Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi leszczyk z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 25967.53 kilometrów w tym 2450.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2019

button stats bikestats.pl

2018

button stats bikestats.pl

2017

button stats bikestats.pl

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy leszczyk.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2016

Dystans całkowity:874.59 km (w terenie 52.00 km; 5.95%)
Czas w ruchu:37:52
Średnia prędkość:23.10 km/h
Maksymalna prędkość:63.70 km/h
Suma podjazdów:4015 m
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:54.66 km i 2h 22m
Więcej statystyk
  • DST 56.42km
  • Czas 02:34
  • VAVG 21.98km/h
  • VMAX 63.70km/h
  • Podjazdy 893m
  • Sprzęt Pieron alias Puszczalska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 69 - Mont du Miel

Sobota, 16 lipca 2016 · dodano: 17.07.2016 | Komentarze 2

W góry, w góry miły bracie....

Trochę byłem przestraszony, jak przyjmie mnie Miodowa, którą ostatnio zaniedbałem. Ale moja księżniczka przyjęła mnie z otwartymi ramionami, jeździło się doskonale (oczywiście w stosunku do możliwości) i 10 razy było prawdziwą przyjemnością. Brakowało mi tego.


Matko Miodowska, wspinaj się z nami ....
With a little help of my friends ....


  • DST 25.02km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:16
  • VAVG 19.75km/h
  • VMAX 46.30km/h
  • Podjazdy 81m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 68 - do wykopu #28, powrót przez Arkonkę

Piątek, 15 lipca 2016 · dodano: 15.07.2016 | Komentarze 2

Dzisiaj zaufałem, że nie będzie padać - wiara została nagrodzona.
Liczyłem na dłuższy dystans, ale tym razem praca zatrzymała mnie prawie do 18:00 i nie było czasu na zakręcenie koło 50 km...
Cieszymy się z tego, co jest.



Nicea, 14/07/2016
W małym mieszkaniu w bloku w La Trinite na wschodnich przedmieściach Nicei zadzwonił budzik. Mohamed Lahouaiej Bouhlel niechętnie zameldował się na jawie, ostatnio wolał życie we śnie. Udał się do kuchni i zaparzył mocną miętową herbatę. Zdziwiła go cisza na zwykle głośnym od rana osiedlu. Rzucił okiem na kalendarz - czwartek, czwarteczek, czwartunio, zanucił pod nosem. Może w końcu i giaurowie przejrzeli na oczy i tak jak w jego snach przyjęli w końcu prawdę i kalendarz Allaha z wolnymi piątkami i sobotami ? W radio mówili coś o jakimś święcie i żeby wywiesić tricolores. Wyjrzał za okno - faktycznie było widać gdzieniegdzie trójkolorowe flagi. Postanowił, ze nie będzie gorszy i także wywiesi trójkolorowy sztandar. Po chwili dumnie łopotał na balkonie, piękny, trójkolorowy, biało-zielony z czerwonym półksięzycem.




  • DST 42.40km
  • Teren 9.00km
  • Czas 02:07
  • VAVG 20.03km/h
  • VMAX 45.40km/h
  • Podjazdy 229m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 67 - do wykopu#27 (koniec "Operacji Zawias")

Środa, 13 lipca 2016 · dodano: 13.07.2016 | Komentarze 2

Ha, dzisiaj kilometry na kredyt - bo miało padać !
Ale rano nie padało - decyzja była szybka i prosta, jedziemy.

Szychta minęła jak z piczy strzelił.

W trakcie pracy zachmurzyło się i zaczęło padać, koledzy przez duże CH śmiali się, że wrócę mokry.

O, jakże się mylili. Ja ruszyłem z pracy dopiero koło 17:30 i wisiała nad nami pompa ze wszystkich stron. Zweryfikowałem plan jazdy przez Police i śmignąłem przez Świętojańską na Bukowo i dalej na Podbórz. Tam zwróciłem uwagę na kompletną flautę....


Wiatr wiał prosto z nieba

Pojawiło się słońce - o , gdybyż nasza wiara była choć tak mała jak ziarno gorczycy....
Objechałem sobie za to Głębokie.

