Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi leszczyk z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 25967.53 kilometrów w tym 2450.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2019

button stats bikestats.pl

2018

button stats bikestats.pl

2017

button stats bikestats.pl

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy leszczyk.bikestats.pl
  • DST 4.85km
  • Czas 00:45
  • VAVG 9:16km/h
  • Aktywność Chodzenie

Chodzing na chomiku #22

Środa, 9 marca 2016 · dodano: 09.03.2016 | Komentarze 0

W ramach duathlonu bieżnia - ale tylko 45 min, bo coś zaczęło szarpać pasem, pora na serwis....
Wikingowie dotarli pod mury Paryża.

Wszystko sprzysięga się przeciw mnie - ale nie odpuszczę, hail Ragnar :-)


  • DST 40.35km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 19.37km/h
  • VMAX 49.70km/h
  • Podjazdy 294m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 13 - do wykopu#1 , powrót przez Hożą

Środa, 9 marca 2016 · dodano: 09.03.2016 | Komentarze 5

Wreszcie ! Pierwsza w tym roku jazda do pracy na rowerze :-) ! Co tam poranny chłód - śpiew ptaków w parku, słońce, no i zapach czekolady z Gryfa, bardzo mi tego brakowało.... No i oczywiście randka z Betką, była pięknie umalowana, a ja ofiarowałem jej kolejną czapeczkę.


Au revoir, mon cher :-)

Szychta minęła jak z piczy strzelił.

Powrót zaplanowałem przez północne ulice, bo trzeba zacząć trenować nogę na podjazdach. Mistrzowie trenują w Calpe, ja jadę na lokalne bieda-Sralpe :-) Dziś wybór padł na trójpak Strzałowska/Świętojańska/Zielna. No i przykra niespodzianka... Nie, nie moja słaba forma, bo na to byłem przygotowany. Bieda-Sralpe nie nadaje się do treningów ! Strzałowska i Świętojańska miejscami rozkopane na szerokość pasa podjazdowego ! Zdrada ! Gdzie ja się biedaczyna podzieję ? Moja popracowa podjazdowa miejscówka nie nadaje się do użytku ... Przypadek ? Nie sądzę ....
Podjechałem to sobie, ale bez przyjemności z uwagi na auta... Można ewentualnie katować pętle na samej Zielnej, ale na obecną formę tam jest za stromo... Powrót przez Hożą, objazd nowego osiedla na Małych Błoniach z ładnym zachodem słońca i pędzikiem przez Podbórz do domu, aby zdążyć przed zmrokiem.

Dla ciekawych mapka z powrotu.Wspinaczka wspomagana muzycznie przez Creed, w końcu post, idealny moment na chrześcijańskiego rocka....





  • DST 6.85km
  • Czas 01:05
  • VAVG 9:29km/h
  • Aktywność Chodzenie

Chodzing na chomiku #21

Poniedziałek, 7 marca 2016 · dodano: 07.03.2016 | Komentarze 2

Dalsza praca nad wycieniowaniem sylwetki, w towarzystwie Wikingów, sezon 3ci leci...
Oni miewali spore wydatki energetyczne, trzymali formę.

Ta "praca" to stwierdzenie na wyrost, ot szybki spacer....

Muzycznie coś a propos pory wpisu....



  • DST 7.45km
  • Czas 01:10
  • VAVG 9:23km/h
  • Aktywność Chodzenie

Chodzing na chomiku #20

Niedziela, 6 marca 2016 · dodano: 06.03.2016 | Komentarze 0

Dziś miałem nadzieję na rozjazd po setce na szosówce, ale ten zimny deszcz mnie zniechęcił - to dopiero początek sezonu, jeszcze będzie okazja, szkoda zdrowia....

Na niedzielne śniadanie przyrządziłem naleśniki z białym serem, więc ten nadmiar kalorii rozchodziłem na bieżni.
W towarzystwie Ragnara Lodbroka i jego wikingów.
Im raczej deszcz nie przeszkadzał.

Wersja pana posła podoba mi się.





  • DST 107.24km
  • Teren 8.00km
  • Czas 05:12
  • VAVG 20.62km/h
  • VMAX 39.40km/h
  • Podjazdy 471m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 12 - dookoła jeziora Wełtyń (2 seta)

Sobota, 5 marca 2016 · dodano: 05.03.2016 | Komentarze 10

Piątkowa piekna pogoda oglądana przez okno w pracy... Sobota - silny wiatr, wschód/południowy wschód. Ale trzeba potrenować, w kwietniu znowy przejazd firmowy trasą Scheldeprijs,a tam lubi wiać. Ze względu na psychikę na tym etapie budowania formy decyduję się na jazdę z wiatrem w drugim etapie wycieczki. Czyli jedziemy na wschód :-) Na twarz krem zimowy na wiatr, na pupę maść na "polskie" asfalty - czy nie pomyliłem ? Chyba nie - zatem w drogę. Wyjazd parę minut po 08:00, bo 10:15 jestem umówiony z kolegą z pracy w Gardnie. Do Rosówka przez Europejską , Przecław i Kołbaskowo - wiatr równo tyra. W Rosówku telefon do kolegi - spotkanie między Gardnem a Wełtyniem umówione. Pedałuję przez Neurochlitz i Staffelde do Gryfina.


