Info
Ten blog rowerowy prowadzi leszczyk z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 25967.53 kilometrów w tym 2450.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.13 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
2019
2018
2017
2016
2015
2014
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2019, Październik1 - 1
- 2019, Wrzesień19 - 11
- 2019, Sierpień9 - 16
- 2019, Lipiec8 - 11
- 2019, Czerwiec13 - 24
- 2019, Maj5 - 14
- 2019, Kwiecień15 - 25
- 2019, Marzec24 - 16
- 2019, Luty21 - 12
- 2019, Styczeń23 - 9
- 2018, Grudzień2 - 0
- 2018, Listopad12 - 12
- 2018, Październik12 - 17
- 2018, Wrzesień8 - 6
- 2018, Sierpień7 - 1
- 2018, Czerwiec5 - 11
- 2018, Maj10 - 15
- 2018, Kwiecień9 - 32
- 2018, Marzec16 - 24
- 2018, Luty14 - 20
- 2018, Styczeń16 - 40
- 2017, Październik6 - 19
- 2017, Wrzesień6 - 8
- 2017, Sierpień3 - 9
- 2017, Lipiec6 - 41
- 2017, Czerwiec6 - 32
- 2017, Maj11 - 42
- 2017, Kwiecień8 - 24
- 2017, Marzec11 - 56
- 2016, Grudzień2 - 9
- 2016, Listopad14 - 35
- 2016, Październik1 - 7
- 2016, Wrzesień1 - 16
- 2016, Sierpień14 - 62
- 2016, Lipiec16 - 73
- 2016, Czerwiec17 - 94
- 2016, Maj14 - 125
- 2016, Kwiecień10 - 88
- 2016, Marzec23 - 109
- 2016, Luty22 - 53
- 2016, Styczeń6 - 35
- 2015, Grudzień12 - 31
- 2015, Listopad7 - 38
- 2015, Październik11 - 70
- 2015, Wrzesień11 - 79
- 2015, Sierpień19 - 73
- 2015, Lipiec14 - 69
- 2015, Czerwiec14 - 81
- 2015, Maj13 - 91
- 2015, Kwiecień9 - 52
- 2015, Marzec12 - 94
- 2015, Luty12 - 68
- 2015, Styczeń13 - 50
- 2014, Grudzień5 - 16
- 2014, Listopad5 - 17
- 2014, Październik8 - 17
- 2014, Wrzesień12 - 37
- 2014, Sierpień10 - 35
- 2014, Lipiec9 - 21
- 2014, Czerwiec11 - 15
- 2014, Maj7 - 4
- 2014, Kwiecień6 - 12
- 2014, Marzec6 - 14
- 2014, Luty11 - 0
- 2014, Styczeń8 - 2
- DST 52.57km
- Teren 2.00km
- Czas 02:34
- VAVG 20.48km/h
- VMAX 45.60km/h
- HRmax 167
- HRavg 128
- Podjazdy 232m
- Sprzęt Przecinak
- Aktywność Jazda na rowerze
Etap 11 - Dzień Kota i nowy kumpel
Niedziela, 15 lutego 2015 · dodano: 15.02.2015 | Komentarze 13
Dzisiaj był Dzień Kota, Jestem wielbicielem tych sierciuchowatych mend - bez wzajemności. Wybór zatem był prosty - kotek z Loecknitz.Wyruszylim bladym świtem, to jest po 09:00 Litewską w stronę hali AA. Noga, jakby świadoma tego, że dziś się nie wspinamy, podawała wręcz przerażająco dobrze. Do tego stopnia, że na segmencie garminowym ul.Nauczycielska jestem na 3cim miejscu, a Grzesiek za mną ... Grzesiek, przepraszam, no taka sytuacja - podjedź to, proszę w swoim stylu i niech to wróci do normalności, bo jakoś tak nie bardzo... Do Loecknitz super ścieżkami, ach, jak mi tego brakowało... Na liczniku często gościła 30ka, przez co do kotka dojechałem ze straszliwą jak na moje umiejętności i porę roku i nędzną oponę średnią, tj. 23 km/h. Moja małżonka kategorycznie zażądała, żebym znalazł sobie kompana do jazdy ze względów bezpieczeństwa. Rozejrzałem się po domu - zgłosił się Magneto...
