mogliby w spokoju obejść Święta Wielkanocne. Udałem się po nich na rowerze, zaliczając po drodze najcięższą glebę ze złamaniem żebra. Nie poddałem się bólowi i rozpaczy, podałem tym niemieckim hazokom pomocną dłoń i przyjąłem ich pod swój dach. Dziś czasem żałuję, bo pruski Fryderyk dogadał się z moją super zorganizowaną małżonką i rozlicza mnie z wykonania zadań swoim niemieckim chronometrem. 

W sobotę znowu byłem w Schwedt - tym razem moją uwagę przykuli uchodźcy, którzy nie kryli, że trafili do Niemiec w poszukiwaniu lepszego życia. Po prostu chcą się opierdalać i  brać za to socjal. Pomyślałem sobie - w sumie, czy to coś złego ? Sam bym tak chciał.
Jestem leniwy - zagwarantowałem im minimum egzystancji, w zamian za wspomożenie mnie w opierdalaniu się. Poznajcie zatem Alego i Samirę....

  
Ali i Samira

Na szczęście nie są ortodoksyjnymi muzułmanami, jest zatem szansa na integrację przy marchewce i whiskaczu.

Już taki jestem, trochę szalony, wolę robić, niż gadać. Przyjąłem 4 uchodźców, Polska musi jeszcze przyjąć 10 996-ciu , w sumie lepiej sobie samemu wybrać ....

Mapka dla ciekawychI muzyczna dedykacja dla niemiłych uchodźców

 



  • DST 42.64km
  • Teren 8.00km
  • Czas 02:15
  • VAVG 18.95km/h
  • VMAX 46.40km/h
  • Podjazdy 305m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 14 - do wykopu #2, powrót przez miasto i Leśno

Czwartek, 10 marca 2016 · dodano: 10.03.2016 | Komentarze 8

Kolejny dojazd do pracy, dziś bez słońca, ale cieplej. Czekolada dalej pięknie pachnie :-) 

Szychta minęła jak z piczy strzelił.

Droga powrotna pod znakiem deszczowych chmur, zmieniłem orginalny plan jazdy przez Stołczyn na kierunek dom przez miasto, żeby bliżej celu określić, czy uda się coś dokręcić. Zbieram pionometry na najmniejszych nawet podjazdach, funduję sobie m.innymi flandryjski brukowy podjazd Kuśnierską od Panieńskiej. Przy Różance oceniam, że powinienem zdążyć przed potencjalnym deszczem coś dokręcić - ruszam Wszystkich Świętych w stronę Duńskiej w okolicach Wapiennej sprawdzam mały park. Nos mnie nie zawiódł, to były cmentarz, zostało lapidarium i rozbity denkmal.


Resztki denkmala z Warszewa

Potem jadę na Podbórz i siup, downhillem na Siedlice. Od dębów Bogusława istna rzeź buków, wycinka na wielką skalę. Nie podoba mi się to. Podjazd do Leśna i żwawy powrót do domu przez Pilchowo.

Dla ciekawych mapka z powrotu.
Po ucieczce z miejskiego ruchu na Podbórzu pora na muzykę. Zawsze jak jadę do Siedlic, czuję euforię, nadludzką moc :-)
I feel so fucking supernatural :-) Dlatego Daughtry, genialny głos i moja ulubiona solówka.