Panorama Gryfina

Teraz chwila wspinaczki wyjazdowej z Gryfina drogą 120, docieram do Wełtynia i tam spotykam kolegę, mieszka na Prawobrzeżu, będzie przewodnikiem.


Kościół w Wełtyniu

Mam w planie setkę, jedziemy dookoła jeziora Wełtyń, czyli do Gardna zamiast po 3 km dojedziemy po 18 km :-) Niby nizina, ale trafiają się hopki, przy wmordęwindzie lub mocnym bocznym jedzie się tak sobie. Wiatr potęguje odczucie zimna, nie zatrzymujemy się na fotki - powrócę tam, gdy zrobi się cieplej. Urocze stare kościółki , chciałoby się je obejrzeć dokładniej, a tu każą cisnąć. Trasa wiedzie przez Wirów / Chwarstnicę / przez S3 w Sobieradzu / powrót przez S3 za Drzeninem i Gardno. Na węźle Gryfino boczny wiatr ma siłę obalającą w podmuchach. W Żelisławcu w sklepiku wciągam rogala, batona i tankuję małą puszkę słodkiej smoły. Byle do zwrotu z wiatrem .... Mijamy Kartno, Glinną i w końcu , po 68 km mordęgi zwrot na Dobropole Gryfińskie. Podjazd bez wiatru to po prostu ulga :-) Stamtąd bardzo przyjemny asfalt do Kołowa. Dalej zjechaliśmy nową Drogą Bieszczadzką i udaliśmy się do Kijewa. Stamtąd kolega poprowadził przez zatłoczone parkingi centrów handlowych do ścieżki rowerowej do mostu Cłowego i dalej, do Baltony, gdzie się pożegnaliśmy. Przez most Długi ruszyłem standardową drogą dojazdową do domu - nie pozwolono mi kupić bajgli na obiad.... Podobno mamy je zjeść na miejscu. Kiedyś .....

Dałem radę , potencjał turystyczno-krajoznawczy terenów prawobrzeżnych jest spory, mimo kierowców ZGR ...
Pamiętacie Piotra Lato z "Big Brother" ?
Całkiem niezły kawałek....



  • DST 7.40km
  • Czas 01:10
  • VAVG 9:27km/h
  • Aktywność Chodzenie

Chodzing na chomiku #19

Czwartek, 3 marca 2016 · dodano: 03.03.2016 | Komentarze 1

Przy okazji kolejnego marszu na bieżni dokończenie filmu o koksującej kolarce. Makabra, takie uzależnienie od dopingu i brak wiary, ze bez niego można coś osiągnąć. Presja otoczenia, rodziny, strach przed okazaniem słabości .... Brrrr... Lepiej być leszczykiem :-)

Podjazd Mur de Huy musi być zabójczy, ale może kiedyś :-)

Ostatni kawałek w klimacie Niezłomnych - Maleo i Halinka Mlynkova
"Plują na mnie w szkole, honor odebrali, lecz bandyty z ojca zrobić nigdy nie pozwolę" - ciary ....
 


  • DST 6.95km
  • Czas 01:05
  • VAVG 9:21km/h
  • Aktywność Chodzenie

Chodzing na chomiku #18

Środa, 2 marca 2016 · dodano: 02.03.2016 | Komentarze 1

Dzień zaczął się od telefonu ze szpitala - z powodu infekcji z operacji teściowej nici. Pięknie, 3 miesiące załatwiania i starań jak psu w dupę... 

Na szczęście wqrw można rozchodzić na bieżni.

Puściłem sobie film o kanadyjskiej koksiarce Geneviève Jeanson, chociaż można popatrzeć na ładne dziewczyny na rowerach i legendarny podjazd w Ardenach, Mur de Huy ...

Jutro sobie dokończę.

Dziś jeszcze reminescencja z wczorajszego święta. Pięknie nam to zagrał Maleo...
"Będą o mnie śpiewać pieśni, wolałabym żyć..." - ależ ta fraza szarpie....



  • DST 6.40km
  • Czas 01:00
  • VAVG 9:22km/h
  • Aktywność Chodzenie

Chodzing na chomiku #17

Wtorek, 1 marca 2016 · dodano: 01.03.2016 | Komentarze 2

To nie był dobry dzień. Najpierw odwożenie teściowej do szpitala na jutrzejszą operację, a potem niespodziewane kokodżambo w pracy. Z każdą chwilą rosła lista ludzi, którzy mogą mnie pocałować w d**ę. W końcu sytuację się jakoś ułożyła, ale powrót do domu późny, bo via szpital i dom przeziębionego teścia. Oj, będzie co robić przez najbliższe dni....
Kiedyś nalał bym sobie solidną szklaneczkę rudej na myszach i zawinął się w koc na kanapie.
Ale nie teraz, nie w poście, w którym trzeba stawiać sobie poprzeczkę wyżej.
No i szczególnie nie dziś, w dzień Żołnierzy Niezłomnych.

