Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi leszczyk z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 25967.53 kilometrów w tym 2450.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2019

button stats bikestats.pl

2018

button stats bikestats.pl

2017

button stats bikestats.pl

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy leszczyk.bikestats.pl
  • DST 83.99km
  • Teren 35.00km
  • Czas 04:06
  • VAVG 20.49km/h
  • VMAX 46.80km/h
  • Podjazdy 431m
  • Sprzęt Przecinak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Etap 65

Niedziela, 24 sierpnia 2014 · dodano: 24.08.2014 | Komentarze 5

Dzisiaj postanowiłem zmierzyć się ze szlakiem Orła Bielika, mimo, ze koks Arek mówił, ze to za wysokie progi na leszczykowe nogi. Ale przecież butowanie podjazdów jest jak najbardziej wpisane w leszczostwo, dlatego postanowiłem nie zmieniać planów. Na Cukrową dotarłem 10 minut wcześniej, niż na wiosenna ustawkę z Arkiem - czyli forma niby jest ;-) Obawiałem się drogi na Auchan, ale okazuje się, że jest ścieżka. Droga do początku szlaku via Ustowo i Kurowo wiedzie przez dziurawy asfalt, ale za to widoki są wyborne. Zdjęcia moim aparatem i tak by tego nie oddały - kto ciekaw, musi sam to przeżyć, zaręczam, ze nie pożałuje. Wjazd na szlak nieco karkołomny ...


 Siadło Dolne - dojazd do Bielika

Wiem, co mnie czeka, ale liczę, że dam radę. Niestety, okazuje się, ze tysiące km po plaskaczu nie przygotują na ten podjazd. Trzeba poćwiczyć na stromiźnie. Blatów spokojnie wystarczy, ale brak siły w nogach... Wysiadłem na stromym kawałku przed zakrętem podjazdowym w lewo. Nie pomógł nawet "Rammstein" - tam chyba trzeba "Slayera", k%@#a ;-) No nic, oprócz Quistorpa full frontal , Bielik trafia na listę celów do zrealizowania - I will be back...


Mój bielikowy pogromca ...

Pikawa uspokaja się, oddech wraca szybko. Zwalczam pokusę natychmiastowego powrotu, jadę dalej - szlak jest w dobrym stanie głównie szutr, trochę piachu, na szczęście bez błota. Szlak kończy się krótkim, ale konkretnym podjazdem do Pargowa, ale helloł, przy autostradzie to pikuś, robię go na 2 blacie ;-) Miałem wracać przez Rosówek do domu, ale pogoda była tak ładna, ze ruszam w nieznane - tzn. przez Staffelde  do Mescherin.

Dobra droga zachęca mnie do zbadania fragmentu Oder-Neisse do Gartz. O dobrej jakości tego szlaku nie trzeba bywalców BS przekonywać. 

Na bulwarze widzę przy nabrzeżu statek "Kapitan Cook" pod polską banderą, ponoć w sezonie w niedzielę o 11:00 pływa do Szczecina.


Kapitan Cook i w tle przęsło nieistniejącego mostu

Miły widok dla fana "Rammstein"


W kawiarni w Gartz na roku spożywam zasłużony izotonik "Radeberger" oraz na otarcie łez po Bieliku pucharek lodów.



Po analizie mapy wybieram drogę na Tantow przez "Szlak Randow-Oder" , który polami omija Hohenreinkendorf. Po drodze znajduję studnię ze szlaku jakubowego oraz piękne konie i wolno biegającego kucyka, które znam ze zdjęć z blogu pani Tunisławy na BS, który mogę szczerze polecić z uwagi m.innymi właśnie na śliczne zdjęcia.


Jakubowa studnia z psalemem 23cim , w tle słoneczne panele...

Z Tantow ścieżką na Rosow z ciekawym kościołem - wieżę przerobiono na taras widokowy.

Kościół w Rosow

Stamtąd pomykam na Nadrensee i Pommelen - dokumentuję tam kolejny na tych terenach denkmal upamiętniający poległych lokalsów na polach bitew I WŚ


Denkmale to moje historyczne zboczenie, ale ten zwyczaj pokazuje, jak zmieniło się społeczeństwo od czasu rzezi w XX wieku, wtedy strata sąsiada była wstrząsem, teraz nawet nie znamy naszych sąsiadów...

Od Pommelen jadę po krótkim błądzeniu polami na Ladenthin , w szczerym polu łapie mnie pompa z jasnego nieba. Szybka akcja z nałożeniem pokrowca na plecak i jadę dalej, bo osiągnąłem stan pogodzenia się z losem - i tak już zmokłem, wiec lepiej przebierać nogami do domu :-)  W Ladenthin szybka fotka kościoła i jazda w stronę Warnika.


Kościół w Ladęcinie a za murem kolejny denkmal ...

Nie odmawiam sobie zjazdu z Warnika na Będargowo z przepyszną panorama miasta w tle, dalej Stobno, Mierzyn, Topolowa, Bezrzecze i na Litewskiej kolejna pompa. Finiszuję z "Listopadem" Comy na uszach, lubię kończyć wycieczki przy tym kawałku.
Mimo klęski na Bieliku wyprawa bardzo udana.

 







Komentarze
leszczyk
| 17:55 sobota, 6 września 2014 | linkuj A jakże, po oglądaniu zdjęć Tunisławy człowiek wstydzi się wstawiać swoje...
Szkoda, ze z Pogodna nie można się teleportować na granicę niemiecką, dojazd i powrót to najsłabszy punkt programu, tam jest po prostu inny świat ...
tunislawa
| 19:20 piątek, 5 września 2014 | linkuj o ! i o mnie tu mowa ! :) ciesze sie , że poznajesz te tereny które ja staram się ciągle zgłebiac i poznawac nowe ...i o dziwo ciągle coś odkrywam i ciągle sie zachwycam ! Pozdrowionka i trzymam kciuki za powodzenie na tym podjeżdzie , z którego ja nawet zjeżdzac sie nie odważe ! :)
jotwu
| 05:11 poniedziałek, 25 sierpnia 2014 | linkuj Zamiast mi pisać o sowie, trzeba było pochwalić się swoją super wycieczką a było czym. Literacki opis, dobre zdjęcia a do tego interesujące tereny, po części (tej polskiej) mi znane. Z przyjemnością oglądnąłem mapkę i bardzo podobają mi się liczne opcje urządzenia Garmin connect.
coolertrans
| 21:26 niedziela, 24 sierpnia 2014 | linkuj podjazd jest szacowny i znienawidzony przez Sobotoaktywnych, ale nie przez Legiony Ulicy ...
renik
| 20:21 niedziela, 24 sierpnia 2014 | linkuj Widzę, że dzisiaj oboje polegliśmy w tym samym miejscu :)
Co do widoków, to prawda są przepiękne
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa wykow
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]