+++

Ostatni fragment "Operacji Zawias" :

Von Rundstedt bezsilnie patrzył na beznadziejnie rozpaczliwą walkę swoich rozbitych oddziałów. Splunął z wściekłością i zaklął bezbożnie „Himmelhergott” … Podał łącznikom rozkaz przerwania ognia. Z białą flagą wyszedł na spotkanie polskiego oficera, który wyskoczył z Honkera na skrzyżowaniu. Pułkownik Kościuszko przyjął kapitulację – „Herr Oberst, za słowo honoru może Pan zachować broń przyboczną, Pana ludzie są w naszych rękach bezpieczni.” „Dziękuję panie pułkowniku, proszę też o opiekę nad rannymi, zwłaszcza tymi… porąbanymi … - co to za pomysł z tą kawalerią ???” Kościuszko uśmiechnął się szeroko – „Taki powrót do przeszłości, poniosła nas trochę fantazja, gdybyście mieli jeszcze jeden posterunek od strony Nadrensee to mogło to się źle skończyć. Ale nie mieliście… Ale przyzna pan Herr Oberst, że widoku kawalerii w galopie nie da się porównać z tymi dronami i innymi terminatorami.”  Akurat ułani Kality zmierzali na miejsce zbiórki. „Jakie straty, rotmistrzu ?” – krzyknął Kościuszko. „Ano zabili mi 3 chłopaków już na samym kościelnym cmentarzu , 5 rannych – wyliżą się” „Dziękuję rotmistrzu, możecie dać żołnierzom odpocząć. „ A i jeszcze jedno rotmistrzu” „Tak jest panie pułkowniku ? „ „Okrzyku – rżnij mu jaja – nie ma w regulaminie Wojska Polskiego”…. Ułani ryknęli śmiechem , na zakurzonych, zakrwawionych twarzach błysnęły szerokie uśmiechy, a szable uniosły się w geście salutu. Przez wioskę przetaczały się kolejne „Rosomaki” i ciężarówki z piechotą drugiego rzutu, operacją „Zawias” dopiero się zaczynała…

+++

A niektórzy koledzy pytają - nie nudzisz się podczas samotnej jazdy ;-) ?

Koniec pisaniny, trzeba kręcić ....




  • DST 42.18km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:06
  • VAVG 20.09km/h
  • VMAX 36.80km/h
  • Podjazdy 105m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 66 - do wykopu #26 (Operacja Zawias)

Wtorek, 12 lipca 2016 · dodano: 12.07.2016 | Komentarze 2

Kolejna wyprawa do pracy, to zawsze jest przyjemne. Rwali asfalt na Piotra Skargi, trza było skakać na krawężniki.

Szychta minęła jak z piczy strzelił.

W ramach urozmaicenia powrót przez Wyspę Pucką, gdzie zaskoczyłem na drodze małego liska, ale umknął, zanim wyjąłem aparat.
Wiatr generalnie był kontra, dopiero od krzyża w Stobnie wiał w krzyż.


Krzywy sklepik na Puckiej ,zarazem centrum restauracyjno-kulturalne

+++

Operacja "Zawias" c.d. :

W tym momencie przez skrzyżowanie przemknęło kilkanaście postaci, skulonych nad kierownicami rowerów. Z niedowierzaniem von Rundstedt patrzył na rury pocisków RGPPanc , powieszone na zmyślnych wieszakach pod kierownicami . Miał wrażenie, że musiał to już kiedyś widzieć … No tak, w albumie ze zdjęciami pradziadka Gerda – takie rozwiązanie mieli też chłopcy z Hitlerjugend. „Lecą na Schwennentz, mogą zdążyć przed Wittmannem” – pomyślał. „Radio, wezwij Wittmanna, niech nie pcha się do Schwennentz, tylko odbije przez pola w prawo , na drogę z płyt”. Odpowiedziała mu cisza. Zniecierpliwiony ponownie wykrzyknął rozkaz, ale gdy obrócił się zrozumiał przyczynę milczenia. Radiowiec z dziurą w czole leżał koło rozbitej radiostacji.
Spojrzał w stronę Schwennentz – zaczęły stamtąd dochodzić odgłosy eksplozji i rosły kolejne słupy dymu. Wiadomy znak, ze szczecińscy kolarze dopadli kolumnę Wittmanna na jedynej wąskiej ulicy wioski i klasycznie rozstrzeliwali ją po spaleniu czołowego i ostatniego pojazdu. W tym momencie rozpędzone „Rosomaki” runęły w stronę nieodległej potyczki – one dokończą to, co rozpoczęli kolarze …

+++



  • DST 32.14km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:35
  • VAVG 20.30km/h
  • VMAX 43.20km/h
  • Podjazdy 143m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 65 - do wykopu #25 (Operacja Zawias)

Poniedziałek, 11 lipca 2016 · dodano: 11.07.2016 | Komentarze 3

Dzisiaj wybrałem się do pracy rowerem , 1000 km same się nie przejadą.