Godzina na bieżni.

Podsumowując luty - rowerowo nędza, choć lepiej niż w styczniu. Za to czas spędzony na bieżni zaowocował zbiciem 3,4 kg.
Jeszcze 2 kg i będzie dobrze.

Odnośnie dzisiejszej rocznicy - czytałem kiedyś fajny artykuł, którego tezy wydają mi się słuszne. Mianowicie podział czasowy : lata 1944-1947 to czysta wojna domowa na dużą skalę, lata 1947-1948 to poamnestyjna perfidia i rozbijanie coraz mocniej zinfiltrowanych ubecką agenturą oddziałów, późniejsze lata do 1953 to już wybijanie zaszczutych niedobitków, którzy woleli śmierć, niż ułożenie z nową władzą. Ostatni okres posłużył stworzeniu legendy bandytów.

Na mnie największe wrażenie robi walka oddziałów wiernych rządowi w Londynie na terenach naszych dawnych Kresów. Bili się z absolutną świadomością beznadziejności tej walki, ale w imię zasad, wierni przysiędze. Inni ludzie, stracone pokolenie.






  • DST 67.41km
  • Teren 6.00km
  • Czas 03:06
  • VAVG 21.75km/h
  • VMAX 42.10km/h
  • Podjazdy 273m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 11 - wizyta w Trzebieży

Niedziela, 28 lutego 2016 · dodano: 28.02.2016 | Komentarze 9

Po urodzinach małżonki przysnęło mi się - a tak chciałem wyjechać o 08:00 i trzasnąć setkę... Czas wolny nie z gumy, miałem wrócić najpóźniej na 13:30, czyli czasu zostało na przyjemną 60kę. W głowie tasowanie tras i planów, w końcu decyduję się na sprawdzony wariant, czyli Trzebież. Wspiąłem się do Leśna i przez Police kręciłem w stronę celu. 


Port barkowy w Policach pracuje

W Jasienicy podjechałem pod kościół i zespół zabudowań pocysterskich, ale słońce było ze złej strony do fotek, jeszcze będzie okazja to pokazać. Dalsze minuty minęły na w miarę przyjemnym kręceniu do Trzebieży. W miarę, bo nie brakuje kierowców, którzy na pustej drodze muszą mijać rower "na papier ścierny". W końcu docieram do celu, cicho i pusto.


Kościół w Trzebieży


Port Jachtowy

Port Jachtowy jeszcze cichy, jachty drzemią wyciągnięte na brzeg, ale pewnie za jakieś 2-3 tygodnie zacznie się ruch na wodzie. Na promenadzie pustki, lokale pozamykane. Na ławce przy plaży pokrzepiłem się batonami owsianymi, które upiekła mi małżonka - pycha :-) ! 


Plaża, pusta plaża....

Powrót zaplanowałem przez doskonałą pożarówkę nr 14 - 13 km dobrego asfaltu, słońce, las, tylko ja, dobra muzyka i rower, aż chce się żyć... Docieram do 115ki przy leśniczówce i kieruję się w stronę Tanowa. Za chwilę mija mnie dwóch bikerów, jeden z nich ma tak szerokie plecy, że aż szkoda nie wykorzystać takiej zasłony. Spawam i cieszę się szybką, komfortową jazdą - ale co dobre kończy się za 3 km , bo koledzy skręcają w las. Przepycham korby w stronę Tanowa, przed szkółką szosowiec reperuję dętkę. Zatrzymuję się, żeby pomóc w ramach rewanżu za pomoc mi udzieloną przy ostatniej awarii. To jednak profi, ma wszystko co trzeba - chwilę gadamy. 
Okazuje się być ofiarą ustawki koksów z Głębokiego - jechał w środku peletonu z dużą prędkością, kiedy grupa się rozsypała bez ostrzeżenia i on wylądował w dziurze na jezdni. Przyjemne słońce towarzyszy mi do końca podróży, dzisiaj widziałem sporo kolarzy, wiara stęskniona za pogodą. Miejmy nadzieję, ze wiosna zawita do nas za 2 tygodnie....

Ta dobra chwila na rowerze pozwala zapomnieć o bieżącej toksycznej polityce i wracać myślą do miłych wspomnień, kiedy liczyły się sprawy ważniejsze niż szarpania debili o stołki. 


  • DST 5.86km
  • Czas 00:41
  • VAVG 6:59km/h
  • Aktywność Bieganie

Świński trucht #11

Sobota, 27 lutego 2016 · dodano: 27.02.2016 | Komentarze 3

Dzisiaj korzystając z ładnej pogody wyskoczyłem na krótką przebieżkę po parku , czasu na rower nie było, bo urodziny małżonki :-)

Odmiana od piwnicznych klimatów na bieżni, wkładka żelowa pod lewą stopę i prawe kolano (odpukać !!!) nie boli.

W biegu korzystałem z pomocy "Good Charlotte"