Magneto na kocie ...
Pora na kultową słit-focię z Ironmanem z trąbką - w kieszonce widać ryjek Magneto, a Ironman zdaje się trzymać mnie ręką za dupę - co
niniejszym dementuję ...
Nie licz na pocałunek, Ironmanie ...
Będę musiał poprosić Teściową, żeby zrobiła mi jakiś wieszaczek dla Magneto, bo jego magnetyczne łapki za słabo trzymają się kierownicy i kablarni. Dopóki mam wiatrówkę, to jakoś sobie poradzimy, ale sezon wiosenno-letni wymaga przygotowań logistycznych.
Od wyjazdu z Loecknitz pojawił się wiatroczasowstrzymywacz, jakby ktoś doczepił mi przyczepkę. Pojawiły się też nowe wartości akustyczne w postaci śmignięć szos, które spragnione kilometrów wypadły na asfalt. Tu uwaga - młodzi szosowcy nie pozdrawiają...
Rozumiem, są zatopieni w analizach segmentów na Stravie i Garminie , powtarzając mantrę :
Najczęściej pozdrawiamy się my, bikerzy w średnim i starszym wieku, nie musimy się nigdzie śpieszyć ...
Nie przedłużałem dzisiejszej męki, pociągnąłem przez Boock na Blankensee ...
Kościółek w Boock
Doturlałem się przez Buk do Dobrej, wybrałem kokodżambo przez Wołczkowo. Nie ma złudzeń, tam jeżdżą autami same ch*je...
Potem Głębokie, hala AA, Litewska i dom.
To był fajny rowerowy weekend, dystansowo może szału nie było, ale frajdy i przyjemności po pachy.
Muzycznie monokultura, "Good Charlotte" po prostu zapodają w moim rytmie kręcenia korby. W końcówce wspomogłem się Rammsteinem.
Ale w Dniu Kota muszę Was uraczyć tym oto utworem ;-)
Komentarze
lenek1971 | 14:33 wtorek, 17 lutego 2015 | linkuj
Dzień kota jest dzisiaj 17.02, jednak sama wycieczka bardzo fajna. Opis i komentarze rewelacja ;)
srk23 | 20:25 poniedziałek, 16 lutego 2015 | linkuj
Z szosowcami to faktycznie różnie bywa, ale jak mają pozdrawiać jak przez całą drogę widzi się tylko czubek przedniej opony, poza tym widzę że "chomikowanie" wychodzi Ci na dobre jęsli tak pniesz się w statystykach Garmina.
renik | 09:13 poniedziałek, 16 lutego 2015 | linkuj
Magneto wymiata...teraz żadna trasa niestraszna :) czytanie Twoich wpisów Piotrze to czysta przyjemność :)
James77 | 07:31 poniedziałek, 16 lutego 2015 | linkuj
hmmm, po analizie daty, trasy i prędkości stwierdzam, że...wtedy biegłem :)
jotwu | 06:31 poniedziałek, 16 lutego 2015 | linkuj
Sympatyczna wycieczka z lekko napisanym, dowcipnym tekstem. Celne uwagi na temat wzajemnego pozdrawiania się na trasie.
tunislawa | 21:22 niedziela, 15 lutego 2015 | linkuj
super opisałes ten dzięń kota ! ....a co do krówki , to ja użyłam trytki i siedzi mój lisek przy kierownicy ! :)
coolertrans | 20:58 niedziela, 15 lutego 2015 | linkuj
pozdrowienia dla Magneto, prawdziwa kocia muzyka ...trzasłem..
Komentuj