Szychta minęła jak z piczy strzelił.

Po pracy porywisty zachodni wiatr wybił mi z głowy jakieś śmielsze wyczyny, wróciłem tylko tak, żeby dla przyzwoitości chociaż ta 3ka z przodu była....

Mam depresję , 9 dni lipca rowerowo przebimbałem , jestem słaby jak Gondor w obliczu inwazji Saurona....

W ramach rekompensaty kolejny fragment "Operacji Zawias" 

+++

Dudnienie kopyt i rosnący ryk „Huuuuurrrrraaa” postawiły na nogi oddziały rozłożone koło kościoła, ale to ostrzelane już przecież w poprzednich walkach wojsko było tak zaskoczone widokiem pędzących ułanów, że zawahali się na moment, o ten jeden moment za długo… Nie wytrzymali uderzenia rozpędzonej masy koni i jeźdźców, grozy bezlitośnie opadających na karki towarzyszy broni zakrwawionych szabel , część rozsypała się po polach, część usiłowała stawić opór za kościelnym murem, ale rozpaleni walką ułani i tam ich dostali…
Na oczach obersta oddziały biegnące na pomoc kolegom przy kościele otrzymały ogień z flanki, na linii zabudowań zaroiło się od polskiej piechoty. Stanowisko Rundsteda znalazło się pod ostrzałem, pluton ochrony sztabu twardo odpowiadał Polakom ogniem. Radiowiec wśród mieszanki wezwań Allaha i niemieckich przekleństw wywoływał kapitana Wittmanna z oddziałów zmechanizowanych z Lebhenn – „ Kapitan Abdullah Wittmann ? Odpalać silniki i natychmiast do Ladenthin, mamy tu na razie polską piechotę, ale zaraz na pewno pojawią się ich wozy pancerne, ale Wy macie bliżej „ – „Jawohl Herr Oberst , z pomocą Bożą będziemy za kwadrans”.

+++


Gdzie do cholery jest Wittmann ???

Czy wielki pan przyjeżdża z Moskwy, czy Brukseli, czy Stanów, polityczne sado-maso zawsze w cenie ....

 


  • DST 107.29km
  • Czas 04:19
  • VAVG 24.85km/h
  • VMAX 37.70km/h
  • Podjazdy 368m
  • Sprzęt Pieron alias Puszczalska
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 64 - rozruch po przerwie

Niedziela, 10 lipca 2016 · dodano: 10.07.2016 | Komentarze 8

Pierwszy weekend lipca spędzony spacerowo w upalnej Warszawie rozbił mnie fizycznie .... Pozbierałem się dopiero dzisiaj, po lekturze blogów znajomych ultrasów/ultrasek po pokonaniue 600 km w Pierścieniu 1000 Jezior. Skoro starszapani po przerwie machnęła 6 setek, to ja muszę dać radę chociaż jednej....

Zrobiła się z tego nudna seta, jakich wiele na BS i stravie (licencia poetica Grzesiek), nie ma o czym pisać.... 

Szukałem denkmala w Rothenklempenow, zamiast tego znalazłem fajny kompleks pozamkowy z knajpą, jest to opcja na popołudniowy wypad ...


Kościół w Rothenklempenow


Wieża zamkowa tamże

Nie pojechałem do Nowego Warpna, co było dobrą decyzją, bo dzisiaj stać mnie było na 80, a nie na 130 km. Ale jazda na rowerze ma tą dobrą stronę, że trzeba wrócić do domu, wracaliśmy zatem cierpliwie. Wiatr dziwnie kręcił, na tych samych odcinkach pomagał i przeszkadzał. Zafundowałem sobie 3km bruku w Brzóskach, zjazd na asfalt można porównać z orgazmem ;-) W Niekłończycy spożyłem puszkę pepsi w towarzystwie miejscowych żulianów , z tym, że oni pepsi nie pili. 

Wykręcono setkę, ale plan 1000 km w lipcu wydaje się równie nieprawdopodobny, jak sukces programu 500+ w przyszłym roku :-)

Nogi rozbolały, ale to ten ból, który znam i lubię....